Jestem w 1/3 filmu i już nie wiem, czy wytrzymam do końca. Rozumiem, że pier.....a dewotka ma agorafobię, ale czy ma także lęk przed wykonywaniem połączeń telefonicznych?! Czy ptasi móżdżek nie uznaje za stosowne wezwać pogotowia do wypadku?! Przecież ma klientki krawieckie, więc także zdolność do minimum kontaktów społecznych. Pożądam kinematografii innych niż jankeska, ale w hiszpańskim kinie nie lubię budowania fabuły na irracjonalnych zachowaniach. Niedawno z tych powodów męczyłam się na Dziwnym lokatorze.
Jednak zwyczajnie zły. Na koniec groteskowy. Za dużo grzybków w tym barszczu. Brak umiaru. A przecież mniej znaczy więcej. Wystarczyłby wątek kazirodztwa zaprawiony obłędem religijnym i znęcaniem się nas siostrą/córką w imię jej dobra. Zraziła mnie też zwykła nieumiejętność dramaturgiczna - córka/siostra powinna znaleźć zdjęcie a nie być o nim informowana.
Mówią, że dobre treści bronią się same, ale chyba przychylę się do stwierdzenia, że do tego potrzebna jest jeszcze ich odpowiednia interpretacja. Dewotka absolutnie nie boi się wykonywać połączeń telefonicznych - moment, w którym młodsza mówi Carlosowi, że starsza to kłamczucha i żeby to udowodnić pyta, czy Montse pozwoliła mu zadzwonić do kogokolwiek, kiedy się wybudził. Równie jasno później pojawia się w filmie spostrzeżenie, że ona po prostu od początku nie chciała go wypuścić. Przyjmowała ludzi, nawet obcych policjantów, ale po lekarza nie zadzwoniła - nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział o istnieniu Carlosa.
O psychologii nie mam fioletowego pojęcia, więc wypowiadać się nie będę, ale patrząc na to z perspektywy szarej masy, to gdzieś w tę rodzinę wkradła się nienormalność i stąd, wnioskuję, sens opierania charakterów na irracjonalnych zachowaniach. Z jednej strony "ptasi móżdżek" młodej powinien był wpaść na pomysł zawiadomienia policji, z drugiej strony pomimo pozorów ten sam ptasi móżdżek, jak się okazuje na końcu, też nie był do końca normalny.
No i co tu więcej mówić, ja nie uważam, żeby film był przesadzony. Moim zdaniem całkiem niezły :>