Wcale nie jest rasistą. Po prostu taki trochę zgorzchniały jest, taki ma styl, że wyzywa wszystkich dokoła, nie owija w bawełnę tylko wali jak z karabinu. Nie tylko do swoich "żółtych" sąsiadów, ale także do koleżki "zapijaczonego" Irlandczyka, czy innych. Nazywa sprawy po imieniu, jak przystało na człowieka starej daty i za bardzo się nie tym przejmuje. Może to przez to, co przeszedł w Korei a może, dlatego że synami się za bardzo nie dogadywał (a wnuk to pojeb a wnuczka to pazerna lafirynda)…
Jak by nie było Clint znakomicie „wywarczał” role Wallta Kowolsky’ego, nic dodać nic ująć. A jaki jest film? No to po prostu trzeba zobaczyć!!!