Gibson to stary religiota. Od tej bozi popiedroliło mu się w tym szaro-różowym farszu w czaszce. Już w pierwszych minutach filmu mowa o bozi. Strata czasu.
Skoro wyłączyłeś po 10 minutach bo usłyszałeś o Bozi to po co komentujesz film? Przerzuć się na sok z buraka czy coś w tym stylu.
oceniasz film czy czyjes poglądy?