Wychowałam się na filmach o Godzilli, potrafiłam iść do kina kilka razy na ten sam. Czekałam więc z niecierpliwością na nową, ponoć nie odbiegającą od oryginału wersję, pewna, że obejrzę ją z prawdziwą przyjemnością. tymczasem co zobaczyłam? Prawie pozbawiony fabuły, pełen bezsensownych scen, dziejący się głównie w nocy obraz, który po prostu zawiódł mnie (zapewne nie tylko zresztą) na całej linii. Tytułowy bohater zepchnięty został na dalszy plan, dodatkowo pokazywany był głównie w ujęciach nocnych, kiedy to naprawdę ciężko jest zobaczyć go w całej krasie. Czy tak trudno było twórcom filmu domyślić się, że widzowie chcą widzieć Godzillę, a nie jej zarys na tle mroku?
Czepiać się w tym filmidle można wielu rzeczy, w tym gry aktorskiej, która wydawała się być dla aktorów karą, a nie przyjemnością. Nielogiczność działania bohaterów również biła po oczach: scenarzysta nie popisał się wyobraźnią.
Ogólnie mam wrażenie, że twórcy nie starali się o nic, poza zrobieniem wokół siebie szumu i nabicia kieszeni forsą.
Amerykanie powinni dostać dożywotni zakaz profanowania Godzilli swoimi marnej jakości podróbkami. Właśnie podróbkami, bo inaczej nie można nazwać tego, co wypuszczają z wielkim hukiem na ekrany.
Sorry że pytam, ale czy my tu mamy pisać swoje SZCZERE opinie o filmach, czy o innych użytkownikach? Uważasz, że "Godzilla" to arcydzieło, więc sobie tak uważaj. Mnie rozczarował, i taka moja o nim opinia. Jakoś nie sadzę komuś durnych obrazków dlatego, że jego zdanie mija się o lata świetlne z moim. Wolnoć Tomku w swoim domku. Ja mam swój gust i swoje oczekiwania, Ty masz swoje, więc poskrom z łaski swojej polaczkowate krytykanctwo i nie bądź jak ten, który uważa, że ktoś, kto nie myśli jak on, jest gUpi, a jeśli lubi coś innego, niż Ty, to się *uja zna.