Ja rozumiem że w ostatniej scenie filmu widz miał tu wejść w głębokie rozważania "a gdyby zrobił cośtam to by się udało, a gdyby nie zrobił czegośtam to też by się udało" ale to nie zagrało, po prostu nie. Tu nie o to chodzi że każdy film ma się kończyć dobrze, jednak scenariusz był tak poprowadzony że powinien stracić kobietę, może i pieniądze, ale przeżyć i uciec męcząc się w samotności. To nie byłoby ani płytkie ani naiwne a dawałoby jakąś satysfakcję. Przez to totalnie nietrafione zakończenie nie podzielam zachwytu filmem w którym 3 godziny mnie urabiają żebym poczuł sympatię do bohatera którego w ostatnich 3 minutach zamierzają rozstrzelać.... to całkowicie stawia pod znakiem zapytania komu widz miał w końcu kibicować?