PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1108}

Gorzkie gody

Bitter Moon
7,6 40 214
ocen
7,6 10 1 40214
7,2 21
ocen krytyków
Gorzkie gody
powrót do forum filmu Gorzkie gody

Kpina!

ocenił(a) film na 3

7,8 dla tego filmu? Dla mnie to jest szok. To jeden z najgorszych filmów jakie widziałam w życiu. Skąd w ogóle taka wysoka ocena, może ktoś mi wyjaśni? Film zbyt długi i nudny.. Historia znudzonego życiem pisarza, który nie wydał ani jednej książki. O ile na początku jeszcze można było przeboleć, ok może to historia pięknej miłości i tak dalej, to im dluzej trwa film tym robi się głupszy. Pokazywane pozniej sceny erotyczne zniechęcają, a związek Mimi i Oscara robi się po prostu żałosny.. A zakończenie.. aż szkoda hadać. Polański chyba nie miał pomysłu jak to dalej rozegrać. Równie dobrze mogli się wszyscy pozabijać i tak nic nie jest w stanie zniszczyć tego filmu.
A na dodatek żadnej sceny erotycznej z Hugh Grasntem! 3/10

Magda_fru

Czy gdyby pisarz wydał jakąś książkę zmieniłoby to Twoją ocenę?

Magda_fru

zgadzam się. nie znajduje ani jednego! aspektu ratującego film: długi, nużący, gra aktorska nie zachwyca. no poprostu żenada! 2h z życia zmarnowane. 1/10

ocenił(a) film na 8
tomatita

a ja uwazam, ze byl smutny. bardzo trafnie opisane relacje miedzyludzkie, zwiazek dwojga ludzi, od wielkiej namietnosci po nienwisc.

tomatita

Aktorstwo - zwłaszcza Petera Coyote - świetne. Nużący? Przeciwnie - co za napięcie, co za mistrzowski storytelling Polańskiego, zabawa konwencjami, wyczucie.

Ocena 1/10 powinna być zarezerwowana dla filmów naprawdę fatalnych. Film to nie tylko historia: jest scenariusz, jest muzyka, są zdjęcia, aktorzy, scenografia, montaż, charakteryzacja - czy naprawdę każdy z tych elementów był beznadziejny? Bo jeśli nie, to ocenę 1/10 mógł dać tylko idiota. Za same zdjęcia można podnieść do 2. Za muzykę - do 3. I tak dalej.

ocenił(a) film na 8
Magda_fru

Ot i właśnie, film z początku zdaje się być zwykłą banalną bajeczką o romantycznej miłości, a im dalej, tym bardziej zaskakuje widza, zagłębiając się w chorą, toksyczną relacje, jaka rodzi się pomiędzy dwójką bohaterów. Brutalnie prawdziwy, dosłowny, nawet okrutny - taki właśnie urok tego filmu. Pompatycznych romansideł już dosyć powstało. ;)

ocenił(a) film na 3
Innoame

Masz rację, ale sposób w jaki to zostało przedstawione kompletnie do mnie nie trafia, wydał mi się wręcz śmieszny. Cóż, nie każdemu musi się podobać :).

ocenił(a) film na 8
Magda_fru

Ciekawe masz argumenty na poparcie tezy o tym, jakim beznadziejnym filmem są "Gorzkie gody". Przechodząc do porządku nad wspomnianym przez ciebie brakiem scen erotycznych z Hugh Grantem, musiałam przyznać, że mnie się ten film bardzo spodobał. Nie wydał mi się wcale zbyt długi, a wprost przeciwnie - byłam rozczarowana, że już się skończył. Fakt, iż Oscar nie wydał w życiu żadnej powieści, też mi zbytnio nie przeszkadzał, a to dlatego, że jego praca twórcza była - dla mnie przynajmniej - ponurym podsumowaniem jego życia. Podobał ci się początek, historia wielkiej miłości itd. A mnie właśnie na początku "Gorzkie gody" znużyły. Scena w autobusie! Jak wyjęta z łzawego melodramatu! Zauroczony Oscar, poszukujący tajemniczej dziewczyny w tenisówkach! Pogonie za środkami transportu miejskiego, czy to deszcz, czy grad...! I wiele, wiele innych tego typu atrakcji. Podczas, gdy widz już wie, co będzie potem, bo romantyczną historię opowiada perwersyjny, rozgoryczony inwalida. Widz wie i zastanawia się: "Co też się między Mimi i Oscarem wydarzy takiego strasznego? Gdzie się podzieją ideały i wielka miłość? Jak to możliwe, że wyuzdana Mimi ze statku to ta właśnie niewinna, śliczna dziewczyna w białych tenisówkach?" I nie wiem, jak ty, ale ja byłam zaskoczona i zaszokowana dalszymi wydarzeniami. Wtedy film naprawdę mnie zainteresował, swoją groteskowością, "obleśnością", przytłaczającą atmosferą toksycznego związku, skazanego na zagładę. Widząc, jak to się wszystko kończy i myśląc o początkach znajomości Mimi i Oscara, wpadłam w paskudny nastrój. Podczas, gdy słabe filmy na ogół pozostawiają mnie obojętną. Co do zakończenia, miałam dość podobne odczucia. Wydawało się takie na "łapu capu". Przypomniała mi się Diana z "Ani z Zielonego Wzgórza", która - nie mając pomysłu na fabułę noweli -

SPOILER

uśmiercała większość bohaterów. W "Gorzkich godach" jest podobnie. Z drugiej strony, mimo, iż może się to wydawać rozczarowujące, sądzę, że gdyby taka historia wydarzyła się naprawdę, finał byłby podobny.

ocenił(a) film na 7
mrs_robinson

zgadzam się z opinią w 90%, jednak dla mnie wątek podróży na statku jest po prostu zbędny. Rola brytyjskiego małżeństwa w filmie jest dla mnie po prostu niewyjaśniona. O co chodziło Mimi i Oscarowi wciągając ich w swoją grę? Nie zostało to powiedziane. W przedostatniej scenie 2 kobiety śpią razem, by w ostatniej, żona, kierowana strachem, tuliła się już do swojego męża. Pomimo mojej sympatii do Polańskiego to jedna z jego gorszych produkcji (co nie znaczy, że nieudana!!)

Magda_fru

Dlaczego ludzie nie starają się zrozumieć filmu przed jego oceną? Autorka tematu pisze, że film na początku jest dobry, nie podoba jej się dopiero potem, kiedy w końcu trzeba się wczuć i pomyśleć. Oczywiście, że związek Mimi i Oscara robi się żałosny! Ale dlaczego nie zastanowisz się, co jest powodem? Cóż za plebejska mentalność: nie rozumiem czegoś, więc to znaczy, że jest to głupie.

Wdałbym się w głębszą polemikę, ale podejrzewam, że nie ma za bardzo sensu.

ocenił(a) film na 3
doorshlaq

'plebejska mentalność', za to Twoj komentarz pare postów wyżej "ocenę 1/10 mógł dać tylko idiota" jest bardzo nieplebejski z resztą to nieważne.
Nie napisałam, że początek filmu mi się podobał to po piewsze, a po drugie wyobraź sobie, że analizowałam sobie ten film. Jak oceniałam go to nie na zasadzie 'ee glupi' 3/10. Doskonale wiem dlaczego ich związek potoczył sie w takim kierunku, ich eksperymenty zeby ustrzec sie nudy i monotoni ktora w koncu i tak ich dopadła, wszystko to rozumiem, ale te sceny, opowiesci inwalidy przykładowo o tym jak Mimi nasikała mu do ust, błagam. Dla mnie to było bardzo odpychające, ale to moja subiektywna opinia.

Magda_fru

Ale co z tego, że to było odpychające? Czy wszystko w filmach musi być śliczne, ładne, przystępnie podane? Kino ma także służyć przeżyciu katharsis, a nie pustej rozrywce przy ładniutkich filmach. Życie też bywa odpychające i - zaskoczenie - niektórzy ludzie NAPRAWDĘ robią takie rzeczy w realu, sikają na siebie, srają i nie wiadomo, co jeszcze. Czy kino ma pokazywać uładzoną rzeczywistość?

A mój komentarz nie jest plebejski, ponieważ go umotywowałem.

ocenił(a) film na 8
Magda_fru

To trudny, metaforyczny film psychologiczny. Takie filmy nie są łatwe w odbiorze, dlatego nie wszyscy mogą je oglądać.

użytkownik usunięty
domino0026

Nie rozumiem jeszcze bardziej fenomenu tego reżysera...

użytkownik usunięty
domino0026

Metaforyczny film psychologiczny. Ale od razu trudny? Wg. mnie to typowa beletrystyka w wykonaniu pana Polańskiego po raz enty. Powierzchowne, przewidywalne, ogólnikowe i infantylne narracje. Poza pewnym ogólnym studium ludzkiej psychiki i tego do czego jest ona zdolna gdzieś podświadomie w określonej relacji międzyludzkiej nie widzę tu nic szczególnego poza ubogą parapsychologią. Nie czytałem nigdy Harlequinów ale niestety miałem tego typu skojarzenia po seansie. Obejrzałem m.in. Dziecko Rosemary, Frantic, Pogromców Wampirów, teraz Gorzkie Gody, i doszedłem do ostatecznego dla siebie wniosku, że ten człowiek w swoim życiu jedyne warte uwagi reżyserskie olśnienie miał kręcąc Nóż w Wodzie. Sentymentalna i poprawna rzemieślniczo lekcja z historii w Pianiście to opowieść jakich wiele, więc jej nie liczę. Zestawiając już chociażby z Listą Schindlera wypada ot grzecznie i poprawnie. Oczywiście to tylko moje zdanie ale zgadzam się z autorką postu. O ile na początku było w miarę interesująco o tyle później zjazd w dół bez sensu.

Dobrze, że przynajmniej zaznaczasz, że to tylko twoje zdanie.

doorshlaq

ten film jest genialny. z każdym wejściem Granta do kabiny byłem ciekaw jaka będzie dalsza historia. Film cudownie ukazuje fantazję dwojga kochanków i ich ciekawości w erotycznych doznaniach. A potem jedno wielkie wyniszczanie siebie nawzajem. Wszyscy jesteśmy zdolni do takich zachowań. Wszyscy bez wyjątku. Pokazuje też to jak bardzo złym wyborem może być związanie się dwojga osób. W życiu trzeba się wyszaleć a potem brać śluby, podejmować decyzje o zamieszkaniu razem, myśleniu o przyszłości. Chora miłość, szaleńcza chociaż nie patrze na ten film w kontekscie miłosnym tylko widzę go zupełnie inaczej.

Film nie jest cięzki tylko po prostu nie dla wszystkich. Według mnie świetny.

P.S ja też czasami duszę się w swoim związku a kobieta nie pozwala odejść. Czy kieruje mną miłość czy litość ? I na to pytanie też trzeba sobie odpowiedzieć oglądając ten film.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich krytyków filmowych :)

użytkownik usunięty
gonzoruss

Przepraszam, że pytam ale w jakimś stopniu już zacząłeś, a chciałbym lepiej Cię zrozumieć. Czy kobieta nie pozwala dosłownie, czy Twoje myślenie o niej jako partnerce powstrzymuje Cię od "duchoty" i odejścia?

"W życiu trzeba się wyszaleć..." - mądre słowa.

gonzoruss

ani miłość bo raczej nie znasz znaczenia tego słowa ani litość, po prostu strach przed samotnością i wygoda, i przede wszystkim egoizm, oglądnij ten film 2 i 3 raz jest genialny, może coś wiecej z niego wyciągniesz poza tym co już napisałeś, to jest właśnie film o facecie podobnym do Ciebie, pozdro

gonzoruss

a tak w ogóle to nie tylko Ty masz podobne problemy, myśle że myślenie podobne do Twojego prezentuje zdecydowana większość ludzi dzisiaj, w czasach egoizmu znaczenie słowa miłość straciło sens, spróbuj zrozumieć ten mądry film może zrozumiesz też samego siebie i własne podejście do sprawy

glupinick1

nie boje się bycia samotnym, to czasami nawet jest przyjmne ;) przecież napisałem ze ten film jest świetny więc nie rozumiem :P i to jest film o facecie podobnym do mnie , to też prawda ;) egoizm to niekoniecznie zła cecha, choć nim nie jestem to tego nie neguje :P

Pozdrawiam Cie serdecznie

gonzoruss

jeśli jesteś z dziewczyną a jej nie kochasz i męczysz się w tym związku to niestety ale jesteś egoistą i w dodatku sry za stwierdzenie ale bez jaj, ja miałem podobną sytuację, i wycofałem się z tego, nieuczciwe jestpodchodzenie w ten sposób do partnerki, nie pasujemy do siebie to out i tyle, są rzeczy nie do przerobienia, nie wiem jak jest u Ciebie ale u mnie tak było, egoizm z jej strony, kolejna sprawa, a co do miłości, prawdziwa miłość nie jest wtedy jak jest ślicznie pięknie, chodzimy za rączke, buzi buzi, tylko wtedy jak są problemy, stagnacja a jednak ludzie radzą sobie we 2 z problemami i walczą o siebie, z Twojej wypowiedzi wynika że raczej do walki nie jesteś skłonny, więc może rzeczywiscie to nie to??? I kolejna sprawa, dzieci, akurat tego w filmie nie ma, ale jak są dzieci a nie ma prawdziwegi uczucia i wzajemnego zrozumienia to już kaszana na maxa, uwierz mi...

gonzoruss

też Cie pozdrawiam i sorrka za poprzestawiane literki i chaotyczny tekst ale pisałem na szybciora :)

ocenił(a) film na 8
gonzoruss

Dokładnie popieram :) Egoizm to nic złego:)

ocenił(a) film na 7

Ten "człowiek, którego jedynym olśnieniem w życiu" był "Nóż w wodzie" nakręcił także po ludzku poruszającą i jednocześnie świetną warsztatowo "Tess", poza tym "Tragedię Makbeta", jedną z najlepszych ekranizacji Szekspira, film ciężki, świetnie zagrany i o niesamowitym klimacie. Było jeszcze mocne "Chinatown" i garść obrazów będących solidnym rzemiosłem jak choćby niedawny "Autor Widmo". To poza tymi przez Ciebie wymienionymi.

Jeżeli Polańskiego można uznać reżyserem bez polotu, mamiącym widza sprawdzonymi schematami to ja się zastanawiam jakiego reżysera nie da się właśnie tak podsumować, albo jeszcze gorzej?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
silent_allen

uspokój się

ocenił(a) film na 10
Magda_fru

To jest bardzo trudny film i ja przynajmniej nie mam złudzeń, że dla wielu może być szokujący. Wymaga dojrzałości, uwagi i nie jest to kino dla wszystkich i chyba w ogóle nie miało takie być.

Każdy ma swoje zdanie i szanuję czyiś odbiór tego filmu. Dla mnie ten film ma zadatki na arcydzieło, bo już dawno nie widziałem filmu, który tak przeciąga emocjonalnie widza, niczym palcem p klawiaturze fortepianu.

użytkownik usunięty
monroepage

Zgadzam się. Ja dopiero miesiące po obejrzeniu tego filmu zrozumiałem, że było coś jeszcze do czego nie dojrzałem. Życie. Dla mnie obok Noża w wodzie i Pianisty. Wampirów i dzieci szatana wciąż nie kupuję.

ocenił(a) film na 10

Życie akurat pewno niewiele tu ma wspólnego z tym jak odbierasz ten film teraz :) Ważne, żeby nie dać się "nabrać" na ten film, tzn nie odnosić go do życia właśnie. Chcę powiedzieć, że jest to tylko i wyłącznie wizja artystyczna reżysera. Takie przypadki jak w tym filmie pewno się zdarzają, ale są marginalne. A wszystko co marginalne i niezwykłe zawsze było zachętą dla artystów.

Ten obraz jest o tyle ciekawy, że oglądając go doświadcza się wielu stanów emocjonalnych i to często skrajnych w ciągu 2 godzin. Trzeba mieć duży talent aby stworzyć taki film.

użytkownik usunięty
monroepage

Dla mnie nadal jest metaforą pożądania, które ma niszczącą siłę. Bardzo życiowe : ]

ocenił(a) film na 10

Moim zdaniem to jest film o sadyzmie który wyniszczał tych dwoje. Chore przywiązanie do siebie obojga ludzi którzy wzajemnie nie dostrzegali potrzeb drugiego. Zarówno u niego jak i u niej była to strasznie silna więź która u większości ludzi wzbudziłaby pewną refleksję, próbę zachowania jakiegoś dystansu a może nawet podejrzliwość. Dali się ponieść namiętności i żadne z nich nie miało na tyle siły aby się z tego uwolnić a jednocześnie, co było paradoksalne, obydwoje wiedzieli, że przez siebie cierpią.

Jeżeli ktoś przychodzi codziennie na przystanek w poszukiwaniu kogoś, kogo widział tylko raz w życiu przez chwilę to chyba coś tu jest nie tak. Można powiedzieć, że to piękno miłości od pierwszego wejrzenia, taki cudowny romantyzm. Ale to co pięknie wygląda na obrazie, w książce czy sztuce, w prawdziwym życiu trzeba traktować z pewną dozą ostrożności, bo jest jakiś powód dla którego tak mocno pożąda się drugiego człowieka. Dla niego była to nieświadoma potrzeba posiadania tej dziewczyny tylko dla siebie, bez liczenia się z jej uczuciami. Ona widząc jego pożądanie dla niej, zakochała się więc w nim bez pamięci.
Kiedy już jej nie chciał, to wykorzystywał jej uczucie aby ją krzywdzić, sprawiało mu to przyjemność - i to było sadystyczne, bo normalnie nie krzywdzi się drugiego człowieka jeżeli ma się świadomość tego co on przeżywa. Było strasznie przykre kiedy przefarbowała i obcięła włosy bo może w ten sposób zdobędzie jego miłość a tymczasem on to wyśmiewał i szydził.

Aż w końcu stała się taka sama jak on. I to nie była chęć zemsty na nim za to co jej zrobił. Ona po prostu się zmieniła w potwora jakim on był dla niej.

monroepage

Dobrze napisane :) Oglądałam ten film wczoraj po raz drugi i moim zdaniem to studium toksycznej miłości: romantyczne początki, namiętny "środek" (bohaterowie zamykają się na całe tygodnie, oddając się seksualnym sesjom) i stopniowe budzenie się psychopatycznych i sadystycznych skłonności pisarza który najpierw staje się katem dla swojej żony, a później ona z zemsty dla niego. A także przestroga przed uleganiem emocjom przy jednoczesnym braku zasad. Ponadto wydaje mi się, że bohaterowie nieco inaczej postrzegali miłość. Oscar, dopóki Mimi fascynowała go erotycznie, był dla niej dobry. Mimi natomiast naprawdę go pokochała jak się okazało, gdy minęła już początkowa erotyczna fascynacja między nimi. I następnie zmieniła się w mściwą nienawiść. Dużo by pisać na tym psychologicznych niuansów w charakterystykach bohaterów, myślę, że film nie jest wybitny (psuje go moim zdaniem zakończenie) ale jest na tyle mocny, że zapada w pamięć. 7/10

monroepage

Myślę, że to nie do końca tak jak piszesz. Uczucie się wypaliło, jednak Mimi była całkowicie uzależniona od tej miłości i nie chciała odejść, błagała "Zrób ze mną co zechcesz, tylko mnie nie wyrzucaj!". On uległ, ale swoim zachowaniem chciał doprowadzić do tego by odeszła i już nie chciała z nim być. Po drugie taka absolutna władza nad kimś wyzwala w człowieku to co najgorsze (polecam poczytać o najsłynniejszym eksperymencie Philipa Zimbardo).
Później (z "małą" pomocą Mimi) role się odwróciły - to on był teraz od niej uzależniony, z tym, że nie psychicznie, ale całkowicie i ona mogła się "odegrać".
Dodam, że Mimi wcześniej była kelnerką, przy nim miała spokojne życie - myślę, że również dlatego tak bardzo bała się odejść.

użytkownik usunięty
Magda_fru

"A na dodatek ani jednej sceny erotycznej z Hugh Grantem" - i mamy wyjaśnione. Napaliło się dziewczątko, a tu Romek jej taki brzydki numer wyciął i zamiast soft porno z pięknym Hugh zaserwował ciężki dramat psychologiczny. NO JAK ON ŚMIAŁ, GNOJEK JEDEN?! :D

ocenił(a) film na 3

to miało być ironiczne, chociaż faktycznie zabrzmiało jak wypowiedź napalonej nastolatki. Nie było to moim celem ;p

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones