Największy aplauz należy się twórcą kampanii reklamowej. Dopiero w kinie domyślamy się dlaczego tak ukrywano przed potencjalnymi widzami wygląd tytułowej Godzilli. Ano dlatego, że niespecjalnie twórcą wyszła. Ci ostatni - chyba świadomi tego faktu - zmarginalizowali rolę tytułowego stwora do minimum. Zaskakująco mało Godzilli w Godzilli - można by rzec.
Gorzej, że gdy się pojawia, to też specjalnego wrażenia nie robi. Starcia Godzilli są wszakże jedynie cieniem tego, co pokazał w swojej megaprodukcji przed rokiem Guillermo del Toro. Bohaterzy "ludzcy" też niespecjalnie się tu sprawdzili. Doprawdy nie ma komu kibicować. W konsekwencji z ekranu, mimo że niby dużo się dzieje, wiele nudą. Widowiskowe toto, ale nic poza tym.
Dopłata do 3D zbędna. Film nic na trójwymiarze nie zyskuje.