PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31178}
7,0 2 263
oceny
7,0 10 1 2263
Godzina pąsowej róży
powrót do forum filmu Godzina pąsowej róży

"Nazwisko uczciwej gazety może znaleźć się w gazecie tylko w postaci nekrologu".
Czytanie gazet zagrożeniem dla duszy kobiety.
Gimnastyka jest nieprzyzwoita.
Samodzielne chodzenie po ulicy - nieprzyzwoite.
Kąpanie się w ubraniu.
Nauki ścisłe nie dla kobiet.


VictoryDay

Śluby z przymusu.
I te rozpoetyzowane, głupiutkie, histeryczne panienki z pensji :D

ocenił(a) film na 7
VictoryDay

Pamiętaj - masz tylko pewien literacki "wyciąg" z epoki. To nie jest wszechstronne historyczne opisanie epoki. Poza tym tamci ludzie mieli inną mentalność - czego innego potrzebowali, czym innym się cieszyli. Albo inaczej: miłość inaczej się wyrażało, emocje też, inaczej wiele rzeczy się pojmowało. Warto sobie też zadać pytanie, co MY utraciliśmy, a co oni mieli. Dziś gdy patrzę na kobiety opięte dżinsami - na styl męski noszenia się lub stroje niegustowne - jakby cytaty z tanich seriali - te złocenia czy dekolty... to tęsknię do długich sukni tak wspaniale podkreślających inność i wdzięk kobiet. Dziś nastolatki częściej rodzą dzieci, tracąc dzieciństwo - młodość, bo panuje kult seksu i rola rodziny została osłabiona - ustąpiła w pewnej mierze mediom.

Wydmin

Pewnie masz rację co do tych dwóch pierwszych zdań. Z ubraniami też się zgadzam - ja sama noszę prawie wyłącznie spódnice i sukienki i przykro mi, kiedy w sklepach ciężko jest znaleźć coś ładnego, gustownego, podkreślającego kobiecą sylwetkę.
Trudno mi jednak znaleźć związek między tymi współczesnymi, negatywnymi zjawiskami, które opisujesz a XIX-wiecznymi absurdami dotyczącymi samodzielnego chodzenia po ulicy, zakazu edukowania dziewcząt w obrębie nauk ścisłych czy uprawiania sportu.

ocenił(a) film na 8
VictoryDay

Bo tym jest właśnie kobiecość i męskość. To są dwie zupełnie inne rzeczy. Uprawianie sportu czy nauki ścisłe nadają męskości. Teraz praktycznie nie ma kobiecych kobiet, już nawet o strój nie chodzi. Mainstream przerobił kobiety w jakieś 20-30 lat na owładnięte sexem kobieco-podobne twory

wysyp

Nauki ścisłe nadają też Twoim zdaniem męskości kobietom? Czyli czynią je "mniej kobiecymi"?

ocenił(a) film na 8
VictoryDay

Nauki ścisłe wiążą się z 'męską' częścią mózgu, że tak to nazwę. Nauki ścisłe wiążą się z logicznym myśleniem, czyli myśleniem powiedziałbym matematycznym (bo ludzie źle używają tego słowa teraz). Logicznie myśleć potrafi o wiele więcej mężczyzn niż kobiet. To są fakty. Kobiety myślą inaczej, korzystają z innych stref mózgu, mają np o wiele lepszą pamięć, Zakładając, że można nauczyć się logicznie myśleć (bo tego nie wiem) to tak, kobieca kobieta straci kobiecość na rzecz męskości. Zresztą widzimy to teraz, kobiety zaczęły zajmować się męskimi rzeczami, stały się męskie i mężczyźni nie chcą się z nimi wiązać, a tym bardziej mieć dzieci. Mamy teraz najmniejszy współczynnik dzietności od kiedy jest on liczony.

wysyp

Ciekawe spojrzenie. Ideologicznie się nie zgadzam, ale rozumiem logikę.

Warto uwzględnić w kwestii statystyk dot. dzietności antykoncepcję i myślenie antykoncepcyjne (teraz to raczej norma w krajach zachodnich i od niedawna nie tylko tam, że na dziecko ludzie się "decydują", a nie "przychodzi samo" jako konsekwencja uprawiania seksu. Wiadomo, że są wpadki (kończone lub nie w miarę bezpieczną dla zdrowia i dostępną aborcją), ale generalnie antykoncepcja hormonalna ma bardzo wysoką skuteczność, nowoczesne prezerwatywy mniejszą - ale też sporą.

No i druga sprawa to wzrost poziomu zamożności społeczeństw - w uproszczeniu im większe bogactwo i bezpieczeństwo, tym mniej dzieci; są wyjątki od reguły motywowane specyficznymi kwestiami kulturowymi danego kraju, ale generalnie tak to wygląda.

Dalej jest jeszcze ogromny spadek umieralności dzieci na skutek rozwoju medycyny i innych standardów higienicznych (plus brak pracy dzieci) - nie trzeba urodzić wielu dzieci, żeby część przeżyła do okresu dorosłości.

Kwestia robienia rzeczy w XIX wieku uważanych powszechnie za męskie też ma znaczenie - skoro kiedyś nie mogły tego robić, a teraz mogą, to wypełniają nimi część czasu, który byłby być może poświęcony na odchowanie dzieci. Teraz jest wybór i wiele kobiet (mężczyzn zresztą też) woli mieć 1-2, bo to zaspokaja ich potrzeby posiadania potomstwa. Na dłuższą metę rodzenie i odchowywanie wielu dzieci jest męczące, nieszczególnie ciekawe (powtarzalność) i nieobojętne dla zdrowia, więc po co mieć 5, skoro 2 już jest satysfakcjonująca. No, ale wracamy do antykoncepcji - dzięki niej to jest możliwe. :)

ocenił(a) film na 8
VictoryDay

Nie do końca się zgodzę. Po pierwsze według Ciebie kiedyś, a mam tu na myśli np lata 60 dzieci były tylko z przypadku a nie z planowania. Moim zdaniem nie, ale tego za bardzo nie da się sprawdzić. To jest takie samo gadanie, ze jak rząd nie będzie brał pieniędzy na budowanie dróg to one nie będą powstawać (a jest zupełnie inaczej). Ta sama pseudologika, czyli że jeżeli teraz jest taka technologia i taka antykoncepcja to oznacza, że kiedyś dzieci musiały się rodzić przez jej brak. Dziwnym trafem wszystkich, których znam, którzy nie używali antykoncepcji mieli tyle dzieci ile chcieli, ale takich argumentów nie lubię, czyli że mnie spotkało itd. Tak jak napisałem tego nie idzie sprawdzić.
Co to rodzenia względem zamożności. No jakoś w europie jest całkowicie odwrotnie najwięcej dzieci rodzi się z Luxemburgu, Szwecji, Norwegii,, Anglii, czy Holandii, A Polska czy Ukraina jest na samym końcu. Więc nie do końca tak to działa. Wiadomo, że w Afryce jest o wiele większa, ale bez sensu jest takie regiony porównywać ze sobą, ja to robię wewnątrz kulturowo. Afryka jest tępa, taka jest prawda o średnio 30 pkt IQ, a to jest przepaść, więc wiadomo, że chwytają się najprostszych i darmowych rozrywek, bo sex to tylko rozrywka.
Głównym powodem jest jak napisałem sztuczne sfeminizowanie kobiet, czyli wypranie ich z kobiecości, plus rozwój wszelakich rozrywek, aby dać ludziom także sztuczny sens życia. Jest to zabieg celowy, ale to dłuższy i inny temat.
Pozdrawiam.

wysyp

Mnie nie interesuje kobiecość w takim ujęciu XIX-wiecznym, zupełnie nie zgadza się ani z moimi aspiracjami, ani sposobem myślenia, a prowadzi do dziwnych, niesprawiedliwych ograniczeń w funkcjonowaniu połowy ludzkości.

O wiele więcej różnic występuje między jednostkami (wewnątrz grupy mężczyzn/kobiet) niż między dwiema grupami podzielonymi wg. płci (wiadomo, że takie są), np. są ludzie moralni i zdemoralizowani, utalentowani muzycznie i beztalencia, introwertycy i ekstrawertycy, wyróżniający się wysoką inteligencją społeczną i dobrze ogarniający działanie maszyn, tępaki niezdolne przyjąć innego punktu widzenia i intelektualiści-filozofowie, osoby mające ambicję, by prowadzić badania i tacy, których to nie kręci, jedynacy i wychowani w rodzinie wielodzietnej, silni i wytrzymali fizycznie i słabi, lubiący rozgłos i uwagę i lubiący spokój i prywatność. Plus są różne okoliczności sytuacyjne, czasowe - np. bycie ofiarą wypadku i kuśtykanie o kulach.

Uważam, ze suma "cech" jednostki powinna decydować o tym, jak funkcjonuje ona w społeczeństwie, co robi, jakie ma opcje, a nie sama płeć według jakiegoś sztucznie narzuconego systemu społecznego. Skoro kobiety są znacznie słabsze fizycznie, to w naturalny sposób przy ciężkiej pracy będzie pracować np. 97% mężczyzn, bo kobieta tak silna jak tamci mężczyźni trafi się np. 1 na 1000 (nie wiem). Inne nie podołają i tak. Ale nie widzę sensu zabraniania tym 3% takiej pracy, "bo to kobiety".

Cóż nie zgadzamy się w kwestiach podstawowych, ale i tak miło porozmawiać. Pozdrawiam również :)

ocenił(a) film na 8
wysyp

Ha ha ha, co za bęcwał

użytkownik usunięty
VictoryDay

Zdecydowanie wolę rozpoetyzowane panienki z pensji niż panienki z gimbazy rzucające na ulicy kur...mi.

Ależ między tymi dwoma skrajnościami - rozpoetyzowanymi, głupiutkimi panienkami a zdemoralizowanymi i wulgarnymi dziewczynami - jest bardzo dużo miejsca na normalność.

użytkownik usunięty
VictoryDay

Ty wskazałaś na ówczesną skrajność, ja wskazałem na dzisiejszą skrajność i dodałem że wolę tę ówczesną. Z czym się nie zgadzasz? Wtedy też przecież była normalność. Czy Skłodowska i jej siostry to były głupiutkie panienki?

Nie zgodziłabym się na pewno z tym, że panienki rzucające ku...mi są współczesną normą czy nawet zjawiskiem w miarę powszechnym. Uczę w liceum i mam każdego dnia kontakt z młodzieżą - i to nie tylko polską, ale również ukraińską, bo w szkole uczy się wielu uczniów ze Wschodu. Ale jeśli uważasz te zjawiska, za współczesną skrajność i margines, to nie mam zastrzeżeń.

Natomiast co do XIX-wiecznej normalności mam zastrzeżenia. Czytałam bardzo ciekawą książkę "Miłość, kobieta i małżeństwo w XIX wieku" i kilka już ściśle historycznych artykułów na temat obyczajów tego okresu i obraz wychowania i edukacji kobiet z klasy średniej i wyższej nie rysuje się "normalnie".

Co do samej Skłodowskiej była swego rodzaju ewenementem w tym okresie. By studiować, musiała wyjechać daleeko zagranicę, bo nigdzie bliżej nie było możliwości, by kobieta mogła się kształcić na takim poziomie w obrębie nauk ścisłych. Paryska prasa o Skłodowskiej rozpisywała się mało przychylnie, co raz przypominając jej, gdzie powinno być jej miejsce - na pewno nie w laboratorium. Gdy dostała pierwszego Nobla (wraz z mężem), powszechnie mówiono, że mąż dopisał ją z grzeczności, musiała dostać drugiego (już sama), by zostać doceniona.

użytkownik usunięty
VictoryDay

"Nie zgodziłabym się na pewno z tym, że panienki rzucające ku...mi są współczesną normą czy nawet zjawiskiem w miarę powszechnym. "

Czyżbym miał kosmicznego pecha? Nie mieszkam w okolicy patologicznej (raczej taka średnia socjologiczna), a ile razy natykam się na młodzież gimnazjalno-licealną to te k... słyszę. Chyba że nic nie mówią, tylko gmerają w swoich smartfonach, a na to już podglądu nie mam :-)

"Uczę w liceum"

No to jeszcze by brakowało, żeby do Ciebie rzucali k... ami! "K..a" do nauczyciela to już rzeczywiście jest patologia, ale w swoim towarzystwie to raczej norma.

"Natomiast co do XIX-wiecznej normalności mam zastrzeżenia."

Na każde takie zastrzeżenie bez trudu znajdę Ci zastrzeżenie do dzisiejszej normalności. Ale dalej uważam, że akurat rozpoetyzowane panienki to lepsza nienormalność niż panienki wulgarne.

"Co do samej Skłodowskiej była swego rodzaju ewenementem w tym okresie."

Byłaby ewenementem również dzisiaj.

"By studiować, musiała wyjechać daleeko zagranicę, bo nigdzie bliżej nie było możliwości, by kobieta mogła się kształcić na takim poziomie w obrębie nauk ścisłych."

Dziś też kobiecie uzdolnionej do nauk ścisłych zalecałbym wyjazd.

"Paryska prasa o Skłodowskiej rozpisywała się mało przychylnie, co raz przypominając jej, gdzie powinno być jej miejsce - na pewno nie w laboratorium."

Dziś za to mamy nagonki medialne na mężczyzn, którzy mieli pecha powiedzieć coś o kobietach w laboratorium (sprawa noblisty Toma Hunta). To nic, że był to tylko żart, facet o mało nie został zaszczuty.

A jeśli idzie o kobiety w laboratorium, to jakoś nie widać, by przełożyło się to na ich większą satysfakcję życiową. Cóż, łatwiej znieść frustrację na zasadzie "byłabym świetna, ale patriarchat mnie nie dopuszcza" niż "no i dopuścili mnie i okazało się, że wcale świetna nie jestem".

To taki dzisiejszy paradoks. Statystycznie bez porównania mniej kobiet nadaje się do pracy naukowej (nie, nie chodzi o czysty intelekt, względy charakterologiczne są ważniejsze), a jednocześnie tych kobiet jest już niejednokrotnie więcej na uczelniach niż mężczyzn. Rosną pokolenia frustratek, w dodatku wykształconych, więc przeżywających tę frustrację silniej. Chyba nigdy w historii świata nie było tylu kobiet w depresji co dziś. Trudno to oczywiście pomierzyć, ale np. statystyka samobójstw, chorób psychicznych, patologii (narkotyki, alkoholizm) itp. itd. zatrważająco rośnie.

"No to jeszcze by brakowało, żeby do Ciebie rzucali k... ami! "K..a" do nauczyciela to już rzeczywiście jest patologia, ale w swoim towarzystwie to raczej norma."

Nie chodzi o słownictwo, ale o poziom demoralizacji, podejście do życia, obowiązków, ogólne zachowanie w sytuacjach różnego rodzaju, podejście do dorosłych, angażowanie się w inicjatywy pozalekcyjne. A nie uczę w żadnym prestiżowym liceum. Bardziej w takim, które dla wyrównania ilości klas zaprasza uczniów z Ukrainy. Większość dziewczyn to sympatyczne, rozsądne, odpowiedzialne i praktycznie myślące osoby. Swoje bunty i problemy dorastania też mają. Nie przykładałabym aż takiej wagi do słownictwa - tzn. na jego podstawie nie wyciągam od razu wniosków, ale patrzę szerzej. Niejednokrotnie te ku... to tylko pozory, które niewiele świadczą o takim młodym człowieku, ale to widać, kiedy już się go bliżej pozna ;)

Dokładnie tak!

ocenił(a) film na 10
VictoryDay

Nazwisko uczciwej KOBIETY!!!! a nie GAZETY!!!

wheelerpeak

Oczywiście "kobiety", słuszna uwaga. :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones