...czyli tęsknoty za NRD...choć warto pamiętać, że NRD to przede wszystkim jednak rzeczywistość przedstawiona w takich filmach jak "Życie na podsłuchu". W moim przypadku "Good Bye, Lenin!" był przede wszystkim powrotem do dzieciństwa - tego siermiężnego socjalistycznego, ale i beztroskiego czasu...młodzi urodzeni pod koniec lat 80. i później tego filmu nie zrozumieją i będzie on tylko śmiesznawą miejscami historyjką o oszukiwaniu chorej matki. Mnie ten film wzrusza i urzeka. Polecam!
ja jestem z 91 i film doskonale rozumiem, ale tylko dzięki wiedzy o czasach komunistycznych wpojonej mi przez rodziców. ze szkoły nie można sie nic dowiedzieć- miałam dwa trzy letnie cykle nauczania historycznego- pierwszy skończył się na I wojnie światowej, drugi na drugiej (co prawda doszliśmy teoretycznie do lat 80- teoretycznie bo lekcję po wojnie światowej były w stylu- przeczytajcie dział i zróbcie notatkę- jasne, ze nikt nie czytał). Dlatego szczerze wątpię, żeby którejkolwiek z moich koleżanek ten film się spodobał, a tym bardziej, żeby go zrozumiała.
to kwestia uświadomienia. ja oglądając film miałam dreszcze. popłakałam się też kilka razy. 1987.
myślę, że to kwestia muzyki, też miałem dreszcze i oczy się robiły mokre choć nie należę do osób wrażliwych. Poza tym ten film to piękna historia. A dla osób będących w świadomym wieku podczas zjednoczenia Niemiec, to powrót do czasu euforii wynikających ze zmian, do tego euforia związana z mistrzostwami świata w piłce noznej no i piękna pogoda. Same pozytywne emocje.