Mikke tym razem przeszedł samego siebie, stworzył film w którym nie ma już żadnego miejsca na normalność. Wszystkie postaci mają jakieś problemy ze sobą, zboczenia i gadają bez ładu i składu. W tym wszystkim trudno się odnaleźć, ale też trudno oderwać wzrok od ekranu. Spodziewałem się bardziej wartkiej akcji jak w "Ichi" czy "Dead or Alive", tymczasem akcja wlecze się powolutku co jest akurat zaletą. Nadmiar ohydy czasem jednak denerwował i np. zabawy analne za pomocą chochelki można było sobie darować. Ogólnie nie dla wszystkich, ale jak się lubi wszelkiego rodzaju dziwactwa to powinno wam przypaść do gustu. -7/10
Zgadzam się z tobą, z wyjątkiem chochelki, wg. mnie to jeden z najzabawniejszych motywów w filmie, obok przedmiotów yakuzy zabijąjących innych yakuza.
Właściwie to trudno nazwać pas przedmiotem ;)
A film - jeden z tych, po których nie wiadomo co powiedzieć :) Jednak akcja mogłaby płynąć nieco szybciej, chwilami wydawało się, że to Wenders w psychiatryku ;)