Męskie kino, z męskimi uczuciami. Jeden z najlepszych, jeżeli nie najlepszy film sensacyjny
opowiadający o dwóch światach, z pozoru innych, ale jednak takich samych, różniących się
od siebie jedynie...formułą? Tym, że jedni uciekają, a drudzy gonią. W filmie zostały
przedstawione również dwa światy prywatne: złodziei i policjantów, które niczym się od
siebie nie różnią. Wszyscy mają rodziny, lub chcą je mieć. Spotykają się, kochają...A życie
zawodowe? To tylko praca, dzięki której czuli, że żyli, ale ścisło trzymając się swoich
kodeksów.
Scena, gdzie Deniro rozmawia z Pacino, czyli złodziej z policjantem, to już klasyk. Końcowa
scena, gdy Deniro nie chce "umierać samotnie" daje zajebistą dawkę emocjonalną.
Od strony warsztatu perełka. Przyprawy wyważone a samo danie dobrze przysmażone, lecz
nie spalone:). Nie ma przesytu fajerwerkami. Idealnie prowadzana narracja tego
wszystkiego, by pokazać różnice, albo, że owe światy niczym się nie różnią. Muzyka idealnie
dobrana. Zdjęcia wciągają, wczuwają klimat.
A Wy jak myślicie... jak odebraliście film?
Napisałem komentarz - jakieś 14 akapitów ale filmweb postanowił zrobić psikusa i go nie opublikować, niestety nie skopiowałem :)
W takim razie krótko i zwięźle:
1. Jeden z najlepszych o ile nie najlepszy film sensacyjny w historii kina
2. Znakomity pojedynek! dwóch najlepszych aktorów (moim zdaniem) w historii kina
3. Najlepsza strzelanina w historii kina
4. Totalnie realistyczny.. może poza tym, że Neil zdecydował się odwiedzić Waingro pod koniec
5. Ostatnia scena + muzyka - idealnie pokazuje z jak wielkim dziełem mamy do czynienia.
Może nawet i kina. Hmmm, ja bym nie wiem, co zrobił na jego miejscu, ale miałbym ciągle w głowie, że tamten koleś by żył. Dlatego właśnie miał kodeks. A końcówka z tą muzyką miodzio.
Wystarczy, żeby Neil zapłacił Nate'owi żeby ten wynajął kogoś na miejscu do zabicia Waingro. Waingro nie był świadkiem koronnym, policja przestała by na niego zwracać uwagę za tydzień. W końcu wychyliłby łeb w poszukiwaniu roboty/skoku i uwali by mu jaja kombinerkami. Neila na taki ruch było stać.
Racja, nie mógł odpuścić , to by mu nie dawało spokoju, nie mógłby się w pełni cieszyć nowym życiem z poczuciem, że taka gnida przez którą zginęli przyjaciele chodzi po tym samym świecie.
Podobnie gliniarz, nie odpuścił do końca, chociaż miał inne poważne problemy (rodzinne). Podczas napadów ginęli niewinni ludzie, policjanci , koledzy po fachu, więc gonił za bandziorami do upadłego, nawet samotnie, nie licząc się z własnym życiem.
Dla obydwu bohaterów zemsta była głównym motorem napędowym, ale nie tylko to ich łączyło.
Długo by pisać i analizować każdy szczegół filmu, ale liczy się przede wszystkim to, że powstało arcydzieło gatunku. 10/10
Wystarczy, żeby Neil zapłacił Nate'owi żeby ten wynajął kogoś na miejscu do zabicia Waingro. Waingro nie był świadkiem koronnym, policja przestała by na niego zwracać uwagę za tydzień. W końcu wychyliłby łeb w poszukiwaniu roboty/skoku i uwali by mu jaja kombinerkami. Neila na taki ruch było stać.
To były osobiste porachunki Neil'a, on po prostu musiał sam dokonać zabójstwa tej szmaty. Jeszcze to "Look at me" mówi o wszystkim.
Przy jego profesjonalizmie, wyrachowaniu i dyscyplinie pracy powinien to odpuścić - pomimo wszystko.
Złota zasada, którą tak każdy powtarza na tym forum cytując Neila - 'kiedy będzie gorąco, zostawić wszystko za rogiem w 30 sekund'. To tyczy się także Waingro. Neil złamał swoją główną zasadę, zaraz potem ostatni raz ją stosując stojąc przy samochodzie Eady.
Faktycznie złamał swoją zasadę, ale kosztem drugiej...
A strzelanina na ulicy jest inspirowana realnymi wydarzeniami
http://pl.wikipedia.org/wiki/FBI_Miami_Shootout
Dlatego mamy tu np. przeładowywanie broni i tyle niecelnych strzałów - głównie ze strony policji.
Fajnie ci się "mówi" w zaciszu domowego ogniska. Na spokojnie, do kawki czy herbatki, ale spróbuj się wczuć w to co przeżywał Neil. Stracił wszystkich przyjaciół, a andrealina to chyba z niego wypływała. Ogarnięty był szałem czy raczej gorączką, jak w tytule filmu. W takich sytuacjach nie da się na chłodno analizować i planować ...
O czym Ty chłopie mówisz. Neil chłodno analizował śmierć jednego z konwojentów przez 3 sekundy, podczas skoku na furgonetke, zaraz po strzelaninie, słysząc odgłosy radiowozów w biały dzień. W scenie kiedy zjeżdża z trasy ma Eady, forsę, Waingro na widelcu, plan ucieczki - zero stresu! Poza tym Ci goście to profesjonaliści, znali ryzyko - Neil mówi to do Eady zaraz po skoku, więc nie ma mowy, że to był akt rozpaczy bo jego koledzy nie żyją (Zwróćmy tu uwagę, że Neil był blisko z Chrisem, a on przeżył). To była idealna sytuacja do chłodnej analizy i ostatecznego wycofania się.
A argument o domowym zaciszu mogę użyć także przeciwko Tobie. Nie jesteś zdyscyplinowanym specjalistą od napadów jakim niewątpliwie Neil był. Nie przypominam sobie żadnego innego bohatera filmowego który byłby tak profesjonalny. Zjazd po Waingro był błędem amatora, za który szybko zapłacił.
Jedyny plus z takiego rozwoju sytuacji, to fakt że Neil stał się bohaterem tragicznym.
A może właśnie tytuł filmu ma odwrotność znaczeniową w stosunku do bohatera, tak paradoksalnie, może taki był zamysł Reżysera.
Racja, postać tragiczna. teoretycznie w trakcie filmu był pokazany z bardzo ludzkiej strony. Na dodatek aktów zemsty dokonywał na naprawdę złych poprańcach. Niestety, sam też "zapłacił " za swoje czyny.
Jak stwierdził "SosCzosnkowy " obydwoje byli uzależnieni od andrealiny i robili to co umieli najlepiej - rzucali się w wir akcji, musieli być tam gdzie coś się dzieje i to osobiście, a nie wyręczali się innymi.
Gliniarz sam tropił swoją zwierzynę, nigdzie nie dzwonił o wsparcie, nie zorganizował obławy z psami i śmigłowcami.
To jednocześnie uzasadnia dlaczego Neil zawrócił z drogi na lotnisko, aby osobiście spojrzeć w twarz zdrajcy zanim go zabije. Cytuję jego słowa: "Look at me"
Ten cytat brzmi trochę inaczej : "Nie wolno przywiązywać się do czegoś,czego w razie wpadki nie porzucisz w 30 sekund". Jak sam słusznie zauważyłeś Neil był uzależniony od akcji itd. Dlatego akurat od tego był przywiązany i nie mógł porzucić w 30 sekund tej chęci zemsty za zdradę przez Waingro. Zasady więc nie złamał.
I tak apropos pracy...Ten murzyn też się na niczym innym nie znał, jak na prowadzeniu wozu:)). Gdybym miałbym być tak pomiatany przez jakiegoś lamusika bez klasy w krawacie i białej koszuli, to dał bym mu dodatkowo w pysk i rzucił taką robotę. Robić to, co się umie.
i też skończył tragicznie. Ciekawe co lepsze - położyć uszy po sobie , wykonywać bez mrugnięcia najgorszą robotę i żyć w poniżeniu czy uczestniczyć w napadzie i stracić życie.
Większość z nas tyra w robocie i słucha kierownika. Nikomu nie damy w mordę i nie zaczniemy robić napadów czy przekrętów. Strach przed konsekwencjami jest silniejszy. Tyramy jak woły, spłacamy kredyty , ale żyjemy ...
Nie chodzi o napady...Zależy jakie kto ma priorytety. Gdybym miał być poniżany w ten sposób to albo bym to załatwił słownie, Bo koleś poza pracą jest taki sam, jak każdy, albo prawnie. jeżeli dałbyś tak się pomiatać, to miałbyś problem nie tylko w pracy, ale i w domu, bo psychicznie byś nie wyrabiał. Dodatkowo w pracy, której nie cierpisz
Ponad połowa pracodawców lub kierowników narusza, a nieraz wręcz łamie, podstawowe prawa podległych pracowników.
I jakoś nikt z pracowników nie załatwia tego ani "słownie" ani "prawnie". Dlaczego ? bo tak czy siak efekt będzie jeden - straci pracę, czyli środki do życia.
Proszę mi wierzyć, wiem coś o tym, mam bezpośredni kontakt z kilkudziesięcioma firmami, małymi i dużymi.
Ale mniejsza z tym, to nie temat na forum filmowe.
Zresztą czy z wątkiem zatrudnienia byłego skazańca, czy całkiem bez tego wątku, film wymiata. Rewelacyjne kino sensacyjne i już.
Racja, Aktorstwo przez duże "A", dialogi, muzyka, scenariusz, sceny ... wszystko jest perełką. Zawsze musze ogladac kiedy leci w TV. Scena kiedy Pacino nakrył fagasa swojej żony ( i ten cytat jak wynosil telewizor "Ja cie dziwko nie zdradzilem") ciagle mi siedzi w glowie. Klasa sama w sobie.
Film absolutnie miażdży.
Scena z telewizorem jest genialna kiedy to kochanek żony dostaje opiernicz.
Cały film to absolutne arcydzieło. Wszystko jest tam na swoim miejscu a gra aktorska miażdży. Poza typową fabułą jest jeszcze spojrzenie na życie osobiste bohaterów. Film genialny.