Po dwóch wybitnie kiczowatych produkcjach z Godzillą ("King Kong kontra Godzilla" oraz pierwszy "Godzilla kontra Mechagodzilla") kanał "Ale Kino!" nareszcie uraczył widzów sequelem (remake'iem?) "Gojiry" uciekającym od kiczu i znacznie bardziej pozwalającym zrozumieć sukces tej kreatury.
Najmocniejszą stroną filmu jest fabuła (dla mnie w tej serii to nowość). 30 lat po niefortunnej eksplozji, która powołała do życia japońskie monstrum, godzilla znów się pojawia w Japonii. Jej działalność sprowadza widmo zagrożenia, którego Japonia może nie przeżyć - po pierwsze destrukcyjne zapędy samego potwora, po drugie zaś widmo kolejnego konfliktu międzynarodowego.
Poza tym twórcy nauczyli się wywoływać w widzach grozę i budować klimat - dotychczasowe moje spotkania z tą serią takich zdolności nie sugerowały. Nareszcie przechadzki Godzilli po mieście nie wydają się sielankową przechadzką trochę większego egzotycznego stworzonka po mieście, ale zagrożeniem życia zwyczajnych, szarych obywateli.
Cała lista dotychczasowych zalet nie przesłoniła mi jednak kilku innych cech tego filmu. Sporo w nim naiwnych dialogów (czasem natchnionych - premier Japonii) i pomysłów (władze skutecznie ukrywały poprzedni atak Godzilli 30 lat). Dosyć umiejętnie tworzony klimat psuje także bardziej optymistyczna muzyka. Oczywiście - jak przystało na sequele pierwowzoru - nie zabrakło też nie przekonujących efektów specjalnych, z kreacją tytułowego stwora na czele.
"Godzilla" ad. 1984 jest jak dotąd najlepszym filmem opowiadającym o tytułowym stworze. Gdyby dialogi zostały bardziej dopracowane, pewne naiwne rozwiązania zmienione, a efekty poprawione, byłaby to solidna pozycja, którą bym wszystkim polecał. Mimo wielu zalet, do poziomu klasyki trochę temu filmowi zabrakło.
2-3/5
PS.
Prawdopodobnie oglądałem wersję japońską. Zmiany wprowadzone przez Amerykanów ponoć psują ten film.
------------------------------------------------------------------------
dotychczas obejrzane filmy i seriale z Godzillą:
1-2/5 "King Kong kontra Godzilla" 1962 http://www.filmweb.pl/f128399/King+Kong+kontra+Godzilla,1962
1/5 "Godzilla kontra Mechagodzilla" 1974 http://www.filmweb.pl/f118132/Godzilla+kontra+Mechagodzilla,1974
1/5 "Godzilla kontra król Ghidorah" 1991 1/5 "Godzilla kontra król Ghidorah" 1991
2/5 "Godzilla" 1998 http://www.filmweb.pl/topic/1211400/Lekkie%2C+m%C5%82odzie%C5%BCowe+monster-movi e.html
2/5 "Godzilla: the Series" 1998-2000 2/5 "Godzilla: the Series" 1998-2000
2/5 "Godzilla kontra Megaguirus" http://www.filmweb.pl/f31859/Godzilla+kontra+Megaguirus,2000
"Oczywiście - jak przystało na sequele pierwowzoru - nie zabrakło też nie przekonujących efektów specjalnych, z kreacją tytułowego stwora na czele"
"a efekty poprawione"
I w tym momencie już się dyskwalifikujesz jako krytyk. Przecież ty w ogóle nie masz zielonego pojęcia, o czym bredzisz.
To tak, jakbyś w jakiejś komedii czepiał się tego, że nie porusza w poważny sposób problemów egzystencjalnych, i że gdyby to w niej zmieniono, byłaby solidnym filmem.
Dla mnie to jest zwyczajnie chore.
Tak żeś wyciął ten drugi cytat o efektach, że kompletnie nie wiadomo o co chodzi.
Rozumiem, że Twoim zdaniem efekty w tej serii powinny stać na niskim poziomie, tak? Mogę się mylić oczywiście, także chętnie poznam Twoją opinię na temat serii. Jak ona powinna wyglądać?
Jako fan serii filmów z Godzillą w wielu kwestiach mogę się zgodzić. Bezsprzecznie masz rację, że ten film należy do jednych z najbardziej klimatycznych. Oczywiście nic nie jest w stanie dorównać oryginalnemu obrazowi z 1954roku (szczerze polecam).
Zgadzam się również, że "Kingu Kongu tai Gojira" nie stoi na wysokim poziomie... Strasznie ubolewam, że ten tytuł został tak spartaczony, bo mogło wyjść z tego coś naprawdę dobrego zwłaszcza, że można to odnieść do starcia dwóch mocarstw i kultur. Godzilla miał w tej produkcji kostium poniżej krytyki. O ile walka z ośmiornicą była całkiem fajna to i tu nie obyło się bez niedociągnięć, które nawet przy założeniach "tokusatsu" nie powinny mieć miejsca (falujące tło - najprawdopodobniej ekran na, którym odbywała się projekcja scenerii - no i cień pozostawiany na niej przez aktorów). Film był komiczny i to on wprowadził kicz do filmów z tym wspaniałym potworem i to w złym stylu...
Idąc dalej... piszesz o "Gojira tai Mekagojira", no cóż, mogę się z Tobą zgodzić tylko po części. Należy pamiętać, że po filmie z King Kongiem Godzilla przyjął bardziej komediową konwencję i stał się ulubieńcem dzieci, przez co stał się bardziej prymitywny i naiwny. Tutaj warto jednak zauważyć, że nie należy z tego względu traktować tych filmów jako gorszych, a po prostu jako produkcje o zupełnie odrębnych założeniach. Jeśli taka konwencja Ci nie odpowiada omijaj produkcje z lat 60 i 70. Moim skromnym zdaniem jedną z lepszych produkcji z tych lat jest "Godzilla vs. Hedorah"/"Gojira tai Hedora"/"Godzilla vs. The smog monster" z 1971 roku. Jest ona również w miarę klimatyczna, należy jednak pamiętać, że wciąż to film należący do serii pierwszej, którą cechuje naiwność.
"Oczywiście - jak przystało na sequele pierwowzoru - nie zabrakło też nie przekonujących efektów specjalnych, z kreacją tytułowego stwora na czele."
Tu nie chodzi o to, że jest to sequel pierwowzoru a o to, że ta produkcja opiera się na "tokusatsu". Taka jest konwencja tych filmów i koniec...
"Rozumiem, że Twoim zdaniem efekty w tej serii powinny stać na niskim poziomie, tak?"
Może Cię zdziwię, może zasmucę, ale TAK. Właśnie tak powinny one wyglądać. Nie istotne czy wygadają one naiwnie, czy sztucznie. Wiadomo, że takie efekty w porównaniu z możliwościami efektów komputerowych mają marne szanse im dorównać, ale spróbuję Ci wytłumaczyć to na przykładzie:
Kiedyś animacje rysowano... dziś, bajki robi się w komputerze. Rzeczą oczywistą jest, że żaden rysownik nie jest w stanie tak realistycznie przedstawić historii jak potrafią to programy do animacji 3D. Wszystko wygląda o wiele naturalniej, cienie zawsze naturalnie się kładą itd. itp. Więc po co nam animacje rysowane/malowane? Nie lepiej żeby te animacje zostały wyparte przez o wiele efektowaniejszą, wygodniejszą (O WIELE MNIEJ PRACY), bardziej elastyczną (możliwość bezproblemowego wprowadzenia zmian na każdym etapie prac) animację komputerową? Jak widać nie. Wytwórnie wciąż wracają do animacji z spod pędzla, dlaczego? Bo te animacje mają dusze, mają w sobie coś więcej, mają pewną surowość i naiwność, która jest piękna sama w sobie. Podobnie jest z tymi efektami. A filmów wykonywanych w tej technice jest tak mało, że pozwólcie Nam fanom, cieszyć się nimi i nie plujcie na nią, nie wyśmiewajcie jej. Jeśli się Wam nie podoba to przejdźcie obojętnie bokiem, ale nie walczcie z tym odsetkiem filmów, który nam został ;)
AMEN ;)
PS: Muzyka do Godzilli, kompozycji Akiry Ifukube to majstersztyk i uczta dla ucha. Mi przynajmniej bardzo się podoba ;)
Pozdrawiam.
W stu procentach się z tobą zgadzam, mam podobne odczucia szczególnie na temat o efektach specjalnych, ktury tu rewelacyjnie przedstawiłeś!
Pozdrawiam.
Ja także się zgodzę w kwestii efektów - znakomicie to ująłeś.
Natomiast odnośnie posta założycielskiego - nie zgodzę z tak surową oceną "Godzilla kontra Mechagodzilla" z 1974 r. Jak dla mnie jest to jeden z najlepszych filmów z pierwszej serii (lata 1954-1975) Godzilli (nie dorównuje oczywiście genialnemu oryginałowi z 1954 r. - także absolutnie polecam go do obejrzenia). Przede wszystkim jest zrobiony na poważnie, bez tej dziecinady, która była udziałem wielu produkcji z lat 60-tych i 70-tych, tak więc dawka kiczu jest wg mnie znacząco niższa, a dla kogoś, kto lubi filmy w konwencji "kaiju" wręcz minimalna.
Natomiast "Godzilla" z 1984 otwiera drugą serię i... to już zupełnie inna (w sensie: bardziej mroczna i poważna) bajka. A ten film jest tego bardzo dobrym przykładem.
ad. Mechagodzilla
Na ile pamiętam film najbardziej bołało mnie w nim przedstawienie tego śpiącego potwora, sposób jego przywołania i w ogóle włączenie do tytułowej walki oraz przedstawienie kosmitów. Jednak zbyt dawno oglądałem, aby podać jakieś szczegóły.
Nie twierdzę, ze film był idealny, ale na pewno bardzo dobry. Seesar (ten śpiący potwór) był fajny dopóki spał, ale po obudzeniu niestety beznadziejny. Ale co masz przeciwko sposobowi jego obudzenia? Piosenka tej Japoneczki była bardzo fajna:).
Ogólnie, jak chcesz zobaczyć naprawdę dobre filmy, to oprócz oryginału z 1954 r. polecam w zasadzie całą drugą serię (1984-1995), ze szczególnym naciskiem na "Godzilla kontra Destruktor" ("Godzilla vs. Destroyer/Destroyah") (!!!) i "Godzilla kontra Mechagodzilla 2" ("Godzilla vs. Mechagodzilla 2").
Zgadzam się. Wiele efektów na pewno dziś śmieszy, ale z całą pewnościa dobry film. Godzilla z 1984 też jak dla mnie jest jednym z najlepszych filmów z serii (nie licząc oryginalnej z 1954 roku bo ta jest nie do pobicia!)
Dorzucę swoje 3 grosze, że owa część jest najlepszą z serii. Abstrahując od specyficznego klimatu filmu, ma w sobie najmniej kiczu i niezły katastroficzny klimat. Żadnych durnych pojedynków z gumowymi potworami, żadnych idiotycznych kosmitów i innych żenujących pomysłów. Kontynuacja tego filmu (z Biollante) jeszcze by uszła w tłoku, ale dalej jest już tylko gorzej. Z poprzedniej serii, tej zapoczątkowanej przez niezły pierwowzór z 54 roku jedynie podobał mi się Syn Godzilli (akcja na wyspie), ale oglądałem to jako dziecko, więc miałem trochę inne "paczenie" na świat, jakby to ujął ks. Natanek :]
Przyznam szczerze, że o "tokusatsu" nie słyszałem, także faktycznie to mój błąd.
Co do efektów - Faktycznie nie za bardzo mi się podobają, ale na początku chciałem je uszanować pisząc tylko, że są nie przekonujące (umówmy się - nawet jeśli lubimy ten klimat, to przekonujące nie są). O ile też mnie pamięć nie myli, to bardziej od kostiumu Godzilli przeszkadzały mi potwory atakujące ludzi na statku i to głównie do nich piłem pisząc aby poprawiono efekty. Ale na dobrą sprawę i tak tylko się tłumaczę, bo w poście do @DerSpeedera się zdradziłem, więc sami wiecie jak jest.
Dzięki też za rozwinięcie tematyki serii i za polecenie "Hedory'.
Od czasu tamtego posta obejrzałem jeszcze "Final Wars" (sieczka, zbyt dużo potworów i nawiązań do amerykańskich filmów) i jeden z filmów z Mothrą, Godzillą i King Ghidorah i ten już mnie klimatem i poniekąd też efektami przekonał. Chyba faktycznie bardziej do gustu przypadają mi te nowsze filmy (Megaguirus też nieźle się oglądało). Mimo wszystko - to wciąż ten film uważam za najlepszy (historia) i liczę że ewentualny amerykański remake (wciąż planują w końcu) uderzy właśnie w te tony.