PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=780990}

Godzilla: Planeta potworów

Godzilla: Kaijū Wakusei
5,7 2 037
ocen
5,7 10 1 2037
Godzilla: Planeta potworów
powrót do forum filmu Godzilla: Planeta potworów

Godzilla wkroczył na nową ścieżkę. Ciężko stwierdzić czy to dobrze czy to źle. Kiedy wychodził „Godzilla Final Wars” myślałem sobie „Taaa, jasne. Final Wars, a za kilka lat zrobią pewnie kolejną część”. W pewnym jednak sensie Final Wars jest zakończeniem. Pytanie tylko: zakończeniem… czego? Zakończeniem prawdziwej serii filmów o Godzilli, czy jednie końcem pewnej epoki? Na chwile obecną jeszcze nie wiem jak to odczuwam. Chyba bardziej to pierwsze przy czym wolałbym to drugie i usilnie staram się siebie przekonać.

Kaiju Wakusei przede wszystkim jest animowane. Godzilla w wersji animowanej robi na mnie zdecydowanie mniejsze wrażenie, choć przyznać trzeba, że sama animacja jest generalnie rzecz biorąc ładnie zrobiona. Postaci ocenić ciężko, ponieważ mają powstać jeszcze dwa sequele do tego filmu. Jest więc miejsce na rozwój głównych bohaterów. Jeśli miałbym ich oceniać po pierwszym filmie, to oceniłbym ich jako płaskich i generalnie mało interesujących. Sakaki kieruje się głównie gniewem i w sumie tyle od niego można uświadczyć. Samo podejście do Godzilli jest można by rzec klasyczne, ale jednocześnie rozdmuchane do potęgi n-tej. Godzilla jest bóstwem, niszczycielem, nie zastopowanymi siłami natury. Podobnie jednak jak w Shin Godzilli twórcy wpadają w pewną przesadę. Wyraźnie widać chęć zrobienia filmu podobnego do Gojiry 1954, ale jednocześnie badziej brutalnego i bezkompromisowego. W Shin Gojirze Godzilla na końcu chciał się rozczłonkować/rozklonować. Tutaj z kolei rośliny i zwierzęta zostały „zainfekowane” Godzillą, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Trend jest wyraźny: Japończycy lecą w kierunku ciężkiego dramatu sf z powolną narracją. Trochę szkoda, bo ja wolałbym coś w rodzaju Godzilli lat 60-ch, 70-ch, późnego Heisei lub sagi Kiryu. Wolałbym lżejsze, bardziej entertainingowe kino sf z walkami potworów! Bo to był element, który kochali i kochają wszyscy fani. Podbudowa fabularna tak jasne oczywiście, ale na końcu mordobicie musi być. Danie główne podano. A w Kaiju Wakusei? Brak. Może dlatego zakończyłem seans z niedosytem.

Ogólnie fabułą nie jestem ani bardzo rozczarowany, ani bardzo zaskoczony, bo i właśnie czegoś takiego spodziewałem się po Gen’ie Urobuchi. Problem mam natomiast z muzyką. Po Takayukim Hattori (Godzilla vs Spacegodzilla, Godzilla 2000) spodziewałem się znacznie więcej. Przede wszystkim tym razem nie ma ani jednego mocnego przewodniego tematu muzycznego. Main Title z Kosmogodzilli i Main Title z Powrotu Godzilli kocham całym sercem. Mają moc i są wyraziste. Tu niestety czegoś zabrakło.

Ostatnia scena filmu napawa mnie pewnym optymizmem. Więc jednak są rdzenni mieszkańcy, którzy przeżyli pomimo terroru Godzilli. Oby część druga była ciekawsza.

ocenił(a) film na 6
Wolverin

niestety nie jestem na biezaco z ostatnimi filmami Japonskimi, ale w tym anime widac na samym poczatku bardzo duzo nawiazan do klasyki... czy mozna nazwac to jakby kontynuacja tego co bylo w Final Wars? (bo zakladam ze Final Wars byl ostatnim filmem aktorskim - nie liczac Rebootu z Godzilla czolgajaca sie po ziemi ;P

ocenił(a) film na 7
Wolverin

Jeśli mogę nawiązać do twojego pierwszego pytania. Według mnie (i w zasadzie samego Toho) na Final Wars skończyła się cała era klasycznych filmów z "gumowymi" strojami. Przecież "Ostatnia Wojna" sam w sobie jest wielkim hołdem dla wszystkich poprzednich serii. Takie szalone podsumowanie jakże bogatej historii tej franczyzy. I chyba dlatego nie za specjalnie przepadam za koncepcją na ten film, bo zdaję sobie sprawę, jak on wygląda i działa, przez to, że jest on "ostatni".

Zaś sytuacja z uzyskaniem praw przez Legendary do wyprodukowania serii MonsterVerse tylko to potwierdza. Pomimo trwania zawartej wcześniej umowy Japończycy stworzyli zupełnie nową produkcję zmieniającą zasady i pochodzenie Króla Potworów (prawdziwy pierwszy reboot oryginału), co przecież było do tej pory niemalże świętością. W praktyce nie zmieniło to warunków tej współpracy, ponieważ Amerykanie nadal "symbolicznie", kontynuują tą klasyczną dinozauro-gadzio-podobną wersję do 2020 roku, do której nabyli prawa, choć tym razem pod czujnym okiem Toho ( w przeciwieństwie do 1998 roku). Mówiąc prościej, Hollywood robi wielką reklamę i promocję dla japońskiej marki, jakiej nigdy w zasadzie nie miała, zgarniając przy tym oczywiście swój udział. A japońska wytwórnia na tym układzie, może tylko zyskać.

Pozdrawiam

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones