Wielki jaszczur zasługuje na lepszy film. Za mało Godzilli w Godzilli. Fabuła trzyma poziom gówien ze Sf Universal. Całość zaserwowano w ciemnych barwach. Otrzymujemy sporo dymu, sadzy, półmroku. Sam potwór wygląda znakomicie, ale okazji ku temu by mu się przyjrzeć jest stosunkowo niewiele. Żałosne zdają się posunięcia wojskowych. Część postaci jakby wyjęta z kliszy. Oczywiście podarowano także widzom postać, która wie, która przeczuwa ale której nikt nie słucha. Główny bohater zajmuje się przez większość filmu ratowaniem cudzych dzieci, co w kontekście przyjętego ogólnie w kinie GOD MODE maluchów zdaje się zbędne. W połowie wyczekiwałem końca.
Najlepsze jest to że przy każdej walce, pojawieniu się Królowi w pełni reżyser zawsze musi urwać, wrócić do nudnego, irytującego wątku żydka Aarona by po chwili wrócić z powrotem i pokazać nam już tylko zdemolowane wieżowce itd ;D Film strasznie słaby, już lepiej obejrzeć sobie klip wszystkich scen z robaczkami i Godzillą, zaoszczędzi się tylko czas i nerwy ;)