PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=565162}
6,0 86 tys. ocen
6,0 10 1 85650
5,9 53 krytyków
Godzilla
powrót do forum filmu Godzilla

Zacznijmy od tego że film stara się od samego początku być mega poważny jakby reżyser myślał że
nakręci super ambitny dramat rodzinny na tle dramatycznych ataków potworów ale zaraz, zaraz na tle
ataku potworów? czy to połączenie w ogóle jest możliwe? Potem twórca przez większość filmu stara
się unikać pokazywania bezpośrednich walk czy nawet postaci Godzilli. Pewnie myślał że zrobi coś
na miarę Szczęk i wyjdzie z tego świetny thriller. Nic z tego panie reżyserze, widzowie chcą oglądać
te walki, chcą patrzeć na destrukcję. Zamiast tego przez 80% film jesteśmy uraczeni widokiem
ciągłych ruchów wojsk, cięć akcji i wątłego dramatu rodzinnego. Odnośnie aktorstwa, widać że
aktorzy robili co mogli ale dużo nie mogli przez scenariusz. Lubię Olsen i Taylor-Johnsona ale w tym
filmie wypadli naprawdę przeciętnie, lepiej radzili sobie Cranston, Binoche ale ich role zwłaszcza
Binoche to tylko epizody. Efekty specjalne nie powalały, naprawdę w porównaniu do takiego cacuszka
jak Pacific Rim wyglądało to dziadowsko, sztucznie i bez życia. Godzilla wyglądała tłusto, ruszała się
ospale na dodatek pełno ciemności, kurzu i innego syfu skutecznie zasłaniał finalne starcie. A
zakończenie iście komiczne. Otóż Godzilla która topiła okręty i rozwalała budynki jest naszym
bohaterem, wow dziękujemy ci Godzilla! Tylko właściwie to czemu masz nam pomagać i potem znów
zwlekać się na dno oceanu? Twórca założył sobie zrobienie ambitnego dramatu/thrillera a zakończył
swoje dzieło jako naiwny kicz.

ocenił(a) film na 7

Akurat duża ilość kurzu stanowił element realizmu scen destrukcji. Momentami było go (kurzu) za mało.
Nie wszyscy to pojmują i nie wszystkim się to podoba, ale jeśli ktoś widział filmy z WTC to wie, że jak budynki się walą to kurz musi być.
Powolność Godzilli to też atut. Słoń rusza się dużo wolniej niż tchórzofretka.

użytkownik usunięty
Leszy2

Czyli twierdzisz że ten film stawia sobie za cel realizm i powagę? W takim razie wytłumacz mi to:
- żeby zaatakować ludzie musieli wjeżdżać/wpływać/wlatywać prawie w sam zadek MUTO i Godzilli. A co z rakietami dalekiego zasięgu i działami? Czemu miała w ogóle służyć ta cała szopka z atomówkami? Marines to sami idioci strzelający z karabinów do potworów które nawet atomówka nie może rozwalić?
-czemu film zaczyna się jak poważny dramat rodzinny i daje takie wrażenie przez jakieś pół godziny filmu a kończy się jako naiwna nawalanka z potworami gdzie jeden z potworów zostaje okrzyknięty bohaterem. Wątek powrotu ojca na łono rodzinne zostaje zepchnięty na trzeci plan i zredukowany do kilkusekundowej sceny?
-czemu uśmierca się szybko postacie/aktorów którzy grają w filmie najlepiej a pozostawia postacie które są drewniane i nijakie?
-czemu Godzilla w ogóle został bohaterem? Przecież przez niego zginęło tysiące ludzi, zatopił masę statków, rozwalił mosty i budynki. Ocaleni mieszkańcy pokryci duszącym kurzem powinni być na niego wściekli bez względu na to że pokonał MUTOS.
- czemu japoński naukowiec mówi że Godzilla ma zapewnić równowagę w naturze i jest niczym Bóg? Gdyby tak miało naprawdę być to po pokonaniu MUTOS wziąłby się za ludzkość ponieważ to my tą równowagę zakłócamy najbardziej.
-jakim cudem nie zauważono że w pilnie strzeżonym składowisku odpadów radioaktywnych wyrosło wielkie monstrum karmiące się tymi odpadami?
-czemu widz był wciąż raczony cięciami akcji? W momencie gdy miało dojść do pierwszego starcia MUTO vs Godzilla to widz dostaje dzieciaka patrzącego się w telewizor albo jego ojca transportującego jakąś atomówkę.
-I czemu miał służyć ten wątek z dzieciakiem co zgubił rodziców? Ostatecznie zajął sporo czasu a nic nie wniósł i szybko się urwał.

I tak najgłupsze było wytłumaczenie, że nie mogą śledzic potworków, gdyż EMP, które odpalił jeden z nich zniszczyło wszystkie satelity :) Mają jakiś parking na orbicie?

ocenił(a) film na 7

Wcale tak nie twierdzę, mógłbym wymienić wiele innych bzdur i w tym filmie, choćby najbardziej rażący mnie - wywiezienie bomby termojądrowej, kutrem na odległość zapewniającą bezpieczna detonację, w pięć minut.
Twierdzę tylko, że sceny z dużą ilością kurzu wyglądały fajnie, bo gdy się walą budynki to jest kurz. Dużo kurzu. Każdy to wie. Wolno ruszająca się Godzilla też była fajna. I wcale się tak wolno nie ruszała. Tylko tak się wydawało bo była ogromna.

użytkownik usunięty
Leszy2

Nonsens. Ludzie którzy nawdychali się kurzu na WTC do teraz chorują na poważne choroby a w filmie wszyscy idealnie czyści mówią "dziękujemy ci Godzilla":) Po drugie przeczytałem że kurz z tych wież utrzymywał się przez kilkanaście dni zanim opadł.

ocenił(a) film na 7

Gdzie tu nonsens?

użytkownik usunięty
Leszy2

Nie ma kurzu, jest za to kupa szczęścia. Godzilla miała zaprowadzić równowagę w przyrodzie a zwija ogon do wody. Twórca mocno wprowadza widzów w wątek rodzinny a na końcu to olewa. Pozwalają MUTO urosnąć bo boją się konsekwencji jego zabicia ale gdy MUTO się budzi to i tak niszczy wiele miast. Zrównoważony doktorek zmienia się w narwanego psychola po śmierci żony bo "coś" przeczuwa. Najpotężniejsza armia świata to banda głąbów która posyła kolejne jednostki na stracenie i lubi taskać bombę atomową do miasta żeby potem był problem z jej rozbrojeniem. Do drugiej części biorą tego samego reżysera mimo że chłop się nie sprawdził. Władowali kupę kasy w film a nawet efekty były przeciętne. Postawili na aktorów którzy się kompletnie nie sprawdzili a odesłali z planu tych co grali dobrze. Godzilla okazała się powrotem kiczu katastroficznego lat 90-ych w stylu Twister albo Góra Dantego, Emmerich byłby dumny. 160 baniek w błoto i gdzie tu sens?

użytkownik usunięty

Na szczęście gdyby Godzilla pojawiła się naprawdę to zostałaby z pewnością szybko zmieciona z powierzchni ziemi bo ludzie to zapewne najbardziej niebezpieczny i agresywny gatunek we wszechświecie.

No trzeba przyznać, że film im nie wyszedł. Za dużo jest też bubli scenarzystów czy może raczej logicznej spójności - np. po całej akcji Godzilla odsypia, aw okół pełno ludzi, po czym wstaje i sobie idzie... nie jestem ekspertem ale taki poruszający się gigant wywołałby niezłe wstrząsy i połowa z tych żyjących, przysypanych, raczej już długo by nie pożyła. Nie wspomnę już o Godzilli bohaterze... ten film można było zrobić na wiele, wiele innych sposobów ale wybrano ten, który najmniej pasuje do postaci Godzilli.
Co do ociężałości, to w sumie tak masywne stworzenie nie powinno wyglądać jak baletnica. Jedyny zarzut można mieć do różnych proporcji w różnych ujęciach. Bo czasami Godzilla jest krótsza a czasami dłuższa - widać to szczególnie podczas ujęć kiedy płynie obok okrętów.
W sumie plus należy się tylko za dźwięki... reszta jest za bardzo rozmyta, bo jeżeli chciano pociągnąć taki patetyczny i poważny ton, to zamiast filmu mogli zrobić serial, pokazujący miejsce ludzi w tym wszystko - a racze ich bezradność. W przypadku pełnometrażowego filmu, powinna być mocna rozpierducha, a nie parę scen z potworkami.

użytkownik usunięty
Hiropter

Ten reżyser powinien mieć dożywotni zakaz robienia filmów z dużym budżetem. Niech kręci jakieś tanie indie produkcje gdzie nie pokazuje prawie wcale akcji i potworów a za to wlekących się bez celu ludzi. Właściwie to nawet tego dobrze nie potrafi zrobić bo postacie ludzkie z Godzilli są pozbawione prawdziwych emocji i kiepsko grane. Ten japoński naukowiec to taka żywa tablica informacyjna a dzielny saper to po prostu dzielny saper/ojciec który chce wrócić do rodziny niczym nie różni się od pozostałej setki saperów/ojców chcących wrócić do rodziny. Pielęgniarka Olsenówna po prostu jest i czeka na sapera/ojca i nic więcej o niej nie można powiedzieć, przez chwilę tylko widzi jakiegoś potwora i otwiera szeroko buzię. Dla porównania postacie w Parku Jurajskim\Pacific Rim są już jakieś a mimo to filmy nie aspirują do ambitnych dramatów rodzinnych jak Godzilla.

Niestety muszę się zgodzić. Konwencja jaką obrał reżyser mimo iż jest ambitna (inspiracja klasykami kina grozy takimi jak Obcy Ridleya Scotta, czy wspomniane Szczęki Spielberga), to nie dość że nie pasuje do Godzilli, to w dodatku została kiepsko wykorzystana. Godzillę wszyscy znamy z dużej ilości akcji, destrukcji, wybuchów i potworów (nie raz bardzo pomysłowych)- czysta rozrywka w japońskim wydaniu jaką wielu ludzi pokochała w dzieciństwie. Filmy te w przeciwieństwie do takich Transformersów często (często, bo nie zawsze, ponieważ gnioty w japońskiej serii się zdarzały) posiadały niezły (chociaż absurdalny) scenariusz, dobry montaż przy którym wszystko widać, postacie których nie chcesz zadźgać nożem na sam widok i świetną ścieżkę dźwiękową. Zamiast tego wszystkiego postanowiono stworzyć jakiś poważny thriller i dramat rodzinny- coś z czym nikt nigdy nie kojarzył tej serii. Jeżeli już chcieli obrać tą drogę to powinni o to lepiej zadbać. Szczęki, czy Obcy posiadały dobre aktorstwo, angażujące wątki ludzkie, a sama znikoma obecność monstrum na ekranie była jak najbardziej uzasadniona i oddawała jego charakter- rekin ukrywał się głęboko na dnie oceanu, zakradał się do ofiary, błyskawicznie atakował i znikał, podobnie jak Obcy. A Godzilla to 100 metrowy potwór który rozwala miasta i obserwują go miliony ludzi. W dodatku trzeba wspomnieć o marnym aktorstwie i do bólu schematycznych, przewidywalnych i nielogicznych wątkach ludzkich. Film był by już lepszy gdyby bohaterem głównym od początku do końca pozostał Bryan Cranston- a nie to drewno Taylor Johnson. Klimat kajiu dużo lepiej poczułem w Pacific Rim. Del Toro miał być reżyserem Godzilli, ciekawe jak w jego wydaniu wypadł by film?

Jestem wielkim fanem japońskiej serii o Godzilli i mimo rozczarowania czekam na sequel. Mam nadzieję, że tym razem zatrudnią lepszego scenarzystę, aktorów (zwłaszcza odtwórcę roli głównej), a Edwards (który już zajął stołek reżysera) wyciągnie jakieś wnioski ze swojego ostatniego filmu. Tym bardziej, że kilka rzeczy podobało mi się w tym filmie- udźwiękowienie (zwłaszcza ryki potworów), olscholowy design Godzilli (chociaż w sequelu mógł by troszkę "schudnąć") i sceny z potworami (mimo iż znikome i przyciemnione)

szmyrgiel

Btw W Pierwszej części Godzilli (do którego fani filmu lubią się odwoływać) wątki ludzkie i aktorstwo prezentowały się lepiej, klimat był mroczniejszy i bardziej apokaliptyczny, a Godzilli też było trochę więcej.

użytkownik usunięty
szmyrgiel

Oby Del Toro zrobił Pacific Rim 2 bo Godzilla w wykonaniu tego całego Edwardsa to jak relikt przeszłości wyciągnięty z babcinej szafy. Gdyby ten film w ogóle nie nazywał się Godzilla tylko jakiś Jaszczur vs mutant albo dino szprot vs radioaktywna ważka to ocena pewnie byłaby na podobnym poziomie do tych wszystkich tandetnych filmów klasy b.