Moim skromnym zdaniem w meczu na szczycie De Niro okazał się ciut lepszy od Ala. Na postać Roberta czekałem, mimo że na ekranie brylował ten genialny narwaniec Hanna...
Wydaje mi się, że tego typu pytanie jest nieuniknione, ponieważ obaj panowie uważani są za gigantów kina a w dodatku nigdy nie mieli możliwości wystąpienia razem w jednym filmie.Ludzie mają skłonność porównywania(świadczyć może o tym ogromna ilość rożnego rodzaju list czy też rankingów jak choćby TOP100).Oczywiście trzeba zaznaczyć jak mówi powiedzenie, że o gustach się nie rozmawia i że ktoś może lubi kogoś bardziej lub mniej.Są to kwestie indywidualnego wyboru.
Ja osobiście nie zastanawiam się kto z pojedynku De Niro vs. Pacino okazał się lepszy.Obaj aktorzy spełnili swoje zadanie iście po mistrzowsku i tyle.Porównywanie ich na zasadzie kto był lepszy przywodzi mi na myśl odwieczną dyskusje na temat wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. :)
Warto byś się również zastanowił kto w Twoim przekonaniu okazałby się zwycięzcą gdyby Pacino wcielił się w postać Neila McCauley'a a De Niro zagrał Vincenta Hanna.Być może Twoja opinia byłaby inna, choć jak się domyślam De Niro jest Twoim ulubionym aktorem. Pozdrawiam.
Moim zdaniem o mały punkcik wygrywa bardziej ekspresyjny Pacino. Może dlatego, że miał większe pole do popisu(scena rozmowy z Hankiem Azarią i rzucanie telewizorem wymiatają). Te jego miny...
Ja bym powiedziala, ze... Val Kilmer.
Ale jesli mam odpowiedziec na pytanie, to powiem, ze Pacino, z prostych przyczyn, ze za De Niro specjalnie nie przepadam. Jesli by chwile sie zastanowic nad kwestia, ktora przedstawil moj przedmowca, latwo sobie moge wyobrazic Pacino grajacego zamiast De niro, natomiast De Niro w roli Hanny? Kompletna pustka. Ale to jest moje zdanie o De Niro, nie ma w tym krzty obiektywizmu :)