jest taka scena w filmie gdzie Neil gada do swojej laski ze ma gdzieś brata, oczywiście Mann oprócz tej scenki nie daje inny znaków ze tak mogło być, ale nie daje zankaów ze tak nie jest ... fajna jest Scena w barze gdzie panowie próbują sie rozpracować, tutaj widac szacunek z jakim się odnoszą, jest to gra, z której jak obywoje wiedzą zywy wyjdzie tylko jeden ... no chyba ze sie juz nie spotkają. Mimo ze stoją po przeciwnych stronach, to w tym co robia są najlepsi... a to co ich cechuje to ryzyko wykonywanego zawodu!
Uwazam ze film ten to najwyzszy poziom kina kryminalno sensacyjnego ... 10/10 ... i początek trylogi Manna ... Gorączka, Zakąłdnik, Miami Vice!
To jest jeden z tych lepszych motywów. Widz jest przekonany, że są braćmi i takie będzie podsumowanie filmu, a tu takiego wała i nie ma o tym mowy. To jest bardzo duży plus.
A film ogólnie dobry. Może nie genialny, ale na pewno dobry.
hmm a mi jakoś nigdy nie przyszło to do głowy. Sama nie wiem - jak dla mnie to zbyt naciągane, ale miło, że ktoś się tak wczytuje w ten film. Mój mega ulubiony :>
mam jeszce jedna szaloną Teorię, a może bratem Neila miał być nie kto inny jak Vincent z Zakładnika? przecież te filmy się zapętlają, Heat kończy się na lotnisku a Collateral się tam zaczyna, podobieństwo Vincenta do Neila jest widoczne gołym okiem, włosy za3esane do tyłu, szary garnitur, to tez profesionalista działąjący po tej drugiej stronie ... jak ogladałem Zakładnika miałem wrażenie ze Cruise wzorował się na de Niro i postaci Neila McCauleya ... pozatym sama zbiezność imion postaci z Gorączki i Zakładnika Al Pacino - Vincent Hanna .. Tom Cruise -Vincent . Widze ze Mann wysyął takie znaki w strone widza, ale dalej nic za tym nie mówi ze tak moze być ... mimo to sądze ze Mann nie bez powodu lotniskiem połączył te dwa filmy!
No wiesz i w ogóle oni obaj są mężczyznami i w obydwu filmach są samochody i broń... dużo tych podobieństw i znaków wysyłanych w stronę widza ;P
<mogę tak napisać, bo wiem, że się na mnie nie obrazisz ;P >
No prryznam ze głupotą palnołem ... heheh :p ... ahh ten stres,
Ciekawostka znaleziona w magazynie "Cinema". Chodzi o to, że film "Gorączka" kończy się na lotnisku, czyli tam, gdzie zaczyna się akcja filmu "Zakładnik". I odwrotnie, "Zakładnik" ma swój finał w metrze, czyli tam, gdzie zaczęła sie "Gorączka"... No i jeszcze podobieństwo dwóch Panów odgrywających główne role. Robert De Niro i Tom Cruise chodzą elegancko ubrani w garnitury, mają śnieżno-białe koszule z kołniezykami i oboje wykonują taki a nie inny zawód, bo nie potrafią (nie chcą) robić nic innego... małę szanse ze to bracie, ale kumple czemu nie :p ... teraz lepiej?
hehe, ja nie mówię, że tamto było gorsze:) Ogólnie takie uwagi bardzo lubię. Wiesz, nie sądzę by były to rzeczy zamierzone, ale uważam za bardzo interesujące odnajdywanie takich rzeczy, dopatrywanie się jakichś sensów, powiązań itd. I nieważne, że nie powstałych w głowie twórcy, czy jakichś ogólnie odlecianych. To taka zabawa z filmem - fajna, inteligentna. Mi się to podoba. Z lotniskiem było ok, ale np. uwaga o metrze i lotnisku czyli i początku i końcu - takiej podmiance jednego z drugim - jeszcze bardziej mi się podoba.
Wracajac na chwile do kwestii braterstwa, scena konfrontacji Vincenta z Neilem w kawairani, Voncent mówi:
Siedzimy tu...
jak starzy kumple.
Ty robisz swoje, ja muszę robić swoje.
Teraz, kiedy popatrzyliśmy sobie w oczy,
jeśli przyjdzie mi cię zabić,
nie będzie mi łatwo.
Ale, mając do wyboru ciebie
i biedaka, którego żonę chcesz|zamienić we wdowę,
" bracie ", zginiesz.
hehe oczywiście bracie nie należy tutaj traktowac dosłownie, to rodzaj slangu, Vincent to ziomek, więcej czasu spędza na ulicy albo w komisariacie niż w domu ... ale mimo tego fajna robi się gra słów, a słowo brat się pojawia, i tak sobie mysle czy Mann celowo wysyła te znaki? ... to jest fajne bo jest nie dopowiedziane, Mann daje do zrozumienia aby widz sam sobie to wszystko zinterpretował, bla bla bla ... rozmowa przebiega dalej, panowie odnoszą się do siebie z szacunkiem, ale docinają sobie, Neil odpowiada Vincentowi:
Jest też druga strona medalu.
A jeśli mnie zaskoczysz
i będę musiał cię zabić?
Bo choćby nie wiem co,
nie powstrzymasz mnie.
Popatrzyliśmy sobie w oczy, tak?
Ale ja się nie zawaham.
Ani przez sekundę.
Może tak będzie.
A może... kto wie?
Może się już nigdy nie spotkamy.
Miałem wrażenie na końcu ze to jednak Neil się zawachał, a Vincent nie ...
cholera jeszcze chwila i doszukam się w tym filmie nawiązań do biblii :p ... patrzcie na to: skoro panowie mogą być braćmi, czego nie da się wykluczyć, to przychodzi mi do głowy tylko jedna braterska historyja rodem ze starego testamentu, Vincvent to taki współczesny Kain a Neil to Abel? cholera Mann to nieźle wykombinował, ale złamałem jego szyfr :p ... heheh osatatnia wskazówka, Vincent strzela do Neila ... po czym podchodzi do niego, w braterskim uścisku dłoni Neil mówi:
Mówiłem ci, że tam nie wrócę.
Tak.
Taaa, jasne, zawahał się, a wcześniej sie nie zawahał zabić tylu ludzi. To był jeden z błędów tego filmu, skądinąd świetnego. A jednak rażą mnie tego typu motywy, obecne prawie we wszystkich filmach sensacyjnych. Lubię realizm, a widać było, że Neil powinien był strzelić pierwszy... Dlatego nie dam 10 tylko 9/10 ;-)
Heat, Collecteral, i Miami Vice eto prawie jak Trylogia - gatunek sensacyjo psychologczne kino, a dwa z trzech dostały piosenki Mobyego :> .. takze wiele mają wspólnego te filmy, ... tylko nie jest to typowe kino sensacyjne, oczywiście gorączka poza konkurencją, ale sposób opowidania w tej trójce, zdjęcia, czy niesamowicie realistyczne sceny akcji to znak firmowy filmów Manna, i nikt mi nie powie że tak nie jest.
Neil i Vincent braćmi? Ciekawa interpretacja, której źródło, jak zawsze, znajduje się w genialnej, dającej do myślenia, ostatniej scenie filmu. Moim zdaniem Neil jest symbolicznym sensem życia Vincenta, jego celem. W końcu Vincent sam mówi, że to, co robi (tropi Neila), to całe jego życie. Po tym, jak Neil umiera, Vincent (który osiągnął swój cel) ma łzy w oczach (płacze?) - nie wydaje mi się to dziełem przypadku, wg mnie jest to jak najbardziej zamierzone. Zabijając Neila, Vincent traci sens życia i płacze, bo cóż może być gorszego? I tu, moim zdaniem, kryje się głębia "Gorączki"... Sens życia to nie cel, lecz środki, jakie do tego celu prowadzą.
Jak tylko usłyszałam o tym, ze ma brata od razu pomyślałam, że jest nim Vincent. I tak naprawdę najbardziej o tym myślę, bo tego nie można ani potwierdzić, ani wykluczyć. Zarówno rozmowa w pubie jak i ostatnia scena. Ta ostatnia przede wszystkim.
Rewelacyjny to mało powiedziane jak na ten film!