PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=58}
6,0 50 tys. ocen
6,0 10 1 49690
4,0 27 krytyków
Godzilla
powrót do forum filmu Godzilla

Godzilla Emmericha nie jest może szczególnie dobrym filmem (choć jednym z lepszych w dośc marnej filmografii tego reżysera), ale oglądałem ze 3-4 razy i zawsze z pewną przyjemnością. W tym roku spodziewałem się zobaczyć na ekranie jedyną słuszną Godzillę. Niestety, okazało się, że zamiast tego dostałem film o jakimś nieciekawym amerykańskim żołnierzu ścigającym jakieś potworki, w którym to filmie na chwilę pojawia się Godzilla.

Sorry ale w tej sytuacji...

EMMERICH WINS.

I niczego tu nie zmienia to, że w nowym filmie Godzilla bardziej przypomina Godzillę (bo u Emmericha za bardzo nie przypomina), nie jestem fanem, nie obchodzi mnie to, co mnie intersuje to to, żeby obejrzeć film na którym się będę dobrze bawił. I na filmie Emmericha si dobrze bawię, podczas gdy nowa Godzilla to film, na którym nudziłem się najbardziej ze wszystkiego na czym w kinie byłem w życiu.

ocenił(a) film na 6

Sorry, ale...

Emmerich fail i Edwards fail. Tegorocznej "Godzilli" dałem 08/10, ale po ponownym obejrzeniu zaczynam odnosić wrażenie, że chyba zawyżyłem nieco ocenę o co najmniej jedna lub dwie gwiazdki. W obu produkcjach najpotężniejsze siły zbrojne świata są dowodzone nieudolnie, płytkie postacie psuja cały klimat, a dziury w fabule są wielkie w budynkach, przez które przeszła Zilla (tak teraz oficjalnie mówi się na zmutowanego legwana pana Emmericha, Toho zmieniło jego nazwę, żeby odciąć się od haniebnej klęski finansowej i artystycznej jaką była "Godzilla" '98). Wersja Emmericha to tak na prawdę zrzynka z "Bestia z głębokości 20.000 sążni" (scena pierwszego pojawienia się Zilli to wierna kopia pojawienia się Rhedosaurusa w Nowym Jorku), oraz pewnych motywów zaczerpniętych z "Parku Jurajskiego" i "Obcego". Wersja Edwardsa zaś momentami zrzyna z filmu Emmericha (groźba rozproszenia się nowego, ekspansywnego gatunku), a co do M.U.T.O, to zdaniem niektórych fanów, to za bardzo przypominał on potwora z "Projekt: Monster". Mówiąc po polsku: nie dogodzisz nikomu.

Jedyna prawdziwa i słuszna "Godzilla", to ta pierwsza, czarno-biała od Ishiro Hondy. Najpoważniejsza. Ta gdzie można ujrzeć scenę, gdy w morzu ognia i zniszczeń matka starała uspokoić swoje przerażone dzieci. Później widać jak w szpitalu pełnym ofiar ataku Godzilli, lekarze sprawdzają ich licznikiem Geigera, aż w końcu na oczach plączących dzieci zabierana jest ich zmarłą matkę. Tak na prawdę dla przeciętnego widza jest to mało zauważalna scena, a w wersji amerykańskiej to w ogóle nie rzucała się ona w oczy. Trzeba być po prostu uważny. Niby głupia scena, ale w kontekście wydarzeń rozrywających się kilka lat po Hiroszimie i Nagasaki, to dla kogoś kto to rozumie, to robi wrażenie. Jedynka jest dla mnie zajebista, natomiast późniejsze filmy dla nieprzyzwyczajonego widza mogą być ciężkostrawne, choć są tacy co właśnie wolą taką mniej mroczną Godzillę. Tak na prawdę później to był już tylko superbohater, naparzający się z innymi potworami, jak w Ultarmanie i Power Rangers. Dzisiejsze pokolenie jara się CGI i nabija się z faceta w gumowym stroju. Ale jak dla mnie komputerowo generowana Godzilla to nie Godzilla. Raczej nie wierzę, że zachęcę Cię tym do obejrzenia czarno-białego filmu z gumowym potworem rozwalającym kartonowe miasto. Ja akurat najlepiej bawiłem na pierwszej "Godzilli". Ma mroczny klimat, ma mocne antywojenne przesłanie. Czuć bezsilność bohaterów w obliczu nadciągającego kataklizmu. Oczekiwanie na pojawienie się potwora u Hondy tworzyło atmosferę, u Emmericha jeszcze to w miarę wygladało (jedyny duży plus), a u Edwardsa to czekanie jedynie zabijało film. Jak chcesz obejrzyj sobie dla kontrastu "Godzillę" Ishiro Hondy z '54 lub "Bestię z głębokości 20.000 sążni", choć zapewne tego typu filmy Cię nie interesują. Choć mogę się mylić :P.

ash_williams85

Świetnie to ująłeś. Uwielbiam japońską serię, ale oba amerykańskie remake mnie rozczarowały. W Godzilli 98, Godzilla nie przypomina Godzillę, aktorstwo jest chwilami wręcz tragiczne, film tryska debilizmami (jak zgubienie Godzilli w samym środku Nowego Jorku) i infantylnym humorem. Film za to posiadał dobre efekty specjalne (niektóre z nich, jak sceny destrukcji nadal robią wrażenie), sporo się dzieje, więc jako tako nie nudzi. Godzilla Edwardsa ma kiepsko dobrane proporcje, za mało samych potworów, fatalny pomysł z cieciami, sztampowe wątki ludzkie (nie czepiał bym się ich, gdyby twórcy nie skupiali by na nich aż tyle uwagi) i drewnianego protagonistę.Potwory z Godzillą na czele robią spore wrażenie (tylko szkoda że jest ich tak mało), świetne efekty specjalne i udźwiękowienie. Stawiam wyżej film z 2014, ponieważ Godzilla w końcu wygląda i zachowuje się jak Godzilla, walczy z innymi potworami, jest kilka klimatycznych i zapadających w pamięć scen, no i zrezygnowano z infantylnego humoru. Chciałbym w końcu amerykański film o Godzilli, który mnie w pełni usatysfakcjonuje. Chcę w końcu zobaczyć film o Godzilli nie tylko z nowoczesnymi efektami specjalnymi, ale także z dobrym designem potworów, odpowiednio dobranymi proporcjami (więcej potworów i scen akcji z nimi w rolach głównych!), z dobrze zagranym i wiarygodnym protagonistą.

użytkownik usunięty
ash_williams85

"Toho zmieniło jego nazwę, żeby odciąć się od haniebnej klęski finansowej "

130 baniek budżetu i 380 zarobionych to klęska finansowa? Ciekawe od kiedy.



ocenił(a) film na 6

Film rzecz jasna się zwrócił - trzy krotnie, jednak liczono wówczas na większy sukces. Do tego prestiżowe nagrody typu Złote Maliny, oraz okres smażenia się w piekle produkcyjnym sequelu, przyczyniły sie do zawieszenia projektu (choć powstał nawet całkiem znośny scenariusz). Studio TriStar ostatecznie utraciło prawa do ekranizacji w 2003. Jedynie "Godzilla: The Animated Series" uratowała honor tego filmu, chociażby dlatego, iż w kreskówce Zilla Jr. wreszcie umiał zionąć ogniem, czego filmowa Zilla W OGÓLE nie potrafiła (jeden z wielu aspektów, dla których fani Godzilli zhejtowali film Emmericha, a co za razem stoi kością w gardle obrońcom ZiIli).

P.S. tak, dobrze przeczytałaś ZIlla nie umiała w ogóle zionąć ogniem - co bardzo dokładnie to widać w filmie i tylko co niektórzy błędnie interpretują scenę spalenia ścigających ją Hammerów jako manifestacje tej zdolności (wszędzie jest napisane, że filmowa Zilla jedynie zionęła łatwopalnym gazem, który zapalił się od ognia strzelających do niej żołnierzy) [ http://www.tohokingdom.com/kaiju/godzilla_1998.html ], [ http://godzilla.wikia.com/wiki/Zilla ] [ http://the-american-godzilla.wikia.com/wiki/American_Godzilla_atomic_breath ].

użytkownik usunięty
ash_williams85

"ZIlla nie umiała w ogóle zionąć ogniem "

Mam to w dupie :)

" fani Godzilli zhejtowali film Emmericha"

Chrzanić ich.

Film się nieźle ogląda, zdecydowanie lepiej od każdej japońskiej Godzilli jaką widziałem jak również od tej najnowszej. Wisi mi i powiewa czy to Godzilla, czy nie godzilla, zilla czy inna cholera. Widziałem z pięc razy i na pewno nie raz jeszcze obejrzę w przeciwieństwie do wszystkich pozostałych.

ocenił(a) film na 6

Zgadzam się w zupełności. Mimo narzekań fanów, napewno film Emmericha jest lepszy od japońskich wersji typu "power rangers". W porównaniu z najnowszą odsłoną może i przegrywa, ale jedynie na efekty specjalne. Wersja z 1998 zestarzała się pod tym względem, lecz i tak oglądało się go dużo przyjemniej. Nowa godzilla jest strasznie nudna :/

użytkownik usunięty
ash_williams85

"Film rzecz jasna się zwrócił - trzy krotnie, "

Trzykrotnie to by się zwrócił, gdyby zarobił ponad 780 milionów dolarów. Do producentów trafia tylko połowa kasy z zysków filmu.

ocenił(a) film na 3
ash_williams85

Myślałem, że mówi się Zilla, ponieważ stwór Emmericha jest tylko zmutowanym gadem, który chce tylko złożyć jaja i nie posiada żadnych przesłań czy morałów. Dlatego usunięto przedrostek ,,God", który oznacza boga.

podpisuję się. do dzisiaj lubię chwilę obejrzeć tą z 1998 jak sie trafi w tv. za jean'a reno, za tą drętwą ale ładną blondynkę, fajtłapowatego głównego bohatera i ciekawe akcje z gniazdem, "polowania" na godzillę i ucieczką przed nią. Dodatkowo świetna piosenka puff daddy'ego i dla mnie jest git.

ocenił(a) film na 9

"Nudzilla"- dobrze to opisałeś. Ja sam zasnąłem na tym filmie chyba ze 3-4 razy. Nic tu nie przykuwa uwagi i naprawdę dawno nie oglądałem takiego gniota. Dla porównania- Godzilla Emmericha może i odbiegała od pierwowzoru- ale była tam za to fabuła, dobre aktorstwo i wyraziści bohaterowie, jakieś stopniowanie napięcia. Więcej mi nie potrzeba. Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8

Podpisuję się pod tym wszystkimi czterema kończynami. U Emmericha jest przynajmniej potwór i w sumie walki z nim też świetnie nakręcone są. Pojedynek z helikopterami w mieście, ucieczka taksówką, walka w hali z młodymi - od dawna nie oglądałem tego filmu, a wciąż mam te sceny w głowie.

ocenił(a) film na 7

Lepiej bym tego nie ujęła.

ocenił(a) film na 9

Skoro tak to dlaczego oceniłeś Godzillę Emmericha na 1/10? Bez sensu.

użytkownik usunięty
Hustla

na filmwebie wszystko oceniam na 1/10 odkąd przerobili tę stronę tak, że praktycznie przestało mi się chcieć tu zaglądać.

ocenił(a) film na 9

Oceniasz filmy na 1/10, bo nie podoba Ci się layout strony? Matko Boska, co za logika.