PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=565162}
6,0 86 tys. ocen
6,0 10 1 85650
5,9 53 krytyków
Godzilla
powrót do forum filmu Godzilla

Na 60-te urodziny Godzilli, mógł powstać film o najbardziej monstrualnej legendzie, jakiego już
dawno kino nie widziało. Mógł powstać, bo miał wszystko czego potrzebował przyzwoity
blockbuster. Znanego ''potwora'', potencjał, ciekawie zapowiadającą się historię, nie to co u
Emmericha, wielki kapitał i najnowsze komputerowe techniki, którymi żongluje się dziś na
srebrnym ekranie. Praktycznie wiele czynników rokowało niesamowite i jedno z bardziej
wyczekiwanych przedsięwzięć roku. Niestety twórcy wykorzystali raptem w połowie wymienione
powyżej walory.
Zaczyna się bardzo ciekawie. Do życia budzą się dwie ''apokaliptyczne'' bestie, niepokój i potężne
zagrożenie wiszą w powietrzu. Jednak tylko naukowiec Joe Brody jest święcie przekonany, że
przyczyną katastrofy elektrowni w której to ginie jego żona, nie są tym razem ruchy tektoniczne, a
właśnie owe potwory. Piętnaście lat później ''uśpione'' monstra powracają.
Sam człowiek zostaje zepchnięty na drugi plan, gdyż jest on tylko i wyłącznie narzędziem, które
próbuje za wszelką cenę przerwać przerażającą walkę niszczących wszystko wokół siebie
potężnych kolosów.
Plusem w nierównym pojedynku ludzi z niszczycielską siłą, jest poważne podejście do tematu.
Nikt tu nie próbuje nawet drwić z krytycznej sytuacji. Każdy zdaje sobie sprawę z realnej zagłady
ludzkości. Wybawieniem może okazać się tylko ...Godzilla. Tak wygląda mniej więcej zarys
fabuły.
Niestety jak się okazuje z minuty na minutę, na tym zarysie się kończy, gdyż wraz ze śmiercią ojca
Forda, ulatnia się również wszystko co dobre w tej opowieści.
Większą część filmu stanowić zaczyna strategia wojskowa, która jest ukazana na dosyć
przeciętnym poziomie, oraz dwa wątki poboczne. Jeden związany z Elle Brody i jej kilkuletnim
synem, wątek bezpłciowy, praktycznie bezemocjonalny, według którego widz będzie obojętny,
oraz ''powrót żołnierza do domu'', zaniżający przynajmniej u mnie, ocenę o jakiś punkt.
Wygląda do wręcz koszmarnie. Ford przypomina ''Bonda na wojnie''. Udaje mu się dosłownie
wszystko, a niekiedy z opresji wychodzi jako jedyny w całości. Począwszy od zwykłego ratowania
małego chłopca, poprzez przemieszczanie się z wojskiem wszelkimi środkami lokomocji,
skończywszy na zrzucie spadochronowym, jest wszechobecny, a przy tym i niezniszczalny.
Podług twórców prawdziwy bohater z krwi i kości, jak dla mnie i pewnie wielu innych, zupełnie źle
rozpisana rola Aarona Taylora-Johnsona, który na domiar złego, zachowuje się na planie
filmowym jak prawiczek - amator. Nie wnosi on kompletnie nic, przy czym jest beznadziejny!!!
Tak więc, powiedzmy to sobie szczerze, świetne efekty specjalne, rozmach w realizacji,
zniszczenia, a także wysokiej klasy dźwięk, nie przesłonią fatalnego przebiegu zdarzeń za który
odpowiedzialny jest homo sapiens. Początek filmu i jakieś tam późniejsze szczątki fabuły jeszcze
ujdą. Reszta leży i kwiczy. Przedstawiona dramaturgia przypisana jest kiepsko i na siłę, dlatego
przez swoją sztuczność traci na wiarygodności.
Minusem jest też cała masa dziwnych i niepotrzebnych zbiegów okoliczności. Słabo rozpisane
dialogi, nie wykorzystany w pełni drugi plan aktorski, ogólne olanie tego na rzecz ''rodzinki
potworów'' i strony wizualnej, nie jest zadowalające dla widza, który oczekiwał znacznie więcej.
Poziom patosu jest względny, ścieżka dźwiękowa poprawna, aczkolwiek oczywista, a samej
Godzilli w ''Godzilli'' łącznie może jest z ....kilkanaście minut.
Najwięcej czasu i trudu poświęcono na komputerowe wygenerowanie efektów specjalnych
wszelkiej maści, dźwięk, ogólnie to, co miało zapierać dech w piersi i imponować. I to twórcom
wyszło najlepiej, chociaż niektóre najistotniejsze i brawurowe sceny mające miejsce w nocy,
kręcone są przy nieco słabym oświetleniu, chyba tylko po to, by ukryć przed kinomanami wpadki i
niedociągnięcia.
Tak czy inaczej wersja Garetha Edwardsa jest lepsza od tej Rolanda Emmericha, paradoksalnie
może niestety nie zapaść w pamięci widza jak amerykańska wydmuszka z 98 roku.
Dla mnie jako całość bez przeszkód na jeden seans, ale że większość rzeczy wyszła gorzej niż
przeciętnie, maksymalnie mogę ocenić tę ''Godzillę'' na 5/10.