Warszawa, 1905 rok. Leon, polski konspirator, zostaje odbity przez towarzyszy z transportu ulicami miasta. Ukrywa się u młodej kobiety, Kamy, nawiązuje kontakt z organizacją bojową PPS. Wkrótce namawia dziewczynę do zamachu na rosyjskiego gubernatora - generała, ten jednak nie pojawia się w planowanym przez rewolucjonistów miejscu. Bomba zostaje ukryta u chłopa Kiełzy, aktywisty PPS.
Wszystko tak totalnie obdarte z patosu, że aż porażające. I zło i wielkie czyny i tchórzostwo i bohaterstwo ukazane niemal reportażowo, tak zwyczajnie, jak zwyczajne może być to w życiu codziennym. A do tej zwykłości idealnie dobrana muzyka.
Dzisiaj nikt by tego lepiej nie nakręcił, z samą Holland włącznie....
Holland będąc w Zespole X (znanym z produkcji antykomunistycznych filmów), nakręciła ten film w roku rozpoczęcia stanu wojennego. Dlatego zastanawia mnie sprawa, prawdopodobnego zilustrowania "dziejowego przesłania" wydarzeń z 1905 nawiązujących do aktualnej sytuacji w Polsce (1980). Może miało to być celowe...