Wysoka ocena za efekty wizualne. Niestety fabuła jest koszmarna i przewidywalna, brak jakiegokolwiek napięcia, fatalna muzyka, a na szczycie jest żenujący technobełkot. Nie ma podskoku do Shin Gojira.
A, na plus jeszcze ugryzienie tematu od zupełnie innej strony. Niestety nie poszło tak dobrze jak w Shin Gojira, która była właściwie dramatem politycznym.
U mnie jest odwrotnie bo to Shin Gojira mnie wynudziła aż do bólu. Chociaż sceny z Godzillą były przednie
Shin Godzilla to dramat polityczny, a Godzilla Earth to dramat sci-fi, masz rację. Dwa zupełnie różne podejścia do tematu. To się ceni. Choć muszę przyznać, że obie produkcje mają w sobie charakterystyczny "bełkot" technologiczno-naukowy oraz polityczno-społeczny. No tak, ale czy właśnie dlatego nie oglądamy tych typowo japońskich dzieł filmowych, żeby poczuć ten unikalny klimat innej kultury? A ja głupi myślałem, że tylko Shinsei było dziwną serią... ;-)
I żeby nie było, nie znam się szczególnie na anime, ale dla mnie to wyglądało, brzmiało i działało optymalnie w stosunku do użytego materiału źródłowego w postaci zabójczego Króla Potworów - niszczyciela planet...
...i nawet niektóre sceny wydały mi się wzruszające i pozytywnie zachęcające do działania oraz obejrzenia części drugiej.
Co by nie mówić, to naprawdę mocne, animowane Sci-Fi w świecie Toho, jakiego jeszcze nie mieliśmy okazji uświadczyć.