Na pudełku jest napisane, że to jeden z najlepszych w serii. No i w sumie, z tych trzecz części Godzilli, które w ostatnim czasie obejrzałem, był niewątpliwie najlepszy.
Ale muszę przyznać, że taka Godzilla coś w sobie ma. No bo jakoś się przed tym bronią ludzie, w sumie można sobie odpuścić dużo fragmentów a i tak wie sie mniej więcej o co chodzi, ale jak ogląda się ją od początku do końca to w jakis sposób ona wciąga. I to chyba właśnie jest piękne w tym specyficznym kinie.
Oczywiście warto tu także wspomnieć o całej masie przegięć, jakie zwykle towarzyszą filmom o Godzilli. Tym razem największym były bakterie atomowe. No fajnie, że Japończycy coś takiego wymyślili, ale odebrałem to jako jakiś uraz po Hiroszimie. Nie wiem. W "Godzilli kontra King Gidorah" Godzilla broni Japończyków przed Amerykanami, tutaj coś takiego. Może tam na prawdę są jakieś podteksty. Kto wie?