Uwielbiam Rolanda Emmericha! "Dzień niepodległości", "10,000 BC" i "Godzilla" to moje ulubione filmy! Roland robi filmy widowiskowe, pełne fantazji.
Jestem fanem japońskiego jaszczura i dlatego uważam dzieło Emmericha za obrazę dla fanów serii. Ale nie powiem że Roland to zły reżyser tylko wziął się za coś czego nie umiał wykonać. Gdyby film miał inną nazwę i próbował być kolejnym filmem o Godzilli to powiedziałbym że jest całkiem dobry, ale jako kontynuacja serii o jaszczurze wypada gorzej niż słabo. :(
"Gdyby film miał inną nazwę i próbował być kolejnym filmem o Godzilli to powiedziałbym że jest całkiem dobry". To zdanie jest powalające. Masakra normalnie.
Czyli jak by dali inny tytuł to film był by OK?
Logika godna podziwu.
"Czyli jak by dali inny tytuł to film był by OK?
Logika godna podziwu."
Wybacz, ale Twój przedmówca ma rację. Podziwu natomiast godna jest Twoja logika. Twierdzisz, że fakt nazwania owego stwora "Godzilla" nie ma wpływu na film i tu się mylisz... Przykład:
Wyobraź sobie, że ktoś kręci film "King Kong", idziesz do kina a to się okazuje film o... hmmm żółwiu. Nie czułbyś pewnego niesmaku? Oczywiście, że nazwa ma duży wpływ na film. Emerich chciał nakręcić film o JEDYNYM potworze noszącym imię Godzilla (Gojira) a stworzył coś co nie ma z nim NIC wspólnego. Jako remake jest po prostu kompletną klapą!
"To zdanie jest powalające. Masakra normalnie.
Czyli jak by dali inny tytuł to film"
Jak i Twój komentarz :D
Ja wcale nie uwielbiam Rolanda Emmericha, bo ów jegomość daje mi wszelkie możliwe powody, bym nim głęboko gardził. Jak również jego żałosną twórczością dla tępawego widza masowego.
Hmm... podpisuje sie pod Bartezem ze gdyby film nosil inny tytul to bylby naprawde kozacki. Nie zmienia to faktu ze z mojego punktu widzenia nadal jest. Moze dlatego ze mimo ze mnie tytul denerwuje nie zwracam na niego uwage a Godzille Emmericha nazywam Zilla i proste. Po co sie nerwic i mieszac wszystko z blotem? A Emmericha lubie jako rezysera. Moze i robi filmy ktore sa pelne tylko efektow majace na celu dotrzec do mas i robia papke z mUzgÓ ale jednak ja sie doskonale bawie ogladajac taka papke i sie przy tym nie nudze. Problem jest taki ze fani Gojiry (Respekt) patrza niestety ciagle przez pryzmat nazwy potwora. Szkoda... Mimo ze lubie Gojire bo jak nie lubic tego potwora. Mam do niego szacunek to jednak wole Zille bo po prostu jej wyglad mi sie bardziej podoba. Pozdrawiam
Bo ma ten sam tytuł ... przynajmniej tak wnioskuje po fanach japonskiego potwora. Ja sam wole Zille
Owszem... cenię Zille (amerykańska Godzilla) wyżej niż japońskiego Gojirę ale nie porównuj tych potworów ponieważ to dwa różne potwory to raz a dwa Gojira to legenda kina i swoisty symbol japoński więc należy mu się szacunek i nie należy nazywać go kichą. Nie liczy się opakowanie tylko jego zawartość...
Według mnie godzilla jest udana,bardzo dobre efekty jak na rok 1998.znakomita muzyka oraz piosenki,i niezły klimat.
Soundrack z godzilli jest bardzo dobry sa takie wspaniałe utwory jak,Fuel utwór walk the sky,Puff Daddy come witch me,Rage against the machine no schelter,Silverchair out there, i wiele innych.
A poza tym nie oszukujmy się każdy film o Godzilli i mam tu na myśli japońskie produkcje o stworze były oddzielnymi filmami powiązanym jedynie tytułem i postacią olbrzymiego gada - Godzilli.
"Człowieku, ale z ciebie oszołom.
Sprawiasz wrażenie totalnego nerda."
Widzę, że twa argumentacja jest niezwykle płytka. Czyżbyś potrafił bronić własnych racji tylko obrażając innych, czy jednak potrafisz napisać coś bardziej konstruktywnego?
Oglądałem wywiad z rezyserem i muwił ze chcial zrobic calkiem oddzielny film jako godzille w nowym yorku i ze to nie jest kontynuacja,mial powstac druga czesc godzilli amerykanskiej,ale jak narazie wstrzymali projekt.
Może masz i rację, ale ja na filmie się niestety zawiodłem ponieważ spodziewałem się trochę czegoś innego, bardziej zbliżonego do "Godzilli".
czyli czego? gostka ubranego w gumiak i strzelający laserem z oczu jak z lat 70tych? i jeszcze kartonowych bloków?
come on.. może i japońskie to klasyk, szczególnie pierwsza, ale niech mi nikt kitu nie wciska, że to arcydzieła, bo to są tandetne filmy.. można je lubić, ok, ale wg mnie Emmerich zrobił film rewelacyjny: prosty, pełen akcji i świetnych efektów + zgrabny scenariusz i dobra obsada..
skoro wam się ten film nie podobał, to zapewne wszystkie blockbustery, typu Posejdon (ten stary ofkorz), Jurassic Park czy Gladiator to chała :/
Jak dla mnie Godzilla jest kozacka, oglądałem bajki oglądałem też Japońskie filmy jak i Godzillę Amerykańską, Godzilla sama w sobie to klasa, ma rzesze fanów. Ale w sumie nie jestem wstanie zrozumieć chłopa co tak najeżdża na Amerykańską Godzillę bo jak na moje to film naprawdę Amerykanom wszedł super, mieli ciekawy pomysł, dobry klimat, akcje i naprawdę fajne efekty i wszystko wyglądało bardzo realistycznie, a sam gad wyglądał kozacko. Japońskie natomiast filmy to bardziej lubiłem jak byłem mały, pamiętam że potrafiłem wstać o 2 w nocy by obejrzeć Godzillę, jednak z czasem przestała mi się aż tak podobać, te budowle z kartonu:P
Aha Godzilla Amerykańska nie miała być żadną kontynuacją Japońskiej, skradli tylko nazwę ale film miał być zupełnie inny i był inny.
Nie kumacie. Nie chodzi o to czy film jest dobry czy zły. W każdym razie nie ma sensu dyskutować o tym na tym Temacie. Tu wsyzscy uważają, że Amerykańska Godzilla jest niezła. Chodzi o to, że poszczególne Godzille w różnych wersjach nie mają ze sobą za wiele wspólnego poza tym, że ewidentnie wywodzą się od jakichś gadów. I, że według kolesia, który rozpoczął temat czy tam pierwszy odpowiedział Autorzy filmy powinni nazwać stwora inaczej niż Godzilla. Padła propozycja Zilli;).
Teraz wypowiem się co do tematu:
Imiona jako takie zostały stworzone do rozróżniania różnych osób. Jednak autorzy nazwali potwora Godzilla właśnie po to, żeby zawęzić krąg potwrorów do tych, które wyglądają jak wielkie jaszczury i wyłażą z wody. Nie chodzi o to, Godzilla to zawsze ta sama Godzilla. Jest przecież tysiąc Jasiów i żadna matka nie będzie się wkurzać, że inna nazwała syna tak jak ona Jasiem. Ponadto uważam, że autorzy filmu po to własnie stworzyli nowy film, żeby nie był tym filmem, który stworzyli Japończycy ileś lat wstecz. Chcieli pokazać coś nowego. Mogli nazwać Potwora Rumpelsztinkin ale wtedy wszyscy w kinie czy przed tv jęczeli by "Łeeee! To jest takie samo jak Godzilla!!!". To może być kolejny powód do nadania mu jednoznaczej nazwy:)
tylko tak na marginesie myślę, że w filmach o potworach chodzi o pewną
symbolikę, grę, kod
reżyser udaje że robi poważny film a widownia udaje że to kupuje
tylko, Że wszyscy przez cały czas mrugają do siebie okiem bo chodzi o
zabawę - wspomnienie z dzieciństwa gdy na ekranach panoszyły się
różnorodne potwory nieco prymitywniejsze niż aktualnie
a problemem tego filmu jest według mnie zbyt poważne potraktowanie tego
tematu przez reżysera stąd to dla pewne grupy widzów film zamiast zabawy
staje się udręką
muszę jednak przyznać że ma swoje walory
ale dopiero gdy za 3cim razem zmusiłem się obejrzeć mniej więcej w
całości film
przyznaje się -= to był drugi film z którego wyszedłem z kina po 10
minutach (pierwszy Mission: Impossible II)
dostrzegłem sympatycznie mokry klimat, taki wilgotny – to moje odczucia
po obejrzeniu filmu
dobre i to
nie łatwo wzbudzić coś takiego
generalnie
film dobry na tło w czasie spotkania przy piwie i fastfoodowym jedzeniu
ale żeby skupiać się na akcji
po co się męczyć
…
pozdrawiam serdecznie entuzjastów i zdruzgotanych sceptyków, acha i tych
co obejrzeli (przynajmniej część) i na całe szczęście zapomnieli
Po części się z Tobą zgodzę jednak nie do końca. Potwór "Godzilla"(Gojira), był zawsze tylko jeden, i tu nie chodzi o nadawanie imion, chodzi o symbolikę. Amerykanie stworzyli potwora, który ni jak nie przypomina swojego pierwowzoru... Nie czułbyś się zniesmaczony idąc na film o "King Kong-u" a zobaczyłbyś innego stwora? Są pewne zasady których powinno się trzymać.
I jeszcze jedno:
"Jest przecież tysiąc Jasiów i żadna matka nie będzie się wkurzać, że inna nazwała syna tak jak ona Jasiem."
Oczywiście, ale gdyby jakaś matka nadała swojej córce na imię "Jaś" byłoby to troszkę chore, dziwne? Zapytasz o co mi chodzi? Godzilla (Gojira) to imię męskie i japońska Godzilla była zawsze samcem (pojawienie się "Juniora" i "Mnyji" tłumaczyłem w innym temacie). W tym filmie jednak, nadano imię "Godzilla" stworowi który zniósł dziesiątki (steki?) jaj! No coś tu jednak jest nie halo!
"gostka ubranego w gumiak i strzelający laserem z oczu jak z lat 70tych?"
Bądź tak dobry i napisz chociaż jeden tytuł Godzilli w którym owy potwór "strzela laserem z oczu"... Uwielbiam gdy ludzie krytykują coś czego nawet nie znają...
"skoro wam się ten film nie podobał, to zapewne wszystkie blockbustery, typu Posejdon (ten stary ofkorz), Jurassic Park czy Gladiator to chała :/"
Jak widzę nic z owej dyskusji nie zrozumiałeś. Ja uwielbiam efektowne filmy. "Jurassic Park" był wspaniały, również podobał mi się "Dzień Niepodległości". Chodzi jedynie o to, że kręcono film o potworze który nie przypominał siebie. Najzwyczajniej w świecie ten potwór nie miał swoich cech charakterystycznych, co więcej z faceta zrobili babę i nadali jej męskie imię!
Godzilla 4/10 - 1 za fabułę i 3 za efekty.
Filmy Emmericha są tak przejmujące jak zeszło roczny śnieg,
mogą się podobać tylko parę lat po premierze, bo jeżeli efekty z filmu przestaną robić wrażenie to już nie da się go oglądać.
Nie wiem czym się tak podniecacie...
"Dzien Niepodleglosci" byl przeslodzony jak cholera ale "Dzien Niepodleglosci" mial Jeffa Goldblauma, Willa Smitha ( "cygaro zwyciestwa" ), Judda Hirscha i Randy Quida oraz mialo swietne efekty ( slusznie dostal Oscara )
"Godzilla" tez byla fajna, wielka rozpierdowa w Nowym Jorku plus Jean Reno
ale co takiego fajnego bylo w tym "10.000" B.C ?
niektorzy porownuja ten film do "Apocalyptyco" ale "10.000" B.C. to film kretynski ,ze az sie smiac chce, mamuty ciagnace bloki na piramidy budowane przez Sumerow buhahaha a jesli nawet olac aspekt historyczny ( czy raczej pseudohistoryczny ) to i tak glupi ten film jak cholera, 2 godziny trwa a oni ciagle gdzies ida i ida az na koncu przybywaja do tej mamutowni
Japońska wersja to groteska. Jest tandetna, śmieszna, pozbawiona dramatyzmu. I w sumie jest mnie wyniosła niż kreskówki z Cartoon Network.
Jak ją oglądam, to jakoś tak dzień mi się smutny i szary robi. :/