Bardzo dobrze że przez większość filmu nie było godzilli przez to świetnie była budowana otoczka w okół niej. Trochę podobnie było z Hulkiem 1 większość filmu nic się nie działo dopiero na końcu i tak właśnie buduje się klimat. Gdyby od razu były potwory i walka był by to wielki krok w stronę komercyjnego kina dla nastolatków. Wiadomo że film nie jest arcydziełem, ale jest wart obejrzenia go choć by dla samych efektów(obowiązkowo IMAX 3D) oglądanie na laptopie obniża wartość filmu o 50% :) Ewidentne nawiązanie do starych Japońskich filmów z Godzilla dodaje smaczku :)
z tym, że w hulku była lepsza fabuła i aktorstwo.
a po za tym, to widać, że gościu ma talent, ale jak dla mnie, to on nie powinien zajmować się blockbusterami, tylko czymś bardziej kameralnym.
Zamiast otoczki mamy tu melodramat kukiełek szmacianych .Postać wyrazistą zabija się na początku szmaty trzyma do końca .Otoczka na początku jest extra potem szkoda gadać.
W tym filmie głownym bohaterem jest Godzilla i potwory a nie ludzie jak nie zauwazyles
Ja tak nie sądzę. To tylko problemy a bohaterowie (ludzie) sobie z nimi radzą a raczej kompletnie nie.
Powiem ci tak samo .Godzilla sto razy bardziej . Co to za bohater filmu który tylko ryczy i coś rozwala .
Bo to wielki nuklearny potwór? Pewnie dlatego, plus jest 2 razy bardziej inteligentny niz Hulk w pierwszym filmie :)
Wszyscy fani Marvela śmieją sie z pierwszego Hulka a Ty go bronisz, to dla mnie śmieszne po prostu :)
Niczego nie bronię .Zadałem ci konkretne pytanie nie potrafisz na nie odpowiedzieć ????????
Niech zrobią film Hulk vs Godzilla :D
A tak na serio to Godzilla słabiutko wypadła. Po zwiastunach spodziewałem się hiciora, czegoś co będe mógł wspominać a tutaj przez cały film miałem wrażenie, że Godzilla gra rolę drugoplanową. Ile ona była w sumie na ekranie? Będzie z 10 minut jesli nie liczyć tego jak płynie i płynie i płynie :/ Co do efektów specjalnych to były dobre ale nic czego już bym nie widział. Nudziłem się przez cały film, czekałem na godzille ale jej nie dostałem. Chcieli dobrze ale nie wyszło... szkoda.
Obawiam się że hulk by w końcu ją pokonał .Jest mały szybki i wystarczająco silny aby ją zranić odpowiednim przedmiotem albo zbliżyłby się na tyle że do pyska by jej jakąś bombę wrzucił. Ogólnie ciekawa koncepcja.
Hulk jest jednym z kilku bohaterów zdolnych do pokonania lub przynajmniej zranienia Godzilli, teoretycznie ma niemal nieograniczony zasób siły.
Strasznie mi się podobało kiedy w Avengers jednym uderzeniem rozwalił te latające monstrum .Ot tak sobie .Wprawdzie było pewnie setki razy słabsze od godzilli ale no nic mogłoby być ciekawie.
za mało rzpierduchy było. Wiecej czogłów itp i nawalania do gadów. Ale se oni wymyslili EMP do cholery.... tak jak SPielberg w Wojnie światów wymyślił pole siłowe...
EMP jak EMP, atoli czemu oni tej bomby nie wsadzili GNOLowi w żopu jak czopka to dziwne, pasowałby idealnie.
ehheeh :D MAm nadzieję że druga część Projekt Monster lub inaczej CLOVERFIELD będzie na poziomie :)
A wiadomo coś o drugiej części Cloverfield? Jedynkę chyba z 5 razy oglądałem, a zapowiedzi dwójki były uże jakoś niecały rok po premierze pierwszej części, a potem wsio ucichło.
Najzabawniejsze było to, że EMP nie rozwalił tych dyskietek z zapisem pierwszego spotkana elektrownia atomowa vs pajęczak.
Nie dość, że dane były zapisane na magnetycznym krążku, to jeszcze w dodatku bardzo nietrwałym - ale odczytali je bez problemu po 15 latach :P
No właśnie bo to zwykłe dyskietki nie były :) ale już nie czepiajmy się może tam zasięg EMP nie sięgnął jego chaty :P
To były dyskietki ZIP, był widoczny nawet napęd przez chwile, w sumie ślepa uliczka w rozwoju nośników, szybko wyparty przez pendrive-y
Spoko, pamiętam jeszcze te dyskietki - napędy były BARDZO drogie i niedługo przetrwały - szybko wyparły je płyty cd-r :)
Tak, czy owak - metoda zapisu była analogiczna do zwykłych dyskietek 1,44" - było to nośniki magnetyczne. Które rozwala EMP :P
Zdaje się że napęd upadł przede wszystkim przez łatwy dostęp do tanich nagrywarek CD, ja go tylko raz w życiu widziałem.
Spoko, mogę nawet kupić Godzillę na 10 minut (ok, wcale, że nie, tak tylko piszę), gdyby reszta filmu była jakby nastawiona na niego. Jak w Cloverfield, czy Obcym, w których potwory też nie pojawiają się co chwila, wręcz są trzymane w ciemności i tylko zachęcająco migają w tle, jak wytrawne striptizerki :D
Tylko że niech coś się dzieje w pozostałej reszcie filmu, niech mi zależy na bohaterach, niech mówią jak ludzie, a nie jak kukiełki, niech oni też przeżywają, niech będą niedoskonali! I poza tym - niech atmosferę filmu, rozmowy bohaterów ZDOMINUJE POTWÓR, tak żeby czuć było jego obecność, jego Najjaśniejszą Monstrualność.
Nosz ludzie, przecież są filmy o duchach, o potworach, w których bohaterami są ludzie, a jednak widz WIE o kogo naprawdę chodzi, kto jest podmiotem lirycznym! I to z minimalnym jego ukazaniem!
Aha to wolałbys zeby to przedstawili jak glupie Transformersy gdzie sa caly czas na ekranie i nie jarasz sie gdy juz je zobaczysz i nie ma zadnego napiecia, tutaj przedstawili to najbardziej realistycznie jak sie dalo - wielkie monsta walczace i idace przez kraj i ludzie widzacy to z róznych perspektyw, tak jakby sie bylo swiadkiem tego co sie dzieje, lub stalo. Dla mnie genialny film i mam nadzieję że bedzie kontynuacja
Zgadzam się w całej rozciągłości. Mi osobiście sceny, w których stworek pokazany był niewyraźnie - w chmurze pyłu lub gdzieś w oddali - były najlepsze. Kojarzy mi się z tym gra "Silent Hill" albo anime "Monster". W tym pierwszym tytule, gdy radio zaczyna wydawać dźwięki, najbardziej działa na ciebie myśl, że oto zaraz coś wyłoni się z ciemności - inaczej jest gdy już to coś widzisz. W "Monsterze" z kolei wiesz kto jest głównym złym gościem, wiesz że wszyscy się go boją - jednak przez sporą część serii widzisz tylko trupy i wiesz, że to on za tym stoi. Nie wiesz jak dokonuje tych zbrodni, ale czujesz jego rękę. Tutaj jest dokładnie tak samo. Film buduje suspens, który osobiście bardzo sobie cenię, a nieczęsto dane jest mi go doświadczyć. Klimat dodaje również świetna muzyka.
Zgadzam się też co do kwestii nawiązania do japońskich produkcji. Cieszyłem się, że spora część akcji dzieje się w Japonii. Ogólnie twierdzę, iż ten film miał być pewnego rodzaju właśnie hołdem złożonym tamtym tytułom. Być może zrobić parę rzeczy inaczej, by usatysfakcjonować pospolitych zjadaczy chleba, którzy z tamtymi klasykami nie mieli styczności i ogólnie zrobić bardziej "przyziemny" film. Nie zdecydowali się na to jednak, bo chcieli być wierni ideom zawartym w Japońskich wersjach. I za to mają ode mnie wielki plus.
Prawda. Sceny kiedy potwora widać trochę, albo czuć tylko jego obecność powinny dominowąć w tego typu filmach. Dlatego tak mocnym jak dla mnie filmem był Cloverfield. Co do wierności oryginałom to jeśli mnie pamięć nie myli, Godzilla w japońskich produkcjach tez rozwalał miasta, był żywiołem, którgo ludzie się bali, a tutaj wypadł jako honorowy obrońca ludzkości... Zrobił swoje, ryknął i spierdzielił do oceanu. Wkurza mnie też fakt, że kilka naprawdę mocnych scen z trailera wywalili z ostatecznej wersji filmu.
PS Zauważył ktoś fajny easter egg? Otóż kiedy Ford z ojcem wchodzą to swojego zrujnowanego japońskiego domu, na ściańce akwarium widnieje napis "Moth" i dopisane pisakiem pewnie przez młodego Forda "RA"... :D
Co do Godzilli to moim zdaniem masz rację, bardzo dobrze że nie pokazywali jej zbyt dużo.
Powiedzmy sobie otwarcie ta Godzilla nawiązuje mocno do klasycznych wersji, świetnie wygląda wizualnie...ale nie nadaje się do pokazywania przez dłuższy czas. Ma wielką siłę, ale jest powolna, ma ograniczony zakres ruchów, nie wiem jak to sobie wyobrażacie że niby przez pół godziny Godzilla miałaby sobie w pełnej okazałości dreptać powolnie po mieście, przecież to wyglądało by komicznie. To nie jest plastyczna na obrazie Zilla z 1998 która jest zwinna, szybka, wspina się po budynkach, biega itd. Ta Godzilla jest zupełnie inna i ciągłe oglądanie jej na ekranie zupełnie odebrało by jej powagę króla potworów.