8,2 446 tys. ocen
8,2 10 1 446185
7,7 67 krytyków
Gran Torino
powrót do forum filmu Gran Torino

<uwaga, tekst zawiera spoilery!>

Przykro mi to pisać, bo uwielbiam Eastwooda, a powiedziałbym nawet, że go czczę, ale niestety - i największemu mistrzowi może się przytrafić spadek formy. Nie rozumiem zupełnie tej litanii pochwał, bo "Gran Torino" rozczarowuje i jest jednym z najsłabszych filmów w reżyserskiej karierze Clinta. Nie jest to może obraz zły, ale na pewno mocno przeciętny. Eastwood bazuje tu na sprawdzonych wielokrotnie i nieco już wyeksploatowanych (także przez jego własną twórczość) motywach i w tym nie było by jeszcze nic złego, gdyby tylko ta historia wciągała, potrafiła zainteresować, miała tą iskrę, tę siłę oddziaływania, jaką miało przecież tak wiele poprzednich dzieł Clinta. Tymczasem niczego takiego tu nie uświadczymy. Zabrakło dramaturgii, zabrakło klimatu, a całość po prostu przynudza.
Eastwood broni się na pewno aktorsko. W swojej popisowej roli cynicznego, gburowatego twardziela jest bezbłędny. Tylko w postaci Walta Kowalskiego "czuć" tego starego dobrego Clinta i postać ta właściwie ciągnie cały film. Niestety tym bardziej odstają na jej tle pozostali bohaterowie, którzy są całkowicie płascy, nijacy, irytujący i w dodatku bardzo kiepsko zagrani. Co jeszcze kładzie ten film to jego strasznie nachalny dydaktyzm i łopatologia (obecne zwłaszcza w rozmowach Walta z tym wkurzającym i upierdliwym księdzem). Wreszcie rozczarowuje zakończenie, które zupełnie nie pasuje do charakteru Kowalskiego i jest mocnym zgrzytem w obrazie całości. Clint chyba nieco na siłę próbował tu mieszać ze swoim wizerunkiem i niezbyt mu się to udało. Ja nie chcę oglądać Eastwooda, który się poddaje, który idzie jak baranek na rzeź. To zupełnie nie w stylu największego twardziela w historii kina i nie w stylu wiecznie wkurwionego Walta. Prawdziwy Clint wziąłby spluwę i zrobił porządek. Może sam by przy tym zginął (może nawet to by pasowało, takie pójście na samobójczą misję, żeby wreszcie uwolnić się od koszmarów przeszłości i wyrzutów sumienia), ale wpierw utłukłby dwóch czy trzech "kitajców". I gdyby takie właśnie było zakończenie, gdyby jakoś mocniej i mniej łopatologicznie zaakcentować pokiereszowaną wojennymi przeżyciami psychikę Walta (a nie poprzez wygłaszanie frazesów w pogawędkach z księżulkiem), lepiej i z większym dramatyzmem ukazać terroryzowanie dzielnicy przez gang kitajców (bo po prawdzie to sprawiają oni wrażenie, jakby urwali się ze szkoły, żeby się powozić bryką i gdyby tylko Clint wykręciłby któremuś ucho, uciekłby z płaczem do mamy), mogło to wszystko być ciekawsze, budować jakieś napięcie, bardziej poruszać. Tymczasem wszystko jest takie bez jaj, a historyjka trąci banałem. Daję 5/10 za świetną postać wrednego rasisty Kowalskiego, ale cała reszta filmu mocno poniżej oczekiwań.

ocenił(a) film na 4
pat167

Dziękuję, że mnie uświadomiłeś o mojej ignorancji. Wychodzi na to, że film po prostu NIE MOŻE się nie podobać, chyba że ktoś ma mózg mniejszy od mrówki, jak to objaśnił nam obrazowo kolega jaśnie oświecony... Dziwne tylko czemu ja - półgłówek, potrafiłem wypisać jakieś argumenty w przeciwieństwie do twoich żałosnych docinków ad personam. Jak to sytuuje ciebie na drabinie ewolucji? Chyba gdzieś w okolicach bakterii. Ale mniejsza z tym. Co do tych pajaców - nazywam tak tylko tych, którzy swoim zachowaniem sami się o to proszą, jak te dwa buraki na samej górze. Dodam, że swoją wypowiedzią możesz śmiało aspirować do tego zacnego grona :)
Rozmowa o 'Rambo' była w tym wątku tylko dygresją, jeśli nie zauważyłeś i w żadnym miejscu nie napisałem, że 'Gran Torino' ma przypominać perypetie komandosa z Wietnamu. Chodziło mi tylko o zachowanie klimatu wcześniejszych filmów Clinta i charakterystyki jego wcześniejszych bohaterów, ale komu ja to tłumaczę? Nie zdziwiłbym się, gdyby twoja znajomość kina sięgała 5 lat wstecz...

ocenił(a) film na 6
Dwight_

Ja natomiast zgadzam sie z Dwightem. Fabuła filmu jest na poziomie filmu klasy B dla nastolatkow. Naiwny do bolu, przewidywalny, dla chlopcow, ktorzy podniecaja sie tym, ze dziadek sie postawil murzynom, czy chinczynkom. Aktorstwo jest ok, ale sam film strasznie mnie rozczarowal.

ocenił(a) film na 9
dziaru

Jeżeli ten film jest przewidywalny to chyba ktoś tutaj jest niezłym jasnowidzem ;) Pozdrawiam Pana "Rambo", jednak uniknę dalszej konwersacji ponieważ nie warto zniżać się do jego poziomu :) A jeżeli Clint zrobił w końcu trochę inny film gdzie pod koniec okazał się mięczakiem bo nie zrobił rozpierdółki - to chwała mu za to, ludzie kochają różnorodność. Niektórym, ograniczonym ludziom naprawdę mogło się to nie spodobać :)

Co do mojej znajomości kina... hm...byś się chłopcze zdziwił.

ocenił(a) film na 4
pat167

Pewnie, nie 'zniżaj' się do mojego poziomu - musiałbyś się wysilić, żeby podjąć jakąś sensowną polemikę. Jeszcze by ci to zaszkodziło... I po co? Przecież prościej obszczekiwać adwersarza, prawda?
Co do twojej znajomości kina - czyżby było jeszcze gorzej niż myślałem?

użytkownik usunięty
Dwight_

Tak- faktycznie, gdyby ich zabił, wtedy naprawdę byłby bohaterem- przecież już to przeszedł na wojnie i wiedział- tak zostaje się BOHATEREM- trzeba odebrać komuś życie i później swoje przeżyć z tym piętnem. Też miałam odczucie niesprawiedliwości kiedy Walt zginął, ale bohater Eastwooda nie- to było najlepsze co mogło go spotkać. Taki Clint to prawdziwy mistrz- próbuje nam wyjaśnić na nowo czym naprawdę jest odwaga i uświadamia że każdy jest w stanie odkupić winy.
Doczytałam końcówkę -"(bo po prawdzie to sprawiają oni wrażenie, jakby urwali się ze szkoły, żeby się powozić bryką i gdyby tylko Clint wykręciłby któremuś ucho, uciekłby z płaczem do mamy)"- hę? to wagarowicze na co dzień straszą spluwami i gwałcą dziewczyny? no i "wrednym rasistą" nie jest ktoś kto syczy pod nosem obelgi w kierunku innych a ratuje ich od zaczepek, gwałtów, grilluje z nimi, załatwia pracę, daje auto, co tydzień się u nich strzyże... to ktoś kto zaczepia skośnooką dziewczynę bo spaceruje z białym, kto ją później gwałci i zmusza do określenia z którym z gangów chce się zbratać. Ty najwyraźniej nie zrozumiałeś filmu.

ocenił(a) film na 4

Myślę, że jednak film zrozumiałem, wbrew temu co przypuszczasz, ale po prostu nie przemówił on do mnie. Wiem, co chciał osiągnąć Walt i wiem, co chciał przekazać nam Eastwood. I pomijając już łopatologię z jaką to czynił, nie kupuję po prostu takiej postawy. Nie zgadzam się z wyborem Walta, nie zgadzam się z "karą" jaka spotkała gang, nie zgadzam się z tak żałosnym końcem kogoś takiego jak Kowalski. I co ważne, tak mnie "wychował" m.in. właśnie sam Eastwood. Ten Eastwood z trylogii Leone, z cyklu o Brudnym Harrym, z "Powieście go wysoko", "Mściciela", "Niesamowitego jeźdźca" itp. I tamtemu Clintowi, który stosował starotestamentową zasadę 'oko za oko', wierzyłem. Temu Clintowi z "Gran Torino" nie wierzę.

ocenił(a) film na 9
Dwight_

Hmm, zobacz ten Clint nie wyznaje zasady oko za oko. Sam przyznaje, że wojna to syf i chce mieć święty spokój. Jest scena, że gdyby zółtek nie stanął na jego podwórku to olałby sobie całą sprawę z tym gangiem.

Pewnie gdyby tylko mógł to siedziałby sobie na swoim tarasie i zapiłby się na śmierć.

Rodziny nie akceptował, znajomych nie miał (bo chyba fryzjera nie można zaliczyć) z sąsiadami nie rozmawiał, on szukał tylko pretekstu, żeby jak najszybciej odejść z tego świata :)

To nie ten sam Clint pełen życia, pełen emocji itp

Także wydaje mi się, że nie można porównywać tej roli Clinta do poprzednich i chyba sam Clint tego nie chce :-)

ocenił(a) film na 4
lain_coubert

Możliwe, że sam Clint tego nie chce, ale nie może narzucić widzowi sposobu w jaki ten powinien patrzeć na jego film i go oceniać. Film wchodzi do kin i zaczyna żyć w świadomości ludzi, zaczyna być przez nich oceniany. Z pewnością są widzowie, którzy akceptują tego 'nowego' Eastwooda, prezentującego inne podejście, wyznającego inne wartości itp. Ja nie akceptuję i mam do tego prawo. Nie umiem nie porównywać, nie umiem postawić granicy, bo tamci bohaterowie Eastwooda, tamte role i filmy są mi zbyt bliskie i są dla mnie ważne. Ten film mnie nie przekonuje.

ocenił(a) film na 9
Dwight_

A dlaczego myślisz ze Clint narzuca widzowi jak powinien odbierać film?

Jest nowy Clint, ale bardzo prawdopodobnie przez to, że po prostu on chce zrobić coś nowego i tu nie chodzi o to, żeby komuś zrobić na złość itp.

Jak prawie każdy staruszek chce doświadczyć czegoś, co nie udawało mu się wcześniej ;-) Wydaje mi się, że to normalne. W świadomości ludzi zawsze zostanie brudnym harrym.

Ja osobiście nie chciałbym być aktorem, który gra przez całe życie jedną rolę, trzeba przybierać różne maski :)

ocenił(a) film na 4
lain_coubert

Nie myślę wcale, że narzuca i mam nadzieję, że nie ma zamiaru tego robić. Nawiązałem po prostu do twojej wypowiedzi, że "sam Clint tego nie chce". Może i nie chce, ale ja tak właśnie zamierzam ten film ocenić. Wolno mi ;)

ocenił(a) film na 9
Dwight_

No wolno wolno, przecież nie mowie ze nie ;]

użytkownik usunięty
Dwight_

Dobra konkluzja poprzednika ;) powiem tak : ta dyskusja się nie skończy, bo i tak ani Dwight nie zmieni zdania ani nie przyzna, że nie ma swojej racji - podobnie druga strona barykady .

ocenił(a) film na 8
Dwight_

Sam bym chyba tego lepiej nie napisal, film nawet fajny, ale go do konca nie kupilem wlasnie z tych powodow jakie podales. Srednia ocen jest troszke zbyt wysoka jak na film, w ktorym jedyne co bylo bardzo dobre to gra Clinta Eastwooda.

ocenił(a) film na 9
Dwight_

"a nie chcę oglądać Eastwooda, który się poddaje, który idzie jak baranek na rzeź. To zupełnie nie w stylu największego twardziela w historii kina i nie w stylu wiecznie wkurwionego Walta."

Przecież gołym okiem widać jak się głowny bohater zmienia ( taj jest w każdym filmie ) z rasisty w prawie-anty-rasiste. ;P

A nie sądzisz, że gdyby Clint cały czas grał "swoje role", że gdyby w GT zagrał do końca twardziela (choć w sumie zagrał, bo żeby dać się zabić to trzeba mieć jaja) i np rozwalił tą śmieszną bandę kitajców ( jak każda w juesej ) to wtedy film byłby przewidywalny do bólu i wtedy jechałbyś po nim bardziej?

ocenił(a) film na 4
lain_coubert

Skoro piszę, że tego właśnie bym chciał, to raczej bym po takim filmie nie jechał, prawda? Przewidywalność nie zawsze jest zła. Czasem (często?) szukamy w kinie właśnie jakiegoś pokrewieństwa z naszymi doświadczeniami, przekonaniami, gustami itp. Jeśli nadaję z reżyserem na jednych falach i dlatego lubię oglądać jego filmy, to nie oczekuję że mnie nagle rozczaruje tylko dlatego, żeby film był nieprzewidywalny, prawda?

ocenił(a) film na 9
Dwight_

Ale wtedy znaczyłoby, że Clint się nie zmienia, że przestaje się rozwijać, a tego z drugiej strony ja bym nie chciał :-)

Hmm.. czyli jednak nie nadajesz z Clintem na tych samych falach ;-)

---
Wiesz dlaczego ja nigdy żadnemu filmowi nie dałem 10??
Bo nie powstał jeszcze taki film, który by zadowolił Ciebie i mnie i wszystkich jednocześnie, każdy film ma jakąś skazę, coś co nie pozwala uważać go za film idealny. Gran Torino idealnym filmem nie jest, ale ja uważam go za bardzo dobrego.

ocenił(a) film na 4
lain_coubert

Czyli każdy ocenia film przez swój pryzmat i po sprawie :) Rzeczywiście, w przypadku tego filmu zdecydowanie nie nadaję z Clintem na tych samych falach, pewnie dlatego, że on zaczął nadawać na innych ;)

ocenił(a) film na 10
Dwight_

to przykre, dla clinta, ze go zaszufladkowales i oczekujesz ze zawsze bedzie wszystkich rozwalal

ocenił(a) film na 8
jareczek1980

jak dla mnie film to piękna, idealna puenta dla jego pracy aktorskiej.
Zakończenie jego kariery w sposób zaskakujący, pokorny i inspirujący.

Czy źle że zmienił swoją postać w swoim OSTATNIM FILMIE AKTORSKIM?
Gdyby to zrobił 10 filmów temu, było by chu$owo...
narzekanie że nagle Clint jest kimś innym to dla mnie bzdura...

Może po prostu nie wiemy co to znaczy dla człowieka mieć ponad 70 lat?

ocenił(a) film na 8
3xtrzy

co do mojego poprzednika. Co za bzdura... Z takim podejściem mogliby właściwie nie wstawiać oceny 10 do wyboru. Od razu 9, i schodziłbyś tak na dół..

10 to znaczy co film znaczy dla ciebie i tylko dla ciebie- czy zmienił twoje podejście do kinematografii, czy zmienił twoje życie...

ocenił(a) film na 4
jareczek1980

Do obu użytkowników powyżej: Dziękuję za uwagi, ale pozostanę przy swoim stanowisku. Oceniam film i bohatera, którego nam przedstawia przez pryzmat swoich doświadczeń, upodobań etc. Zapewne Eastwood zdawał sobie sprawę, że wszystkich tym filmem nie zadowoli i pewnie też nie taki był jego cel. No więc ja jestem w grupie niezadowolonych. Ktoś musi ;)

ocenił(a) film na 8
Dwight_

Clint chce być nauczycielem mas ,które w pewnej części pójdą/poszły na ten film. Jestem pewien ,że niektórzy ludzie zmienią się po tym filmie, ponieważ czasami człowiek potrzebuje tylko zapalnika. Jak widać Clint nie robi już wyłącznie filmów dla czcicieli kina ale też dla ludzi, aby obudzić w nich myślenie i człowieczeństwo.

Rogaty

wtrącę się do tej ciekawej dyskusji. Również miałam z tym filmem pewien problem, a jestem kilkanascie godzin po obejrzeniu, wiem ze ze względu na mój temperament powinnam odczekać z ocenami dłużej :D, ale spróbuję odsunąć na bok emocje.
Już oglądając film czułam jakies wzrastające wkurwienie na Clinta za coś do końca nieokreslonego co moi przedmówcy nazywali najczęsciej przewidywalnością. Opowieść o wrednym staruszku znienawidzonym przez rodzinę, która dla równowagi pozostaje nieczuła i głupia, na dokładkę dobry ksiądz który będzie walczył o jego duszę itp. od poczatku wydawała mi sie schematyczna prawie do granicy bólu i wtedy zaczęłam się zastanawiać o co chodziło Clintowi, czy to mozliwe że gość tak doświadczony i inteligentny na zwieńczenie kariery zapodałby tani moralitet niemalze telewizyjny. I żeby nie przedłużać : w ważnej scenie spowiedzi Clint nie wyznaje swojej największej winy, jaką jest w jego mniemaniu zabicie poddającego się młodego koreańskiego żołnierza. Ta spowiedź to 'fake', widać że staruszek podjął decyzję - wybrał osoby z jakimi pozegna się na ich warunkach, być może zrobił to z szacunku a być może był to ostatni z jego cynicznych żartów.
Jesli chodzi o zakończenie : co innego mógłby zrobił zgrywający cynika wrazliwy twardziel po tym jak zaopiekował się nieśmiałym wietnamczykiem - naprawdę ktoś tu sądzi że rozwalenie gangu przygłupich żółtków to byłaby chwalebna inicjacja Thao ?
Myslę sobie ze człowiek prawdziwą mądrość osiąga w momencie kiedy może ale nie musi ;), dokładnie jak to pokazał Clint w scenie z murzynami. Odstrzelił im po kolei głowy wskazującym palcem, umie ktoś z was zrobić to lepiej ? ;)

ocenił(a) film na 7
Dwight_

niestety zgadzam się z założycielem wątku. Wydaje mi się, że jest to film jednego aktora. Gdyby nie kreacja Kowalskiego granego przez genialnego Eastwooda (no i oczywiście jego zgryźliwe komentarze)to film nie miałby mi nic do zaoferowania. Pozostali aktorzy niesamowicie odstają na tle Clinta. Rozumiem, że są to amatorzy, jednak tym bardziej ze względu na kontrast kłuje to w oczy. Ponadto wątek mistrz-uczeń jakże oklepany, gang Hmong, który wydaje się bandą znudzonych dzieciaków, która zerwała się ze szkoły (miałam dosłownie identyczne skojarzenie jak Dwight_2) i rozrabia.. Poza tym wiele wątków jest strasznym uproszczeniem -np. taki straszny rasista z Kowalskiego, mija chwilka i już jest wielkim przyjacielem "skośnookich". Zakończenie filmu z jednej strony zaskakujące z drugiej jednak coś tu zgrzyta. Mimo ogromnej sympatii do Eastwooda i postaci przez niego granej ("męskie" rozmowy naprawdę mnie znokautowały:D) to jakoś tego nie kupuję..

mala_zlosnica

Kowalski nie był rasistą tylko człowiekiem który chce mieć tylko spokój.