ale nie do końca. Poczatek wskazywał na coś bardzo interesującego, ale pierwsza połowa filmu była raczej nudna niż ciekawa. W drugiej Miike trochę nadrobił i film ogólnie w porządku, ale niech mi ktoś wytłumaczy o co w nim chodzi?
a finał filmu to masakra :O
Minęło kilka miesięcy i sprawa ma się "nieco" inaczej. Oto co napisałem o tym filmie piątego dnia sierpnia ubiegłego roku:
Tak się nieszczęśliwie składa, że "Gozu" wraz z tymi innymi pierwszymi dla mnie filmami Miike sprawił, iż żyłem przez jakiś czas w błędzie sądząc - tak jak coniektórzy nie-fani tego pojeba - że jest on reżyserem nierównym. Dopiero "Graveyard of Honour" sprawił, że postanowilem obejrzeć więcej Jego filmów i szybko się w kolejnych zakochałem (przekonując się, że nie jest nierówny, a bardzo wszechstronny). Czemu o tym wspominam? A no dlatego, że własnie obejrzałem "Gozu" po raz drugi i patrzę na niego zupełnie inaczej. Przede wszystkim podobał mi się teraz dwa - jeśli nie trzy - razy bardziej. Wcześniej był tylko dobry, chwilami nudny i ogólnie kompletnie dla mnie niezrozumiały. Chciałem więc ogłosić, iż dzisiaj dostałem objawienia i już wiem o co chodzi;)
Organizacja yakuzy. Gangster Ozaki popadł w szaleństwo - tak twierdzi boss, tak też widzowi zaraz na początku sugeruje Miike. Ozaki robi się nieprzewidywalny i niebezpieczny, musi więc zginąć. Zostaje więc wraz ze swoim młodszym przyjacielem, Mizukim, wysłany do tajemniczego miasta Nagoi, gdzie ma się spotkać z jakimiś ludźmi w sprawach jakichś interesów. Jest to oczywiście ściema, a Mizuki ma dopilnować morderstwa Ozakiego na pewnym złomowisku. Jednakże po drodze do miasta dochodzi do wypadku, podczas którego Ozaki ... ginie. Mizuki nie wie co robić, dojeżdża do pierwszego lepszego baru i zdesperowany zamawia kawę. Gdy wychodzi, ciała Ozakiego nie ma w samochodzie. Rozpoczynają się poszukiwania...
Baaardzo dziwny film, często porównywany do "Zagubionej autostrady" i "Miasteczka Twin Peaks" Davida Lyncha. I nie bez powodu. Dużo o filmie mówi jego tytuł - bo za bohaterów mamy tu gangsterów, bo mamy tu doczynienia z elementami grozy, bo wreszcie mamy tu po porstu TEATR. Mnóstwo symboliki i ukrytych znaczeń, których nie dostrzegłem podczas pierwszego seansu. Moja reakcja po pierwszym seansie wyglądała tak: początek rewelacyjny, rozwinięcie w pierwszej połowe słabe i nudne, nastepnie rozkręcenie się w drugiej połowie i wreszcie cholernie szalony finał, po którym szczęka mi na podłogę opadła. Problemem jednak było to, że miałem wrażenie, iż miałem doczynienia z czymś co można nazwać "sztuką dla sztuki". A jak wiadomo taka sztuka, to prędzej gówno niż sztuka. Po prostu kompletnie "Gozu" nie rozumiałem. Dzisiaj było inaczej, nie nudziłem się ani przez chwilę i bawiłem się w zgadywanie jakichś ewentualnych znaczeń itd. No i chyba mi się udało (...)
Czym jest więc "Gozu"? Pozornym absurdem, groteskowym, perwersją z czarnym humorem i grozą. Taki paranormalny kryminał w światku yakuzy. Z bardzo dobrymi zdjęciami, z REWELACYJNĄ muzyką, dobrą i znaną (i lubianą) z innych filmów Miike obsadą. dodam jeszcze, że prawdopodobnie trudniej by mi było ze zrozumieniem treści tego dzieła, gdyby nie to, że obejrzałem już troche tych filmów Miike i widze pewne wspólne elementy, a elementy te posiada własnie "Gozu". Jakże więc wczesniej mialem je zauwazyc nie znając jego twórczości?;) OK, kończę już: film jest absolutnie świetny i automatycznie stawiam go na szczycie najlepszych z najlepszych jeśli o twórczość Takashiego chodzi. Gdyby mi ktoś jeszcze dwie godziny temu powiedział, że tak napiszę/powiem/będęuważał, to bym go chyba wyśmiał, bo miałem "Gozu" za jeden ze słabszych obrazów Miike. A tu taka niespodzianka:)
9/10
O, to i ja muszę dokładniej obejrzeć, bo też po pierwszym seansie miałem podobne wrażenia co Ty.
Jedno co mnie ciekawi, być może zauważyłeś, to zmiana koloru filmu na jakiś żółty, mniej więcej w chwili gdy Ozaki znika z samochodu. Podejrzewam, że teraz Mizuki ma jakieś zwidy. Tym bardziej, że zjadł jakiś zatruty kisiel w barze. No ale resztę to muszę sobie ułożyć.
Siemka :)
Szukam właśnie tego filmu gdzie go mogę obejrzeć ?
I jak znacie jakieś podobne filmy lub przynajmniej dobre horrory to jestem zainteresowany.
Z góry dzięki.
Pozdrawiam.
O Kurcze zabije mnie kumpel Pomyliłem konto - (
Bo to - "Siemka :)
Szukam właśnie tego filmu gdzie go mogę obejrzeć ?
I jak znacie jakieś podobne filmy lub przynajmniej dobre horrory to jestem zainteresowany.
Z góry dzięki.
Pozdrawiam."
to ja napisałem z mojego kumpla konta Przypadkowo,czasem używam jego konta.
Uhh, no i obejrzałem jeszcze raz, a potem jeszcze raz. I.. hm.. jakoś nie naszły mnie refleksje dotyczące interpretacji. Nie bardzo potrafię wyjaśnić dziwne i absurdalne sytuacje. Dodam, że już widziałem całkiem sporo filmów T.Miike'a i ten najbardziej przypomina mi Visitor Q.
Też jest tu mleko i bardzo podobna końcowa scena finałowa. Po obejrzeniu V.Q uważałem, że mleko jest jakimś symbolem miłości. Jednak tu nie bardzo mogę dopasować jego znaczenie (a i tak nie jestem pewien znaczenia jako miłości w V.Q). W sumie pojawia się jakaś sentencja dotycząca mleka, że ten kto je dostarcza jest zdrowszy od tego który je pije. No ale i tak mi to za wiele nie wyjaśnia.
Albo ten koleś z łbem krowy (haha), o co kaman? Daje mu list a okazuje się, że to tylko sen, ale list jednak jest. I jeszcze parę innych scen, w których niestety nie dostrzegam znaczeń i symboli co Ty.
A więc, może mnie oświecisz?
brw. zastanawiałeś się o co chodzi z tym napisem "Boys be ambisious", z początku filmu, co się pojawia na ekranie telewizora? Szukałem w słownikach, ale nie ma takiego słowa 'ambisious'..hmm
się wtrącę
boys be ambisious - nie od dziś wiadomo, że Japończycy są z angielskim na bakier (patrz: Imprint), a Boys Be Ambitious to podtytuł pierwszego filmu serii Kishiwada shonen gurentai (Miike zrobił 2. i 3. część). Wielki eM. lubi nawiązywać do swoich wcześniejszych filmów.
Mleko jest moim zdaniem nie tyle symbolem miłości, co symbolem niemożliwości jej okazania (kurde, ale pretensjonalne).
sorry za tak późną odpowiedź, filmweb coś nawalił, nie wiedzialem, że ktoś coś tu napisał, a sam nie zaglądałem...
skopiuje to co kiedyś już o tym napisałem, a i przy okazji teorię kolegi, która ładnie się z moją łączy:
OK więc, moja teoria nazywa się (uwaga, uwaga!): HOMOSEKSUALIZM. Brzmi wariacko, prawda? Nawet jak na Miike? Cóż, o homoseksualizmie w jego filmach pojawiały się już pewne wzmianki, nie za duże zwykle, ale jednak, a w "Gozu" moim zdaniem chodzi tylko i wyłącznie o to. Już wyjaśniam:
Na początku filmu padają słowa (w stylu) "wszystko co tu usłyszysz/zobaczysz to tylko żart/niej est na serio", co nalezy traktować jako zapowiedź wszystkich tych dziwactw w "Gozu" - one nie są realne, a znaczenie mają czysto symboliczne. Zwróć uwage na następujące w filmie fragmenty: prezent w postaci majtek z rozporkiem, pokazywanie swojego fiuta przyjacielowi z organizacji, wielka radość ze znalezienia zagubionej osoby, a także sama postać tej zagubionej osoby - w końcu zamiast mężczyzny główny bohater odnajduje kobietę - kobietę, z której wychodzi ostatecznie mężczyzna i otrzymujemy w finale szczęśliwy trójkąt. A czemu tak? Wg. mnie glowny bohater skrywał swoją homoseksualna miłość do swojej przyszłej ofiary, skrywał ją i bał się jej, odrzucal ją, nie przyznawał się do niej przed samym sobą. Dlatego więc mimo zdziwnienia, ze jego przyjaciel wrócil w ciele kobiety, szybko to zaakceptował, a nawet szybko odczuł pożądanie - bo do kobiety jest to normalniejsze. Ale gdy otrzymalismy znowu mezczyzne - nasz bohater na pewno sie nie martwił ;) Połącz to wszystko w całość, mi wyszedl wlasnie homoseksualizm i doprawdy nie mam zielonego pojecia jakie mogloby byc inne rozwiązanie:)
Mr.Myers:
Ej wiesz, coś w tym jest. Nawet bardzo dużo. Jednak trzeba pamietać, że w prawie wszystkich wybitnych filmach (a do takich należy zaliczyć "Gozu") można doszukać się wielu interpretacji. Ja doszukałem się jeszcze jednej, która właściwie nie obala twojej teorii, pokazuje ją po prostu od innej strony. Ty zinterpretowałeś film z punktu widzenia jednego bohatera, ja zrobię to z punktu widzenia drugiego. Nie będę się jednak rozpisywał, ponieważ w gruncie rzeczy jest ona bardzo prosta. Chodzi o pragnienie bycia kobietą. To właśnie odczuwa Ozaki - chce być kobietą. Jego stan duszy pokazuje transformacja, która w nim zachodzi. Umiera, by narodzić się kobietą. Transformacja, którą on również akceptuje i z której - podobnie jak Minami - właściwie cieszy się. A dzięki temu, że Minami jest - tak jak to napisałeś - homoseksualistą, mamy happy end:)
A jak chcesz jeszcze więcej, to zapraszam na mój blog do miike-tematu..
Też mi się wydaje, że mleko jest symbolem miłości, ale chyba w trochę innym znaczeniu - miłości seksualnej. Czyli jest symbolem spermy...:D Wiem, to trochę banalne, ale z drugiej strony...Jak już napisał Maro, "W sumie pojawia się jakaś sentencja dotycząca mleka, że ten kto je dostarcza jest zdrowszy od tego który je pije." Gdyby dostarczyciela mleka nazwać dostarczycielem spermy:), to wiadomo dlaczego jest zdrowszy od tego, który je pije, prawda? "Dostarczyciel spermy" - sorry, ale innej nazwy nie mam na niego:) - wkłada więcej wysiłku, pracuje ciałem, co oczywiście pozytywnie odbija się na jego zdrowiu. "Biorca spermy" jest bierny, w zasadzie nic nie robi. Można to jeszcze interpretować dalej...Kim jest dostarczyciel "mleka", a kim biorca? Dostarczyciel to oczywiście mężczyzna - bo jakżeby inaczej! - natomiast biorca to kobieta (choć w związku homoseksulanym może to być też mężczyzna, ale zostawmy to). Więc w całym filmie rozchodzi się o to, żeby pokazać plusy i minusy bycia mężczyzną oraz plusy i minusy bycia kobietą. Co wy na to? A może plotę "trzy po trzy"?:D
Taka mała ingerencja w rozmowę z mojej strony.
Mleko wg mnie nie może być tu tożsame ze spermą, jak nie od dziś wiadomo spermę "serwuje" mężczyzna, w filmie natomiast pojawia się fraza: "nie możesz serwować mleka, bo jesteś mężczyzną"(podobna fraza pojawia się na początku filmu i w trakcie utworu podczas napisów końcowych) -co skłania mnie do rozumowania, iż mleko pozostaje tu domeną kobiet. Skłaniam się najbardziej do tego, że mleko jest symbolem miłości, lecz nie cielesnej, a przynajmniej nie tylko cielesnej. W filmie jest to miłość, którą chce się dać, ale nie zawsze można.