Wow, wow, wow.
Na początku zaczynając oglądać film, pomyślałam: "znów nudny film...". I teraz jest mi wstyd kiedy
myślę o tym, co pomyślałam. Film jest świetny. Zakończenie dało się przewidzieć, a jednak
ryczałam jak bóbr. Trudno było mi się opanować, po obejrzeniu tego filmu.
Jedyne co go określa to "wow".
Ode mnie zasłużona 10 + do ulubionych.
Będę wracać do tego filmu, zapamiętam go bardzo dobrze.
spojler
czy ja wiem czy zakończenie dało się tak łatwo przewidzieć (w którym momencie konkretnie domyśliłaś się jak to się skończy?). ja spodziewałam się tego, że jakimś cudem uda mu się pozabijać tych z gangu. trochę rozczarowało mnie to, że było inaczej. ale trzeba przyznać, że był to misternie wymyślony plan przez kowalskiego. poświęcił swoje życie, żeby sprawiedliwości stało się zadość i tamci trafili do więzienia. naprawdę piękne. początkowo zresztą spodziewałam się prostej historii - uprzedzony do wszystkiego mężczyzna nagle przechodzi cudowną przemianę. coś przyjemnego do obejrzenia, ale niezbyt niezwykłego. rozwój akcji całkowicie mnie zaskoczył i niezmiernie poruszył. bardzo dobre dzieło, intrygujące, poruszające, zapadające w pamięć. kiedy skończyłam oglądać, poczułam w sobie ogromną pustkę. to chyba najlepiej świadczy o genialności tej historii
plan nie był misternie wymyślony, wystarczyło że nikt cudownie nie wyglądnie za firankę i nie będzie świadków... Poza tym, zdał sobie sprawę że i tak umiera, więc umarł w imię czegoś dobrego.
właśnie o to chodzi, że nie musiał umierać w imię tej sprawy. mógł stwierdzić, że ma to w głębokim poważaniu i żyć resztą swojego niedługiego już życia. kiedy ma się w sobie tyle emocji, trudno zachować zimną krew i myśleć racjonalnie. dlatego jest to misterne w swej prostocie, bo dał radę wymyślić coś bardzo rozsądnego w chwili, w której miał ochotę ich wszystkich najnormalniej w świecie powystrzelać jak kaczki
Już od połowy filmu wiedziałam, że ten dziadek zginie. Nie wiedziałam jak to się potoczy, ale już wiedziałam, że on zginie :(
Dokładnie tak samo pomyślałam i długi czas nie chciałam go obejrzeć. A dlaczego płakałaś (wszyscy płaczą, nikt nie umie mi wyjaśnić dlaczego)?
No bo to niesamowite, że Walt poświęcił swoje życie. Ostatnie sceny, czyli kiedy Walt poszedł do gangu była bardzo wzruszająca. Ten sam gest, kiedy uratował Sue (pistolet zrobiony z ręki). Na tej scenie po prostu tak się rozryczałam, że wyszłam do drugiego pokoju. Wzruszającą sceną, była również ta ostatnia, kiedy Thao jedzie tym samochodem z psem. Oczy mi całkiem "wysiadały", po obejrzeniu filmu miałam mętlik w głowie...