Godzilla - monstrum dobrze znane na całym świecie. Gad, który w wyniku testów nuklearnych został przypadkiem powiększony do rozmiarów zwiastujących zgubę lekkomyślnej ludzkości. Potwór, który doczekał się ze dwudziestu filmów wyprodukowanych w Japonii, kreskówki oraz całej rzeszy fanów. W roku 1998 swoją wizję tej legendy postanowili przedstawi twórcy z Hollywood, a jej reżyserię powierzono specowi od efektownego oraz efekciarskiego kina zniszczenia - Rolandowi Emmerichowi.
Ten film stanowił chyba mój pierwszy kontakt z legendą "króla potworów" (z tym tytułem się nie zgadzam, ale jest już głęboko zakorzeniony). Niestety moich oczekiwań ten film nie spełnił.
Największą jego zaletą jest (i niewątpliwie jest to zgodne z zamierzeniami twórców) sama kreatura. Co prawda fani japońskiego wizerunku stwora plują na tę podróbkę, ja jednak nie jestem w stanie ich zrozumieć. Gad z filmu Emmericha jest prawdziwym zwierzęciem, które porusza się naturalnie, myśli tylko o sobie i którego wygląd wzbudza grozę. Zilla jest też umiejętnie zapowiadana, przez co jej przyjście jest wyczekiwanym zdarzeniem. W wykreowaniu tej wizji ogromną zasługę też mają dobre efekty specjalne, które może trochę się zestarzały, ale nadal nie rażą.
Gorzej jest już z całokształtem. Horroru raczej się nie należy spodziewać, gdyż wizja Emmericha zakładała parę gagów odpowiednio porozmieszczanych w fabule, które rozładowują napięcie niemal do zera. Bohaterowie nie są zbyt interesujący i są zwyczajnymi, typowymi, jednostajnymi charakterami jakich w takich filmach wiele.
Najgorsze jednak w tym filmie jest to, że dwie ostatnie sceny z gadami są mniej efektowne, niż wcześniejsza potyczka z armią, przez co sam finał rozczarowuje. W obu scenach fart nie opuszcza postaci nawet na moment.
Czy zatem "Godzilla" jest udanym filmem? Stanowi całkiem dobrą rozrywkową przygodówkę i jako taka się sprawdza. Na horror jest w filmie za dużo luzu i za mało napięcia. Jako SF monster-movie ogólnie się słabo sprawdzają. W zależności od oczekiwań "Godzilla" potrafi zarówno zadowolić, jak i całkiem rozczarować. Ja osobiście nie polecam tej godzilli. Film ma zupełnie odmienny klimat od japońskich filmów, dzięki czemu przynajmniej jako rozrywka się sprawdza.
--------------------------------------------------------------
Ocena potwora:
1. Wygląd
Zimny, drapieżny teropod, który wygląda dostojnie i dynamicznie zarazem. Moim zdaniem - perfekt.
2. Ruch
Zilla jest zwinna i ma wiele odzwierzęcych gestów, jak chociażby ułożenie przednich łapek.
3. Walka:
Godzilla stosuje typowy wachlarz zwierzęcych zachowań. Atakuje głównie swymi szczękami oraz przednimi kończynami. Oddech stosuje rzadko.
4. Charakterystyczne sceny:
Pierwszą jest zniszczenie molo przez wychodzącego stwora. Druga zaś to unik potwora, który kuca chwilę przed dotarciem do niej rakiet.
5. Sposób przedstawienia potwora:
Zwierzę, które żyje i któremu tylko na przeżyciu zależy.
nie myślałeś o napisaniu recenzji (byłaby jedyna sensowna na tle napisanych przez fanów japońskiego potwora) ?
BTW. dorzuć jeszcze ostateczną ocene w skali 1/10 i będzie pro
Nie widzę właściwie przeszkód - rozpisałem się w nowym temacie tak z przyzwyczajenia. Po pierwsze poprzez temat łatwiej jest skrytykować moje wypociny (przecież nie będę obserwował całych for blockbusterów, bo bym nie nadążał z usuwaniem nowych powiadomień), a po drugie unikam w ten sposób większego zwracania uwagi przez czytelników na ocenę (u mnie dość zwodniczą), niż na argumenty i ton wypowiedzi. "Godzilli" na przykład postawiłem 6, co dla wielu wydaje się pozytywną oceną, podczas gdy ja ją traktuję jako ocenę dla filmów większej uwagi niewartych, lecz dających się bez problemu obejrzeć (takie 2/5 w skali gazetowej). Niżej są już tylko filmy, w których nic ciekawego nie zauważyłem.
Czytając jednak pozostałe recenzje, faktycznie coś w miarę pozytywnego przydałoby się tu umieścić. :)
PS.
Otrzymałeś taką litanię tekstu, z którego płynie jedynie jedna konkluzja - O.K. Czasem muszę sobie gdzieś, do kogoś popisać... ^^
Ja się zaraz załamię normalnie. Dlaczego nie ma ustawy zakazującej wypowiadania się ludziom nie mającym bladego pojęcia w temacie?
"Największą jego zaletą jest (i niewątpliwie jest to zgodne z zamierzeniami twórców) sama kreatura"
Buhaha. Niezły dowcip.
"Gad z filmu Emmericha jest prawdziwym zwierzęciem, które porusza się naturalnie, myśli tylko o sobie i którego wygląd wzbudza grozę"
W życiu nie przeczytałem na FW takiego steku bzdur. To znaczy owszem, parę równie wielkich głupot może i się znajdzie, ale z trudem.
Primo - co to za obłąkańczy pomysł, żeby chwalić Zillę za to, że jest zwykłym zwierzęciem? Co to za bezsensowny argument, że "bo on jest naturalny, znaczy jest lepszy"? Jakby ktoś kiedyś nakręcił film o Supermanie, w którym Superman wcale nie lata, nie ma nadludzkiej siły i nie jest niezniszczalny, to też byś taki film chwalił za dobrą kreację głównego bohatera? Nie? To DLACZEGO, do ciężkiej cholery, zrobienie z postaci będącej niezniszczalnym potworem zwykłego zwierzaka uważasz za dobre? Masz na to jakieś zdrowe uzasadnienie? Bo nie widzę takiego.
Nie pojmuję też "argumentu" wyrażonego w słowach "myśli tylko o sobie". No żesz jasna cholera - pewnie, że "myśli tylko o sobie", czyli myśli o tym, żeby się najeść i jaja złożyć. Doprawdy "potwór" jak ta lala!
O wzbudzającym rzekomo grozę wyglądzie nie chce mi się już nawet pisać. I tak z trudem się zebrałem na napisanie tego postu, po przeczytaniu takiego stosu idiotyzmów.
Rozumiem, że masz odmienny pogląd na temat wyglądu Zilli oraz osłabienia jej możliwości. Pozostanę jednak przy zdaniu, że Godzilla w typie np. "Godzilla kontra król Ghidorah" tak pasuje do dobrych monster-movie i potworów w nich występujących, jak Superman do Batmana, czy Rorschacha.
Znaczy - potwór, który naprawdę jest groźny i naprawdę jest wrogiem ludzkości (w przeciwieństwie do zwierzaka, którego te kwestie naprawdę niewiele obchodzą, i który zginąłby już w po pierwszych trzydziestu minutach filmu, gdyby nie nieudolność Amerykanów), nie nadaje się do filmów, w których właśnie taki stwór jest potrzebny?
Pleeeaaasee...