Jakiś psychol urządza grupce kujonów prawdziwą rzeź. Zmusza ich, by odgadywali zadania maturalne, a karą za błędy będzie śmierc kolejnych uczniów. Oryginalne, nie? Tak się tylko wydaje, bo "Gosa" to w istocie Koreańska wariacja na temat "Piły". Zamieniono tylko grzeszników na wzorowych uczniów. Cała reszta jest taka sama- muzyczka typowa dla teleturnieju, oraz głos killera zapowiadają rozgrywkę, a kretyńskie zagadki (układanie puzzli?) mają rostrzygnąc czy ofiara przeżyje.
Niestety w filmie aż się roi od błędów logicznych. Już pierwsze "zadanie maturalne" jest beznadziejnie napisaną sceną. Morderca każe rozwiązac łamigłówkę nie mówiąc na czym ona polega, a bohaterowie zapominają że ich koleżanka topi się w akwarium i zaczynają się kłócic o jakieś pierdoły. To jednak dopiero początek. Z czasem killer już nawet nie daje znac czy kogoś zabije, a jak przystało na kraj produkcji, w szkole pojawiają się małe czarnowłose duchy, płci żeńskiej.
Rozwiązanie zagadki nie będzie żadnym zaskoczeniem. W sensie- trudno odgadnąc tożsamośc oprawcy, ale nie ma ona najmniejszego znaczenia. Motywy poznajemy dopiero w ostatnich minutach i zgadywanie w trakcie filmu jest zupełnie bez sensu.
Całośc ratuje wartka akcja, oraz nieźle zrealizowane krwawe sceny. Poza tym nie warto...