Ten film to właśnie dowód na to gdy porównać go do Gości w Ameryce. Ta sama fabuła jednak wersja amerykańska jest bardziej wyrafinowana, humor jest mniej natrętny. W francuskiej wersji wszystko jest znacznie bardziej przerysowane, te wszystkie wrzaski, głupie miny, zbliżenia na nie, naprawdę mnie irytowały. Do tego cały czas dzieją się jakieś gagi, tego po prostu jest za dużo brakuję jakichś chwil uspokojenia akcji, jakby twórcy myśleli, że jak przez minutę nie będzie nic zabawnego to widzowie znudzą się i zmienią kanał. Amerykańska wersja jest znacznie bardziej naturalna, wszystko po prostu się dzieje i jest śmieszne. Sam pomysł na fabułę jest dość zabawny, nie trzeba tego jeszcze parodiować. No i czy naprawdę Beatrice musiała być tak wybitnie brzydka, czy to kolejny francuski dowcip, który mnie po prostu nie bawi.
Wersja amerykańska nie jest taka zła, ale dla mnie nie umywa się do dwóch francuskich części.. Ja przy oglądaniu obu francuskich części nie mogę się praktycznie cały czas powstrzymać od śmiechu. Dla mnie akurat powyrównywanie francuskich części do amerykańskiej wypada na korzyść kina europejskiego. :)
co ty gadasz film w wersji francuskiej wymiata w szczególności rola Christiana Claviera no masakra, ryłem ze śmiechu, jedna z lepszych komedii jakie wiedziałem
Zupełnie się nie zgadzam, wersja amerykańska w ogóle mi się nie podobała, oryginał jest o wiele śmieszniejszy.Nie rozumiem, po co w ogóle powstał ten remake, ratowali go jedynie ci sami aktorzy w rolach głównych, ale poza tym to zupełna klapa.Na ogół faktycznie francuskie filmy są zbyt przerysowane i właśnie takie rozwrzeszczane, ale tutaj to działało tylko na korzyść.
A Beatrice właśnie miała tak wyglądać, bo była brana za kobietę ze średniowieczna, więc pasowała idealnie i jest jedną z postaci, które są w filmie najśmieszniejsze.A jej odpowiednik w amerykańskiej wersji - piękna, młoda dziewczyna, pokazuje, że Amerykanie w swoich filmach zawsze muszą wszystko na siłę wygładzić i usztucznić.
Była brzydka bo była ze średniowiecza? Znaczy, że wtedy nie było pięknych kobiet? A jeśli chodzi o usztucznianie to czy według ciebie francuska wersja z tymi wrzaskami i przerysowaniami nie była sztuczna? Tak samo jak fakt, że był zakochany w czymś tak tłustym i paskudnym.
odezwał się ideał chodzący... a ogląda amerykańskie podróbki i pisze, że są lepsze.
Nie widzę nic lepszego w Gościach w Ameryce. Ten film to tylko kolejny dowód na to, że amerykanie to naród beztalenci
No i jest, kolejny atak. Umiesz coś poza tym? Umiesz dyskutować? Wymieniać poglądy? Czy jesteś tylko agresywnym psycholem?
Muszę jeszcze dodać, że wątek z tą ogrodniczką okropnie mnie irytował. Nie tyle sama jej osoba co te jej ciągłe wywody na temat wolności i, że "tutaj jest AMERYKA, tutaj jest DEMOKRACJA, tutaj każdy jest WOLNY!!!" tak typowe dla żałosnych amerykańskich filmów, którzy na siłę chcą pokazać jacy są cudowni i nawet w durnej komedii nas tym atakują. Francuskie wersje zdecydowanie lepsze.
Wersja amerykańska to marna podróba, wygładzona i uśliczniona na potrzeby bezmózgiej amerykańskiej widowni. A tak w ogóle to trzeba dobrze znać język francuski, żeby zrozumieć jak bardzo ten film jest śmieszny ale i inteligentny.
Beatrice brzydka? Piękna może nie jest, ale generalnie ładna kobieta. Ty jesteś chyba typowym dzieciuchem wychowanym na holiłudzie, przekonanym, że ładne są tylko farbowane blondyny ze sztucznymi cycami. UWIELBIAM KINO EUROPEJSKIE, amerykańskie jest schematyczne, prostackie, przewidywalne.
Ja z kolei nie będę się sprzeczał, która wersja jest lepsza (tu nie ma powodów do sprzeczki, bo bezapelacyjnie lepsza jest francuska), ale chciałem tylko podbić to, co napisał(a) digi_hardcore. Valerie Lemercier może nie jest chodzącym ideałem, ale to moim zdaniem przepiękna kobieta.
Zgodzę się natomiast, że Muriel Robin, grająca Beatrice w drugiej części, nie grzeszyła urodą. Mało tego, sama aktorka jest prawie 10 lat starsza od Lemercier (rocznik 64, a Robin 55). Na dodatek jest nieporównywalnie gorszą aktorką. Szkoda. Druga część mogła być znacznie lepsza z oryginalną Beatrice.
"Wyższość filmów amerykańskich nad europejskimi".......-_-* bitch please ;-D
jak dla mnie amerykański remake jest dowodem na to że ameryka to kraj bez wyobraźni
Ech, całkowicie się z Tobą NIE zgadzam. Francuska wersja bije amerykańską na głowę :))
jedyne co można powiedzieć dobrego o wersji amerykańskiej (oprócz gry aktorskiej- panowie jak zawsze wymiatają :) ) że dzieki niej europejską jeszcze bardziej się docenia :)
Jak dla mnie wersja europejska jest właśnie o niebo zabawniejsza, a amerykańska to żenująca kopia tych wszystkich żartów i gagów zawartych w części pierwszej i drugiej.
Żerowanie na popularności i całkowity brak pomysłów.
Nie podoba mi się bardzo natomiast dlaczego zamieniono aktorki grające Beatrice.
Ta z drugiej części jest beznadziejna.
Strasznie irytująca i o wiele gorsza jako aktorka.
Nie mogłem chwilami słuchać tego jej bezdennego paplania i głupawych min.
Zgadzam się z tobą. Dla mnie też amerykańska wersja jest dużo przyjemniejsza w odbiorze. Mogę ją oglądać w nieskończoność i zawsze tak samo mnie śmieszy. Francuską widziałam 2 razy i mnie wręcz zamęczyła. Tego wszystkiego jest za dużo i za bardzo na siłę.
Widać podoba Ci się humor tylko taki, jaki wcześniej widziałeś. Przez reminiscencję. A tak bez żartów, to po prostu się przyzwyczaiłeś do amerykańskiej modły, bo Cię karmiono od małego "kinem hamburgerowym", którego wszędzie pełno.