Sądziłem jeszcze przed obejrzeniem, że to nie postać grana przez Nortona będzie stała za wszystkim bo to by było zbyt oczywisce. Niestety się zawiodłem. Film jest zupełnie inny niż jedynka, poprzedni był bardziej na poważnie, ten jest luzacki aż do przesady przez to nie czuć napięcia. Końcówka z tym rozbijaniem wszystkiego i paleniem obrazu oraz tym, że nagle wszyscy się od miliardera odwracają trochę żenująca moim zdaniem.