Tyle mistrzowskich scen, że aż trudno je wszystkie zliczyć...:) Już sam początek, gdy chłopak na
pogrzebie przy przeżegnaniu się podpiera się na krótkiej wyliczance ("okulary, jądra, portfel,
zegarek"), co by łatwiej mu było zapamiętać... Na pewno obie sceny z fryzjerem, relacja Walt-
ksiądz, Walt-babcia, Walt i jego pistolecik z ręki, Walt i jego KAPITALNA reakcja na propozycje
syna, który chciał oddać go pod opiekę innych, no i w końcu sam pogrzeb i odczytanie
testamentu. Ale, co najważniejsze, film ma przekaz. Porusza wiele wątków - od problemu
samotności, przez zmaganie się ze starością, na szeroko pojętych relacjach międzyludzkich, w
różnych konfiguracjach, kończąc.
Z rzeczy, które nie pozwalają mi dać oceny 10 - troszkę za szybko, moim zdaniem, nastąpiła
przemiana głównego bohatera. No i zakończenie... Jest ok, ale spodziewałem się czegoś
innego. Być może to jednak dobrze, nie chodziło tu bowiem o pokazanie wielkiej strzelaniny,
sens jest inny.
No i muzyka - warta zwrócenia na nią uwagi:)