Miałem to samo pisać. Ja się pokuszę na stwierdzenie, że to był film z najlepszymi strzelaninami. Piękna sprawa :)
Zgadzam się:-) dodam jeszcze ,że jak dla mnie rewelacyjne efekty dzwiękowe pozdro
Teraz już wiem czym inspirowali sie twórcy GTA IV tworząc misje z napadem na bank. :) Genialny film!
Strzelaniny owszem robią wielkie wrażenie, ale ja mam, oprócz tej najbardziej znanej, kilka innych ulubionych scen. Pierwsza z brzegu - pościg Hanny za Neilem nocą w rytm genialnego utworu New Dawn Fades - cud, miód i orzeszki i szkoda że trwa tylko z 2 minuty. Kolejna to rozmowa Vincenta i Neila w kawiarni. Jaki to trzeba mieć w ogóle łeb do pisania scenariusz, tak jak Mann. Dwóch bohaterów, bez podziału na dobrego i złego, rozmawiają o snach, życiu prywatnym, miłości i o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdyby ponownie się spotkali. Nie czują do siebie wrogości, ale wiedzą, że trzeba będzie pociągnąć za spust, kiedy ponownie się zobaczą. To trzeba mieć łeb jak Michael Mann, żeby tak rozpisać tę scenę.
Vincent: What are you, a monk?
Neil: I have a woman.
Vincent: What do you tell her?
Neil: I tell her I'm a salesman.
Vincent: So then, if you spot me coming around that corner... you just gonna walk out on this woman? Not say good bye?
Neil: That's the discipline.
Vincent: That's pretty vacant, you know.
Neil: Yeah, it is what it is. It's that or we both better go do something else, pal.
Vincent: I don't know how to do anything else.
Neil: Neither do I.
Vincent: I don't much want to either.
Neil: Neither do I.
Kolejna - scena między Eady i Neilem, w tle rozświetlone Los Angeles i kapitalny utwór Last Nite. Tego klimatu nie da się odtworzyć. Arcydzieło gatunku. Wzór dla innych twórców kina sensacyjnego.