Zachecam wszystkich do przeczytania Gry Endera. Ta ksiazka jest bardziej psychologiczna niz sf. W filmie
przedstawiono prawie sama wojne ktora w ksiazce gdyby sie przyjrzec schodzi na drugi plan, gdzie na pierwszym jest
zycie bohatera. Wiele faktow nie pokazano, Ender zachowuje sie inaczej w filmie. Zrobili z czegos wartosciowego (na
czym da sie naprawde wzruszyc ) typowe sf pozbawione glebi , aby isc w efekty i zarobic kase. A szkoda bo ksiazka jest
genialna.
Jeszcze nie byłem i nie wiem czy pójdę. Czytałem i potwierdzam książka bardzo dobra ale tylko pierwsza część. Dalej trochę gorzej. Zatrzymałem się na trzecim tomie i po zakupie nowego Kindle'a dokończę sagę. Wiadomo że film będzie gorszy od książki, prawie zawsze tak jest. Ciężko przenieść treść książki na ekran i zadowolić tych którzy czytali. Wiele faktów i wątków nie pokazali bo pewnie musieli dokonać wyboru co kręcimy a co olewamy wiedząc że wszystkiego nie da się zmieścić w filmie. Pytanie tylko czy dokonali dobrego wyboru? W książce Ender z tego co pamiętam miał 6-7 lat gdy wstępował do szkoły a w filmie z 15. Łot da fak? Wojny w książce nie było prawie wcale a jak już była to bohaterowie nawet nie wiedzieli że biorą w niej udział. Masz rację że chodzi tylko o kasę a same efekty im tego nie zapewnią i jak film będzie słaby to na siebie nie zarobi. Jedyny film który był dla mnie lepszy od książki to Kontakt.
Chyba byłaś na innym filmie, bo są w nim dwie (raz jeszcze "dwie) sceny, podczas których pokazana jest walka z robalami.
Wydaje mi się, że ktoś kto liczy, że podczas niespełna dwugodzinnego filmu zostanie odwzorowany w skali 1:1 psychologizm książkowych postaci oraz zostaną pokazane wszystkie wątki, jeden po drugim bez wyjątku- powinien się w pierwszej kolejności zastanowić nad sobą samym i własnymi oczekiwaniami od współczesnego kina.
To jest film, który musi się sprzedać, jeżeli tylko ma mieć kontynuację czy też zachęcać innych sponsorów do wyłożenia kolejnych sześcio i siedmiocyfrowych kwot na kolejne produkcje w tym samym klimacie i na podstawie podobnych książek (sci-fi), a tego my powinniśmy chcieć lubiąc ten gatunek. Nie jest tak? To chyba elementarz.
Rozumiem też, że fajnie jest płakać nad upadkiem kina i obyczajów, nad globalizacją i komercją i innymi chorobami XXI wieku, ale moim zdaniem, lepiej byłoby te peony o "braku psychologizmu postaci" porzucić, bo warto na to spojrzeć z odrobinę szerszej perspektywy.
To dzięki komercjalizacji i umożliwieniu zarabiania wytwórniom $$$ możemy zobaczyć takie arcydzieła i uczty dla oczu jak LOTR itp.
Wracając do tematu, nie zamierzam rozpaczać nad tym, że wydłużono odrobinę sceny z myśliwcami kosztem kilku rozmów o życiu głównych bohaterów, bo film jak dla mnie był całkowicie "poprawny". Został wycięty z oryginalnej fabuły, opakowany tak, aby dało się go sprzedać z zyskiem, a jednocześnie przemycił parę niebanalnych komunikatów rodem z książki, które powinny zmusić do odrobiny refleksji choćby średnio inteligentnego odbiorcę, o jakiego przecież nietrudno w kinach.
Czegoś w tym filmie zabrakło z pewnością i miałem po nim spory niedosyt. Przyznaję się, ale skłamałby mówiąc, że się na nim znudziłem. Nie żałuję wydanych na bilet pieniędzy i co więcej po filmie zacząłem, a teraz doczytuję sobie sagę Endera i robię to z przyjemnością.