Pierwsza część o niebo lepsza. Sam Worthington się skończył.
Perseusz w tej części był słabeuszem a nie pół bogiem. Przewidywalny początek. Dużo wątków nie wyjaśnionych. Postać Agenora = w ogóle co to miało być. Wątek miłosny między Andromedą a Perseuszem = "..."
Ubrałbym to w ładniejsze słowa, ale jeszcze trzymają mnie drgawki po tym filmie.
"Poczuj gniew"!!! awrrrrrrr