Gdyby "Godzilla" z 1998 była tak zajebista to by nie dostał w 1999 roku dwóch Złotych Malin i nominacji do trzech następnych. Film mimo potężnej kampanii marketingowej jak na tamte czasy (w tym świetny soundtrack), poniósł sromotną klęskę. Nawet animowana kontynuacja, którą pamiętam z dużym sentymentem niewiele tu pomogła. To był główne powody, dla którego nie pozwolono Emmerichowi nakręcić sequela. Będąc dzieciakiem strasznie napaliłem się na ten film i powiem, że wówczas mi również wydawał mi się być spoko, ale niestety z wiekiem zrozumiałem, że to nic więcej jak kolejna hollywoodzki przeciętniak. Liczę, że tym razem Jankesy nie popełnią tych samych błędów co Emmerich i fundną nam film równie dobry jak filmy z tzw. ery Heisei.
Były złote maliny, ale nie wiem czemu. Mi się film bardzo podobał. Efekty specjalne naprawdę dobre.
Wiesz, kiedy za dzieciaka usłyszałem, że "Godzilla" otrzymała jakieś tam "anty-Oskary" to uznałem to za nieporozumienie. Pomyślałem: "czego oni kurna chcą, przecież film był dobry". "Godzilla made in USA", jest do dzisiaj filmem mojego dzieciństwa i widzę że dla wielu ludzi również, chociaż już nie budzi we mnie takich emocji jak wtedy.
Godzilla z 98 miała tylko dobre efekty specjalne jak na tamte lata, ale tak ja wyżej te Złote Maliny świadczą o tym że był "zajebisty".
A co kogo tak poważnie obchodzą złote maliny? Pytanie kierowane jest do odbiorców, bo wiadomo, że producenci chcą zarobić - to ich to obchodzi. Dla mnie ważne, że podobał się ludziom, a nie co powiedzą krytycy, bo gdybym się tym przejmował to pewnie zniechęciliby mnie do obejrzenia wielu filmów zanim sam bym je zobaczył - a byłoby tego sporo :)
Film w sam sobie jest hmmm... oglądalny, ale kompletnie morduje japońską legendę i nie ma z oryginałem za wiele wspólnego.
Amerykanie muszą zawsze zrobić swoją amerykańską wersje. W sumie to często im to wychodzi.