Nie tyle wielki, co wazny film. Nie porusza tak bardzo jak "za wszelka cene", ale nie taki byl zamiar. Film jest oszczedny w srodkach, subtelny i przy okazji bardzo dobry. Mysle jednak, ze w polowie jest to zasluga samego Clinta, ktory udzwignal caly film. Wazne, ze jest jakis istotny przekaz, moze malo odkrywczy, ale ukazany w nienachalny sposob. Fani Eastwooda-rezysera poczuja sie usatysfakcjonowani. 8/10