Film trwa 2 godziny, 3 minuty i 7 sekund. W ciągu całego filmu Godzilla jest widoczna DO 9 minut, już nawet o "Bohaterskim" żołnierzu nie chce mi się pisać ... niestety ale wyszło słabo.
Samego filmu nie nazwałbym słabym, nawet mi się podobał... ale co do jednego muszę się z Tobą zgodzić - Godzilla w tym filmie zostałła MOCNO zepchnięta na jakiś "poboczny" wątek. Jest to wielki minus tego filmu!
Myślę, że to zależy od klimatu. Też mam dziwny niesmak ;p. Spodziewałem się zupełnie czegoś innego. No cóż, nie pierwszy raz przyszło rozczarowanie.
na dodatek odgrzewany temat z 1974 roku, kiedy to godzilla walczyla z mechagodzilla...mialem wtedy 8 lat i teraz wiem co czul moj tata, ktory zabral mnie wtedy do kina :)
Też się rozczarowałem. Stanowczo za mało Godzilli w filmie o Godzilli ;)
Ta seria filmów polega na pokazywaniu walk potworów, a tutaj cały czas mamy Godzillę tylko w tle wydarzeń. Akcja skupia się na głównym bohaterze, który to i nawet nie jest bohaterski, a tylko najbliższym uczestnikiem wydarzeń. Płynie z prądem wydarzeń niczym martwa ryba, bo ani to zbytnio nie wpływa na losy akcji, ani to nie błyszczy dialogami. Nawet "naukowcy" nie są specjalnie kreatywni i tylko powtarzają to co oczywiste. Najlepiej wypadł Joe Brody (Bryan Cranston), jest najbardziej wyrazistą postacią, ale niestety szybko umiera. I tak z początku jak Joe żyje jest ciekawie tak już później film może nie tyle co nudzi co brakuje mu polotu.
O ile Godzilla to taki Van Damme kina walki potworów, tak amerykańska wersja w tym aspekcie leży. Kto idzie do kina na film o takim tytule oczekuje nie tyle rozpierduchy, co właśnie walki z Kaiju. Muszę powiedzieć, że duuuuużo lepiej wypadł Pacific Rim, bo widz przynajmniej dostaje to co oczekiwał.
Efekty są na plus, ale mi jednak obecna wersja Godzilli nie przypadła do gustu. Wygląda niczym olbrzymi pies obronny, a nie drapieżnik. Już wole starą Godzillę, gdzie przynajmniej można było wyczytać z pyska chęć mordu innych potworów.
Szkooooda... Oby tylko nie kręcili kolejnej części w takim stylu. :(
Tylko że reżyser mówił o tym że będzie to inny film o godzilli i to ludzie mieli grać pierwsze skrzypce nie godzilla, dla mnie ta godzilla bije na głowę tę poprzednią.
Poprzednią? A oglądałeś poprzednie (liczba mnoga)?
Piszesz tak jakby wcześniej była tylko i wyłącznie wersja od Sony z 1998. Rozczaruję Cię, kanonem jest seria japońska i ta Godzilla w porównaniu do niej delikatnie mówiąc jest słaba.
Zgadzam się również się zawiodłem. Godzilla wraca po tylu latach na duży ekran i co ?
I mamy jej ok raptem 10 min :/ przegięcie.
Dodatkowo strasznie wkurzający aktorzy i źle dobrany casting. Johnson zupełnie mi tu nie pasował. Wyglądał i grał tak jak by nie mógł się w tym wszystkim odnaleźć, strasznie drętwo. :/ Cranston coś tam pokrzyczał i go za wiele nie było. Juliette już chyba lepiej wypada w reklamach banku, a Ken Watanabe cały film chodzi z otwartą japą i się wiecznie ''dziwi'' :/ Słabo wypadli aktorzy, mało Godzilli. Nie za ciekawa i mało wciągająca wręcz irytująca muzyka. Lubię komercyjne letnie kino ale na tym filmie się zawiodłem.
Taki gigant wraca po tylu latach i marnie to wygląda. Mamy tylko kilka niezłych sekwencji akcji i tyle.
Może dam jeszcze temu filmowi drugą szansę, ale wątpię.
Gdyby pociąć cały film z udziałem Godzilli, i złączyć to wszystko w Sony Vegas, to chyba nawet tych 9 minut by nie było. Przykre ale prawdziwe.
Godzilla z 98 roku fakt taka denna bajeczka ale pod względem akcji i dynamiki rozwala ten film na łopatki. Nawet efekty mimo upływu czasu są nadal niezłe. Jakiś czas temu robiłem seans na swoim sprzęcie i tamta bajka to czysty głupi fun, ale bawiłem się o wiele lepiej niż na tej wersji z 2014 :/ rozczarowanie