jest wybitnie humorystyczna, ale dobrze pokazuje, jakiego pier.dolca (po naukowemu zwanego traumą) spowodowały ataki atomowe USA na Japonię w czasie II WŚ. Bidokom przydałaby się jakaś sajkoterapia, bo bzykają się z tym starożytnym shitem już ponad 70 lat, zupełnie jak żydki z tym swoim "cholokałstem". Na plus Japończykom można zaliczyć przynajmniej to, że z ich zajoba wychodzą lepsze lub gorsze filmy akcji, bo judkowate to tylko skały srały, patos level master i bez kija nie podchodź. To już wolę Godzillę od Anny Frank, czy jak jej tam było.
6/10. Poprawnie zrealizowany film akcji SF bez najmniejszych zaskoczeń w warstwie fabularnej czy aktorskiej. Dobry dodatek do popcornu.
Brak mi słów, aby opisać twoją recenzję, w prostocie przekazu tkwi jego siła.
Bravissimo!
Oj, tak Japończycy się tym brandzlują do tego stopnia, ze właśnie przełamali swoje tabu i uwaga... nakręcili pierwszy oficjalny remake oryginału z 1954 roku, w którym to znowu widzimy wolno kroczącą katastrofę nuklearną, tym razem z motywem Fukushimy (Shin Gojira 2016) oł jeeeaaaa. Dlatego dla mnie amerykańskie filmy są lekką bryzą i powiewem świeżego powietrza w tej franczyzie. Zawsze coś takiego chciałem zobaczyć, ale z wykorzystaniem Hollywoodzkich efektów specjalnych.