Ciekawi mnie, czy naprawdę zabito psa "w imię wyrazu artystycznego"- jak to tłumaczy się w wielu innych filmach, najczęściej z tematyką wojenną, gdzie rzeczywiście ewidentnie zabito zwierzęta na planie? Tu wygląda to niestety bardzo wiarygodnie. Szlag mnie trafia, że w imię pokazania okrucieństw w celu zapewne mającym poruszyć widza , że przemoc , zbrodnie itp są złe, straszne, smutne itd, dopuszcza się realnych okrucieństw ...na zwierzętach. Dobrzy filmowcy powinni potrafić wywołać taki efekt bez wykorzystywania śmierci zwierząt (odpowiedni montaż, charakteryzacja, gra aktorska itd). Czy już nie dość jest cierpienia i niepotrzebnej śmierci na świecie, trzeba jeszcze zadawać kolejne,by je pokazać w filmie?Taki film do razu dla mnie traci na wartości- zabijmy konia, ostrzelajmy krowę z karabinu i krećmy jej powolną śmierć, powieśmy kota, poderżnijmy osłu gardło na planie, zastrzelmy i psa ( to tylko niektóre przypadki śmierci zwierząt w filmach)- by pokazać jak straszna jest przemoc, zabijanie...zastosujmy je .Na tych co nie mogą się bronić, czyli zwierzach. To hipokryzja