Film obejrzałem kilka dni temu, ale nadal jestem pod ogromnym wrażeniem. Świetna fabuła, genialne dialogi no a przede wszystkim Walt Kowalski kreowany przez nieśmiertelnego Clinta! Brawo, brawo, brawo! Genialna rola, którą na pewno wszyscy ludzie kina zapamiętają na zawsze. Jeśli jest to ostatni występ Clinta po tej stronie kamery, to trzeba przyznać że nie mógł tego zrobić lepiej!