Ktoś chyba wypalił za dużo cracku.
Kong przy użyciu daedrycznego topora wyzywa Godzillę na mortal kombat.
Mechagodzilla uzyskuje samoświadomość xD.
Reanimacja Konga, doładowanie topora.
Myślałem, że na końcu się przytulą i pójdą na piwo.
Dokladnie. Ogolnie lubię tego typu filmy ale to już przesada. Moje dzieci ogladaja podobne bajki dla 5cio latków. Rozumiem, że to film fantasy, ale jakies pozory realnosci wypada sprawiac. Film slaby w porownaniu z poprzednimi. Krecony na miare słabego 2020 roku...
Przyznam, że nie spodziewałem się wiele. Ale film i tak mnie zaskoczył.
Wiadomo, że to ma być rozrywka, ale takiej mielizny to trudno znaleźć. W zasadzie nic tu się kupy nie trzyma. Ktoś tam ma wizję pustej Ziemi, by po chwili znalazł się ktoś kto to rozumie i ba - zupełnie przypadkiem ma już gotowe statki po podróży! Konga transportują stateczkiem i unieruchamiają go łańcuszkami. Ten nam Kong który wyrywa drzewa z korzeniami i zaraz ma walczyć z jeszcze większym potworem, a tu wychodzi że zwykły łańcuch go pokonuje. Mamy tajemniczego i nieuchwytnego streamera, który wykrada tajemnice firmy, demaskuje źródła i nikt go nie może namierzyć. Oprócz dwójki dzieciaków którzy namierzają go w 3 minuty pytając się pierwszego lepszego sklepikarza. Mamy i panią doktor która od dekady bada Konga i nie zauważyła że Kong nauczył się języka migowego. To tak - wziął i niespodziewanie się że nauczył na tajnym nauczaniu. Pojawia się Godzilla, a więc po chwili pojawia się i wojsko. Mamy więc ataki z lądu, morza i powietrza bronią, o której wiadomo od jakichś 70 lat że najmniejszej szkody potworowi nie zrobią. I to wszystko zanim dojdzie do pierwszej walki :-)
Takie kino rozrywkowe, które byłoby przebojem w okolicach lat '80 ubiegłego wieku. Teraz to co najwyżej sensacja PG13 o bijących się stworach, idealna na letnie kino do jakiegoś lekkiego radlera o smaku cytrynowym i ciasta marchewkowego.