PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=565162}
6,0 86 tys. ocen
6,0 10 1 85769
5,9 55 krytyków
Godzilla
powrót do forum filmu Godzilla

Godzilla z 1998 roku niestety była dużo lepsza. Efekty specjalne ze starej amerykańskiej Godzilli
wcale nie wyglądały gorzej jak w tej nowej. Niszczenie miasta wyglądało wręcz fatalnie, tak jak w
japońskich piewowzorach. Brak pieniędzy było widać niemal w co drugim ujęciu. Przez cały film
czułem się jakby ktoś naprawdę przyłożył się do tego filmu, ale nie miał środków aby zrobić
wszystko co zaplanował. Wizja była, zabrakło realizacji. Gra aktorska polegała na podziwianiu
urody głównych bohaterów. NIestety moim zdaniem źle dobrani, Broderick to aktor, Taylor-
Johnson recytator tekstów. No i ten wkurzający patos..jaka ta armia amerykańska nie cudowna,
uratuje cały świat, wszystko wie najlepiej..od zamachów na WTC naprawdę przeginają. Nie muszę
w każdym kasowym filmie oglądać reklamy armii USA. Tyle wad, bo reszta to plusy. Fajny pomysł
na taką Godzillę na poważnie. Bez żartów, bez mrugania okiem do widza- coś jak Batman Nolana.
Było czuć szacunek do japońskiego pierwowzoru, nie chciano na siłę ameyrkanizować Godzilli, tak
jak zrobiono to w wersji 1998 roku. Cały film to dobra rzemieślnicza robota, dlatego zasłużona 7.

ocenił(a) film na 5
TomasT

Zgadzam się z pierwszym zdaniem.. Film do bólu przewidywalny. Zero napięcia (no może za wyjątkiem pierwszych 20 minut). Seans przypominał oglądanie Power Rangers.

Do tego pełno nagięć fabularnych stosowanych w celu podtrzymania akcji. Ale wiadomo - nie było by filmu.

ocenił(a) film na 7
pikardil

RaaaAAaaAAAAAAAaaaaaaAAAAwr,

Godzilla byla zawsze tak dobra jak jej rykniecie ,a ta ryczy 7/10.

ocenił(a) film na 7
Hasziszijjin

Godzilla to jest on.

Der_SpeeDer

Zależy. Raz jest on raz ona. Ogólnie to tu poszukaj :P
http://godzilla.wikia.com/wiki/Godzilla

ocenił(a) film na 7
TomasT

Nieodmiennie mnie bawi (no dobra, przyznaję - nie bawi mnie to), jak za krytykowanie japońskiego stwora biorą się kolesie, którzy nie wiedzą nawet, że Godzilla to jest ON.

"Efekty specjalne ze starej amerykańskiej Godzilli wcale nie wyglądały gorzej jak w tej nowej"

To żart, prawda? Radzę sobie jeszcze raz obejrzeć amerykańską podróbę z 1998 roku i raz jeszcze zobaczyć, jakież to "efekty" tam były... Aż widać poszczególne piksele na tej komputerowej kukle, obłudnie i bezrozumnie opisywanej jako "realistyczna".

"Niszczenie miasta wyglądało wręcz fatalnie, tak jak w japońskich piewowzorach"

Kolejny żart? A ten przytyk odnośnie japońskich pierwowzorów to już w ogóle jakaś żenada - albowiem świadomość, że w japońskich filmach używa się kostiumów i makiet, włącza u większości taką umysłową blokadę. Skoro to makieta, to NIE MOŻE wyglądać dobrze! Nie może - i już! I tu jeszcze dorzucić jakieś zgrane slogany - budynki z tektury, potwory z plasteliny, etc.

"Broderick to aktor"

Co żart, to mniej śmieszny... Broderick to kompletne drewno, które cały film przegrało jedną miną i nigdy nie wykrzesało z siebie żadnych konkretnych emocji. Widzi się go i ma się wrażenie, że zaraz spojrzy do kamery i solennie obwieści "ja GRAM!". A reszta aktorów w tym łajnie z 1998 roku nie była odeń lepsza - tylko Reno się jakoś wybijał, przy czym on nie miał wiele do zagrania.

"No i ten wkurzający patos..jaka ta armia amerykańska nie cudowna, uratuje cały świat, wszystko wie najlepiej"

To już nawet na miano żartu nie zasługuje... Amerykańska armia spędza praktycznie cały film na dostawaniu od potworów w d**ę, a w jednej ze scen omal nie masakruje cywilów na moście. W swojej ignorancji próbują podrzucić stworom atomówkę (chociaż to by je tylko wzmocniło), ale i do tego zabierają się kompletnie nieudolnie, w efekcie to Godzilla musi się ze skubańcami rozprawić. Gdzie ty tu, matołku, widzisz jakąkolwiek "reklamę armii USA"?

Aczkolwiek z oceną końcową się zgadzam.

Der_SpeeDer

Po pierwsze internet nie daje Ci anonimowości i domagam się przeprosin za matołka. I jeśli nie widzisz reklamy armii USA to chyba oglądałeś inny film. Główny bohater to żołnierz, który uczestniczy w pokonaniu potworów. W Japonii widzimy głównie żołnierzy USA, naukowcy japońscy zdradzają tajemnice armii USA. Poza tym w przeciwieństwie do wersji z 1998 roku armia USA szybko zmienia swoje nastawienie do Godzilli- jest ona tu poztywnym bohaterem a'la filmy japońskie (których zresztą nie lubię, a większość oglądałem). Japończycy większośc swoich filmów robią w tak charakterystyczny sposób, że trudno je lubić. Mają inne poczucie estetyki. NIe jestem koneserem kina japońskiego, chociaż kilka filmów doceniam. Wolę Godzillę z 1988 roku, bo prostu jest bardziej realistyczna i bliższa mi kulturowo. I jaka blokada umysłowa? Japońska Godziilla jest po prostu brzydka..Power Rangers korzystało z tych samych efektów i co? ładne jest? Efekty specjalne dla mnie w wersji z 1998 roku są ładniejsze dla oka, bardziej ukryte. A o to chodzi w efektach specjalnych. Sorry nie będę podziwiał tego jakie te niszczone makiety sa ładne..No i wkurzają mnie piewcy japońskiej Godzilli, którzy jako jedyni mogą mieć rację. Wolę amerykańską, bliższą mi kulturowo. Mam do tego prawo.

ocenił(a) film na 7
TomasT

"Po pierwsze internet nie daje Ci anonimowości i domagam się przeprosin za matołka"

Przepraszam za matołka.

"Główny bohater to żołnierz, który uczestniczy w pokonaniu potworów"

Och, straszne! Film jest robiony przez Amerykanów, więc zrobili głównym bohaterem jednego ze swoich - normalnie zbrodnia! Przecież trzeba było nim zrobić Japończyka, Kanadyjczyka, Australijczyka, Anglika, Francuza, kogokolwiek! Jak oni śmieją jednego ze swoich robić głównym bohaterem!
Szlag mnie po prostu trafia, jak widzę takie pieprzenie.

"W Japonii widzimy głównie żołnierzy USA"

Gdzie?

"w przeciwieństwie do wersji z 1998 roku armia USA szybko zmienia swoje nastawienie do Godzilli"

No i? Co z tego? To, że zachowują się rozumnie, od razu oznacza, że film jest reklamą armii USA? Niektórzy dopatrzą się propagandy absolutnie wszędzie. Nic nie wolno Amerykanom mądrego w filmie robić, bo to od razu propaganda. Nawet jeśli przez cały film koncertowo partolą sprawę, ale raz czy dwa zrobią coś rozumnego - ooooch, i już puszczają co niektórym zwieracze od takiej "propagandy".

"jest ona tu poztywnym bohaterem a'la filmy japońskie"

Godzilla to jest on. I nie mów "a'la filmy japońskie", bo w filmach japońskich wizerunek Godzilli zmieniał się w miarę, jak seria postępowała. Jakoś sobie nie przypominam, aby był pozytywnym bohaterem w swoim pierwszym filmie, czy też w większości filmów z serii Heisei. Oraz w części tych z serii Millenium.

"Wolę Godzillę z 1988 roku, bo prostu jest bardziej realistyczna i bliższa mi kulturowo"

Wciąż żarty się ciebie trzymają? Niby w czym się przejawia "realizm" tej nędzy z 1998 roku? Nawet mi nie mydl oczu sloganami o przerośniętym tyranozaurze w CGI. Tak jak w japońskich filmach widać, że Godzilla to aktor w kostiumie, w amerykańskim widać, że to po prostu komputerowo wygenerowane "coś"! A cały film jest zwyczajnie głupi - przedstawia na przykład "realistyczny" origin Zilli, czyli kretyńską bajkę o legwanie z Galapagos, który pod wpływem promieniowania rzekomo urósł do wysokości kilkudziesięciu pięter, z jaszczurki zmienił się w teropoda i zaczął jeść ryby. Rzeczywiście, "realistyczne" toto... Podobnie "realistyczny" jest cały scenariusz, opierający się na bezdennie głupich, pozbawionych jakiegokolwiek sensu założeniach, że ten gigantyczny stwór z regularnością zegarka wsiąka jak kamfora - ot, tak - pośrodku wielomilionowej metropolii, a mimo jego gargantuicznych rozmiarów, cała armia jakoś nie umie w niego trafić. "Realizm" my ass, jakby to jankesi powiedzieli.
A Godzilla to jest ON.

"I jaka blokada umysłowa? Japońska Godziilla jest po prostu brzydka"

Właśnie taka blokada. Nie będę się już sprzeczał odnośnie filmów z serii Showa - które notabene wcale nie były technicznie słabe jak na swoje czasy - ale jakoś nie umiem się dopatrzyć owej brzydoty w filmach z serii Millenium. To już lepiej wyglądają używane tam kostiumy - szczególnie że są tam już poddawane cyfrowej obróbce - niż ta Emmerichowska kukła. Tekst o Power Rangers pozostawię bez komentarza.
A GODZILLA TO JEST ON!

"Efekty specjalne dla mnie w wersji z 1998 roku są ładniejsze dla oka, bardziej ukryte"

Guzik prawda. Nie-do-końca-tytułowy stwór jest tak ewidentnie komputerowy, że w dzisiejszych czasach wygląda toto niewiele mniej przestarzale, niż filmy z serii Heisei. Jeśli w ogóle.

"No i wkurzają mnie piewcy japońskiej Godzilli"

GODZILLA TO JEST ON!!! ON!!!
Mnie wkurzają goście, którzy w ogóle się o tym stworze wypowiadają, nie wiedząc nawet tak podstawowej rzeczy, jak to, jakiej jest płci! Wkurzają mnie też kolesie, którzy skrajnie głupie, skrajnie sztampowe monster movie z ewidentnie komputerowo generowanym stworem nazywają obłudnie "realistycznym" . Wkurzają mnie kolesie, którzy taki sztampowy film - NICZYM nie wyróżniający się na tle innych monster movies - stawiają ponad serią zdecydowanie nietuzinkową, która zbudowała już nawet swego rodzaju mitologię i wywarła nieporównywalnie większy wpływ na ludzi i kino. A opierają to na wspomnianej blokadzie umysłowej - takim jak ty, nie przeszkadza wcale wykonanie japońskich filmów. Tobie przeszkadza WIEDZA o tym, jak są wykonane.

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

Godzilla O+

Der_SpeeDer

Polać mu :D. BTW zauważyłem, że w Polsce jest stosunkowo więcej osób preferujących film Emmericha niż w Stanach. Wystarczy porównać średnią na filmwebie do średnich na zagranicznych portalach jak imdb, czy rottetomatoes. Odwrotna sytuacja jest w porządku japońskich filmów, za granicą wyżej je oceniają niż u nas.

Der_SpeeDer

Twoja odpowiedź jest bez sensu. Całkowicie pozbawiona sensu. Szkoda dyskutować, jeśli odnoszę się do tego, że film jest reklamą armii USA a Ty piszesz takie coś:

/Główny bohater to żołnierz, który uczestniczy w pokonaniu potworów"

Och, straszne! Film jest robiony przez Amerykanów, więc zrobili głównym bohaterem jednego ze swoich - normalnie zbrodnia! Przecież trzeba było nim zrobić Japończyka, Kanadyjczyka, Australijczyka, Anglika, Francuza, kogokolwiek! Jak oni śmieją jednego ze swoich robić głównym bohaterem!
Szlag mnie po prostu trafia, jak widzę takie pieprzenie.

"W Japonii widzimy głównie żołnierzy USA"

Gdzie?/

No a reszta argumentów to po prestia kwestia gustu, narzucasz komuś swój gust.

ocenił(a) film na 7
TomasT

"Twoja odpowiedź jest bez sensu"

Tja, samo oszukiwanie siebie. Co najwyżej to ty nie rozumiesz, co się do ciebie mówi.

"a Ty piszesz takie coś"

Takie, znaczy jakie? Na świrów, którzy dopatrzą się amerykańskiej propagandy absolutnie wszędzie, natykałem się już wielokrotnie. Twoja niezdolność przyjęcia do wiadomości, że grasz na takiej samej melodii, nie jest żadnym kontrargumentem, ani tym bardziej nie świadczy w żaden sposób o tym, że gadam bez sensu. O wyimaginowanych żołnierzach USA, których "głównie" widać w Japonii w filmie, już nie będę się nawet wypowiadał.

"No a reszta argumentów to po prestia kwestia gustu, narzucasz komuś swój gust."

Ależ tak, stary. Dalej gadaj oczywiste brednie, że ewidentnie komputerowy stwór jest "realistyczny". I zasłaniaj się przy tym również "gustem", jeśli wola - to tylko powiększa żenadę i obnaża fakt, że w rzeczywistości to ty nie masz argumentów. Następnym razem nie zapomnij wspomnieć, iż "Komodo kontra Kobra" (a może to było na odwrót?) to film realistyczny, skoro oba potworki są w CGI.
A w kwestii tych bzdur o brzydkich filmach i okropnych makietach, niech mi będzie wolno przytoczyć jeszcze sugestywną anegdotkę, jaką niegdyś zapodał na FW użytkownik o ksywie Wolverin. Opowiedział mianowicie, że jak kiedyś oglądał film z Godzillą, do pokoju wszedł jego kuzyn, spojrzał na ekran i powiedział "ale to widać, że to miasto jest sztuczne!". Kłopot w tym, że na ekranie było wtedy ujęcie prawdziwego miasta... Tyle w kwestii osób twojego pokroju i ich irracjonalnego nastawienia do japońskich filmów. Jak już mówiłem - tobie nie przeszkadza wcale wykonanie tych filmów. Tobie przeszkadza wiedza o tym, jak są wykonane.

Der_SpeeDer

NIech ludzie Cię ocenią...szkoda gadać...brak kultury, argumentów i inteligencji. Każdy ma prawo do swojego zdania, to że ktoś ma inne jak Ty nie pozwala Ci na takie zachowanie.

użytkownik usunięty
TomasT

Na rozbudowane wypowiedzi widzę nie odpowiedziałeś, a jak już to rzucasz suchym tekstem że brak kultury, argumentów i inteligencji. Der_SpeeDer wie więcej o Godzilli, napisał co chciał, bo ma swoje zdanie i wiedzę którą ci przekazał, ale Ty nie potrafisz zrozumieć co się do ciebie mówi. Ewidentnie uciekasz od dyskusji z owym u serem i wybacz, ale "ci ludzie" ocenili tylko ciebie (czytaj: ja). Założyłeś temat do dyskusji, ale swoich twierdzeń nie wybronisz, co jest wg mnie przejawem zwykłej niewiedzy i lekkiego tchórzostwa przed rozmową we własnym wątku. Bo przecież "każdy ma prawo do swojego zdania" czyż nie? ;) Skoro to szanujesz, to ogarnij się i zacznij argumentować własne wypociny odnośnie filmu, zamiast jęczeć że ktoś napisał jak się naprawdę zachowujesz. Enjoy

Kultura wypowiedzi też jest bardzo ważna, jeśli ktoś jej nie zachowuje nie mam zamiaru dyskutować. To wszystko.

ocenił(a) film na 7
TomasT

Jakoś sobie nie przypominam, żebym epitety rzucił w twoim kierunku, a za "matołka" zgodnie z życzeniem przeprosiłem. Twoje gadanie o "kulturze wypowiedzi" wygląda mi na kolejną zasłonę dymną, mającą ukryć fakt, że brak ci jakichkolwiek merytorycznych argumentów.

A jeśli próbujesz mnie brać na "kulturę wypowiedzi", to mogę z łatwością odpowiedzieć ci tą samą monetą i powiedzieć, że czuję się obrażony - i to głęboko - tym, że masz mnie za idiotę. Bo musisz mnie mieć za idiotę, biorąc pod uwagę twoją dotychczasową "argumentację".

Der_SpeeDer

Idiotyzm to bardzo ciężka choroba, w życiu nie uważałbym Cię za taką osobę;) Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, że masz swoją estetykę Godzilli, której się trzymasz. Ta estetyka jest wyrażona japońkim pierwowzorem, za którym ja nie przepadam. Ja postrzegam Godzillę także przez pryzmat kultury zachodniej (tutaj upomniałeś, że Godzilla to on- to prawda, ale tylko w wersji japońskiej, w zachodnich wersjach już dawno to ona ono..i nie wiem co jeszcze). Oglądałem japońską Godzillę, nie wiem czy wszystkie części, ale na pewno większość. Nie jestem jednak takim jego fanem jak Ty;). Nie uważam się więc za specjalistę z tego zakresu. Mój sposób spojrzenia na film różni się od Twojego, ja patrzę na niego bardziej technicznie. A co do efektów specjalnych nie lubię gdy są widoczne. Dobre efekty specjalne są jak wysokiej klasy sędzia piłkarski- nie czuć że jest, a robi dobrą robotę. To także mój gust;). Lubię CGI gdy jest subtelne np w trailerze Jurassic Park było tragiczne. Jeśli chcesz znać mój gust to najbardziej do tej pory zrobił na mnie wrażenie King Kong (jeśli chodzi o efekty specjalne). Bardzo niegrzecznie pouczasz innych (nie tylko mnie) o tym, że Godzilla powinnen być taki owaki itp itd. Ludzie mają różne podjeście do tego filmu, nie koniecznie wschodnie;). I mają do tego prawo. Mogą ten film oceniać tylko i wyłącznie przez pryzmat dobrej zabawy i techniki jak ja. Każdy ma różny gust, inne spojrzenie, inne doświadczenia. Nie każdy jak Ty, czy ja oglądał japonskie pierwowzory (pewnie mało kto). A ja widzisz mimo iż je oglądałem i że ten film robi ukłon i to wyraźny w stronę Gojira;), to jednak bliżej mi do oceny przez pryzmat zachodnich wzorców. Bo po prostu mieszkam w Europie..:) Do wersji z 1998 roku mam sentyment, wtedy efekty specjalne z tamtego filmu robiły wielkie wrażenie (zdobyły dużo nagród). Teraz się postarzały co jest oczywiste, jednak będąc po seansie japońskiej wersji dużo bardziej podobała mi się ta amerykańska. Nalezy jednak podkreślić iż wersja z 1998 roku to zachodnia Godzilla (tutaj jest już ono lub ona). NIe mająca nic wspólnego z mitycznym Gojira. I jeśli ktoś tak ocenia film z 1998 roku da bardzo niską ocenę. Ja potraktowałem wersję z 1998 jak klasyczny blockbuster. Na tle innych tego typu filmów naprawdę się broniła, zwłaszcza jeśli chodzi o techniczną robotę. Wersja z 2014 roku to taka krzyżówska zachodnio- japońska. Bardziej zachodnia, zrobiona jednak w stylu klasycznych zachodnich blockbusterów. I tutaj też ją tak oceniam.

ocenił(a) film na 3
TomasT

zgadzam sie,ten film to strata czasu, owszem zapowiadalo sie nawet niezle ale im dalej tym gorzej, a koncowka wrecz tragiczna.. niemal wszystkie filmy o godzilli bija ta tandete na leb

ocenił(a) film na 6
TomasT

zapowiadało się nieźle, wyszła kicha - wersja z 1998 dużo bardziej mi się podobała. Zero napięcia i drewniane aktorstwo

ocenił(a) film na 7
Rush_only

Tak, bo przecież Matthew Broderick - pozbawione emocji drewno, przegrywające cały film jedną miną - to był świetny aktor. A te pseudośmieszne sceny, z wojskiem nie potrafiącym trafić mierzącego kilkadziesiąt pięter tyranozaura, naprawdę baaardzo budowały napięcie. Podobnie jak żałosny recykling scen z Parku Jurajskiego pod koniec filmu.

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

@Der_SpeeDer, serio uważasz, że Kick-Ass podołał w tym filmie? Jak dla mnie ani on, ani grający na jedną nutę Watanabe (ani tym bardziej kompletnie zbędna jego asystentka z rolą rozpisaną jak dla typowego statysty) w tym filmie z siebie nic nie wykrzesali. Broderick z łatwością go pokonał aktorsko, nie wspominając o (niestety) drugim planie w postaci Olsen, Binoche i Cranstona. W każdej części "Kick-Assa" chłopak mnie przekonywał, ale akurat w "Godzilli" wypadł strasznie drętwo.

ocenił(a) film na 7
Khaosth

"serio uważasz, że Kick-Ass podołał w tym filmie? "

Nieee, ale nie zaakceptuję obłudy, jaką jest wywyższanie nadeń Brodericka.

"Broderick z łatwością go pokonał aktorsko"

Czym niby? Broderick praktycznie cały film przegrywa jedną jedyną miną, nie jest w stanie wykrzesać z siebie jakichkolwiek emocji, a gwoździem do trumny jego postaci jest jeszcze nędzny scenariusz i kretyńskie dialogi. W jaki sposób kompletne drewno pokonuje inne kompletne drewno?
A już kompletnym absurdem jest konstatacja, że Broderick - nie okazując żadnych emocji ani nie nadając swojej postaci żadnych wyrazistych cech charakteru - pokonał Cranstona. Cranston w Godzilli, a Broderick w Zilli - to po prostu przepaść.

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

a.d. Kick-Ass vs Broderick

Broderick nie wypadł naturalnie, ale mam wrażenie że jakoś tam zagrał, jakieś grymasy robił. Jednak już dawno nie oglądałem tamtej "Godzilli", więc bazuje tylko na wspomnieniach.
Za to Kick-Assowi pod okiem Edwardsa udało się wykreować wręcz wzorzec drewna. Przez cały seans na jego twarzy prawie nie dostrzegałem emocji. Co było dziwne, bo w "Kick-Ass" - chociaż nie błyszczał i wyglądał na aktorskiego naturszczyka - jakoś wiarygodniej wypadł w swojej roli.

a.d. Cranston

Lekkie nieporozumienie. Chodziło mi o to, że drugi plan w postaci Binoche, Olsen i Cranstona z łatwością pokonywał głównego bohatera, więc skoro Kick-Ass słabo wypada na tle Brodericka, to z nimi nawet nie wypada go porównywać.

ocenił(a) film na 7
Khaosth

"Broderick nie wypadł naturalnie, ale mam wrażenie że jakoś tam zagrał, jakieś grymasy robił"

No, ja właśnie nawet grymasów sobie nie przypominam. A jeśli już mamy się silić na wskazywanie jakichś elementarnych "grymasów", to takowe nawet i "Kick-Ass" robił. Na przykład wtedy, kiedy mdlał. No i - o ile się nie mylę - w tych początkowych scenach z rodzinką był w stanie wykrzywić gębę w uśmiechu.

"Lekkie nieporozumienie"

Ano, faktycznie.

Der_SpeeDer

Kick Ass jednak lepszy aktor.
Tylko co on miał tam grać jak rola była i dialogi wycięte do minimum ?
Broderick.
Tak kiepski był i jest to aktor ale jego rola jest dość w Zilli istotna. (Gdyby nie starania Reno bym nie wytrzymał do końca tego filmu) Tylko dzięki temu można uznać że jest lepszym aktorem bo miał gdzie się wykazać. Jak dla mnie zrobił to in minus.
A jakość jego wypowiedzi i sens. No comment bo nie wina aktora tylko scenariusza.