PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=58}
6,0 50 tys. ocen
6,0 10 1 49690
4,0 27 krytyków
Godzilla
powrót do forum filmu Godzilla

Kiedy po raz pierwszy widziałem ten film, nawet mi się spodobał. Miałem wtedy jakieś 11-12 lat, nie pamiętam już dokładnie.
Grunt że wkrótce po tym sięgnąłem po oryginalnego, japońskiego Godzillę - konkretnie był to film "Godzilla vs. Mechagodzilla II". Japońska konwencja już wtedy spodobała mi się znacznie bardziej, film oczarował swoją magią, muzyką, potworami, a teraz, kiedy już widziałem wszystkie 28 filmów z japońskiej serii, mogę powiedzieć jasno: to co Emmerich zrobił z Godzillą to profanacja.

Nie porównuję tego filmu z "Gojirą" z 1954 roku, bo tutaj porównania praktycznie nie ma ("Gojira" -> 100 kilometrów do dna -> 100 metrów mułu -> dno absolutne -> 100 kilometrów pod dnem leży "Godzilla" Emmericha, jeśli nie głębiej). Porównuję go z całą serią.

Japoński oryginał to potwór z charakterem. Nie jest bezmyślnym zwierzakiem, ma charakter, budzi sympatię, jest głownym elementem przykuwającym uwagę widza i w zasadzie bohaterem filmu (nie chodzi mi tutaj tylko o filmy z lat 70-tych w których Godzilla był maskotką ludzkości, ale właściwie o wszystkie po 1962 roku).

Potwór Emmericha to po prostu przerośnięta jaszczurka, do tego mająca lekko dinozaurzasty wygląd. I to wszystko. Poza tym ten potworek niczym się nie wyróżnia od innych gadów. Nie ma żadnych specjalnych zdolności, jego "walka" polega głównie na uciekaniu i atakowaniu od tyłu helikopterów które mógłby załatwić jednym palcem, chociażby z racji swojej wielkości i wagi.
Prawdziwy Godzilla jest tworem zdecydowanie bardziej oryginalnym. W walce nigdy nie ucieka, zwłaszcza przed wojskiem które nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia. Takimi duperelami jak helikoptery w ogóle nie zawraca sobie głowy, nie mówiąc już o chowaniu się przed nimi. Jeżeli coś mu przeszkadza, buch radioaktywnym oddechem i po sprawie.
Nieco inaczej ma się oczywiście sprawa z innymi potworami, z którymi Godzilla również walczył. Zacznijmy od tego, że praktycznie każdy z tych potworów Zillą Emmericha mógłby sobie wyszorować buty, bo praktycznie każdy był od niego silniejszy, że już o Godzilli nie wspomnę. Nie chodzi tu nawet o "Final Wars" tylko o to, że Godzilla od Zilli jest wiekszy, cięższy, silniejszy, ma radioaktywny oddech, umie atakować na różne sposoby (w różnych filmach różnie bywało). Zresztą Zilla, skoro ma zwyczaj uciekać przed helikopterami, walki z Godzillą, przeciwnikiem większym, mocniej zbudowanym, do tego z radioaktywnym oddechem, pewnie w ogóle by nie podjął i od razu zwiał. Potwór amerykański nie ma z Godzillą nic wspólnego, a nazwanie go tak to profanacja Godzilli, który jest tylko jeden i jedyny
- japoński!

Ale poza potworem w filmach też coś jest. Weźmy na przykład aktorstwo w filmie Emmericha. Najwyższych lotów to ono nie jest. Wszyscy aktorzy grają sennie i stanowią jeden z filarów ogólnego fatalnego klimatu tego filmu, albo raczej kompletnego BRAKU klimatu. Tymczasem w japońskim oryginale klimat był jednym z najmocniejszych punktów, dodatkowo podbudowywanym przez zazwyczaj świetną muzykę, szczególnie tą komponowaną przez Akirę Ifukube. W "Godzilli" Emmericha niestety muzyka nie zapada w pamięć, nie wyróżnia się niczym...

Co jeszcze ciekawego oferuje nam Emmerich? Humor, albo raczej pseudo-humor. Najpopularniejszym "żartem" w tym filmie jest to, że wszyscy bohaterowie mają problemy z wymówieniem nazwiska Tatopoulus. Żeby wymyślić coś takiego, i utrzymywać jeszcze, że to jest śmieszne, trzeba być naprawdę kompletnym jełopem. No i dochodzi jeszcze to, że w wymowie tego nazwiska nie ma absolutnie nic trudnego. Ale co tam, filmowe postacje stają się idiotami nie potrafiącymi wymówić prostego słowa. Śmiać się można, ale z głupoty tego, który wpadł na ten pomysł.

A na zakończenie - śmierć potwora od kilku rakiet. Zdaje się, że Japończycy odnieśli się do tej sceny w "Godzilla 2000" (w Polsce jako "Powrót Godzilli"), gdzie Godzilla został zaatakowany rakietami i to nie byle jakimi, ale większej krzywdy mu nie zrobiły. Zresztą w tym samym filmie zostało wyjaśnione, dlaczego zwykła broń nie jest w stanie nic zrobić Godzilli.


Niestety, Emmerich od prawdziwego Godzilli wziął tylko nazwę. Nakręcił komercyjnego gniota, w którym nie ma absolutnie nic interesującego. Sprofanował Godzillę, kręcąc film, który nie dość, że nie ma nic wspólnego z prawdziwym Godzillą to jeszcze jest dość nudny i ogólnie słaby. Nie ma kompletnie nic z tego, co przykuwa do japońskiego Godzilli - klimatu, potworów z charakterem, które przykuwają uwagę widza i budzą jego sympatię, ani dobrej muzyki. Nie ma w nim również żadnego morału, przesłania, obecnego w większości japońskich produkcji. Nie ma tej pasji i tradycji, z którymi kręcone są japońskie oryginały.

"Godzilla" 1998 to niestety kompletna klapa...

ocenił(a) film na 5














Przeczytaj sobie definicje komercji.

użytkownik usunięty
kadim21

1) Co innego definicje, co innego to co to słowo oznacza w powszechnym mniemaniu

2) A co może ten film nie jest komercyjny?

ocenił(a) film na 4

zgadzam się w 100% z Galem Anonimem. Japońska Godzilla budzi sympatie, nawet jeżeli jego zachowania są śmieszne, a Zilla to po prostu zwykły zwierzak. Japońska Godzilla ma lepszy desing. Poruwnajcie ze sobą ich pyski.

ocenił(a) film na 8
WilkuRTS

No jeśli idzie o pyski to zdecydowanie lepiej wypada wersja USA, bo ma pysk jaszczurzy. Tak samo pierwszy film o Godzilli, ma ten atut, że potwór ma pysk jaszczura. Natomiast każdy kolejny sequell ma pysk bardziej zbliżony do małpiatki czy gada który dostał czymś twardym w gębę.

I wolę jednak zwykłego zwierzaka, od budzącego "sympatię" (czyt. śmieszność) jaszczurzyny. Zresztą oryginał tez był bardziej zwierzakiem.

użytkownik usunięty
artur_t

Vermin, no jak ja tęskniłęm za dyskusją o Godzilli z tobą!

Powiedz mi tylko jaki niby gatunek jaszczurki przypomina pyskiem Zilla. Gdzieś pisałeś że przypomina budową warana, ale to jest kompletna bzdura - wystarczy byle zdjęcie warana żeby stwierdzić, że budowa jest zupełnie inna.

"Tak samo pierwszy film o Godzilli, ma ten atut, że potwór ma pysk jaszczura."

Obejrzyj sobie ten film dokładnie i przyjrzyj się temu pyskowi, bo jeśli on przypomina jaszczurkę to ja jestem towarzysz Mao.

"I wolę jednak zwykłego zwierzaka, od budzącego "sympatię" (czyt. śmieszność) jaszczurzyny. Zresztą oryginał tez był bardziej zwierzakiem."

To nie jest śmieszność, tylko to, że Godzilla jest głównym bohaterem filmu. Dlatego budzi sympatię, ale nie śmieszność.