Oglądałem do momentu jak taka duża fala statek przewróciła do góry dnem, jeden gościu w żółtym kombinezonie wypłynął z niego a reszt poszła pod wodę razem ze statkiem...no i potem wezwał mnie ŁOŚ i rano się obudziłem :(
Wszyscy zginęli, potem oczywiście była przerwa [świetny moment, nie ma co], następnie było spotkanie, żałoba, płacz koleżanki tego szyfra i właściwie tyle.