Film ogólnie mi się podobał. Wiadomo jak to w produkcjach kinowych, trochę odbiega się od fizyki, stąd też np. dźwięki w kosmosie. No cóż... Ale dla mnie największym problemem okazał się dźwięk (dość wysoki ton), który pojawił się w momencie, gdy bohaterka znalazła się pod wodą. Nie wiem czy miał on podkreślić uczucia jakie towarzyszą tonącemu człowiekowi i zwiększonemu ciśnieniu, ale musiałam zasłonić w kinie uszy. Po prostu ten dźwięk rozsadzał mi głowę! Czy też ktoś tak miał?
Dźwięków w kosmosie właśnie nie ma na tym filmie. Z resztą na początku filmu jesteś informowana że tego nie uświadczysz jak leci slajd informacyjny.
Co innego, że ścieżka dźwiękowa skomponowana jest tak że poza normalną melodią są nagrane w niej różne dodatkowe brzmienia, które słychać na filmie ale to tylko muzyka a nie dźwięki "same z siebie" jak na innych filmach.
W próżni wprawdzie nie usłyszymy dźwięku, jednak jeśli dotkniemy przedmiotu, możemy odczuć na sobie jego wibracje, które usłyszymy w skafandrze jako niski dźwięk. Wiedział o tym Cuarón - wszystkie dźwięki w "Grawitacji", które nie pochodzą z muzyki, zostały SPREPAROWANE jako DŹWIĘKI PRZENOSZONE KONTAKTOWO PRZEZ DRGANIA obiektów i przedmiotów - z dotykanego obiektu przenikają one na kombinezon a następnie do hełmu i dalej uszu astronautów. Efekt ten osiągnięto nagrywając dźwięk specjalnymi mikrofonami kontaktowymi przytwierdzonymi do nagrywanych przedmiotów np. wkrętarek widocznych na początku filmu .Takie ujęcie "dźwięku" w próżni jest jak najbardziej REALISTYCZNE- wspominają o tym zarówno reżyser jak realizatorzy dźwięku zatrudnieni przy "grawitacji".
W codziennym życiu, opisane zjawisko przewodzenia dźwięku można zaobserwować np. podczas podróży pociągiem- stukanie kół słyszymy wówczas poprzez drgania całej konstrukcji wagonu a nie jedynie za pośrednictwem powietrza. Brzmienie jest wówczas stłumione i niskie - tak jak w tym filmie.
Brzmi naprawdę zachęcająco - szkoda, że nie wyłapałam tego intensywniej przez raz po raz atakujący soundrack i "ten-dzwięk-nadlatujących-przedmiotów". Z filmu o próżni wyszłam ogłuszona. Dla mnie był to największy minus filmu.
Miks muzyki w "Grawitacji" rzeczywiście jest kontrowersyjny (przynajmniej w Polskich kinach, nie dysponującymi nowoczesnym systemem Dolby Atmos, w którym tworzono dźwięk do filmu). Muzyka została w wielu scenach potraktowana jako dźwiękowa reprezentacja tego czego w próżni nie słychać, często podąża więc za wirującymi na ekranie obiektami, jednocześnie stanowiąc dość nachalną ilustrację wspartą tradycyjnymi smyczkami orkiestry. Za dużo przenikliwych i agresywnych barw, za mało naturalnych instrumentów, które przecież zawsze można wykorzystać w niekonwencjonalny sposób - jak Kubrick w ostatnim rozdziale "Odysei".
Taka koncepcja muzyki sprawdza się w kilku scenach, w pozostałych - męczy, ustępując pod względem siły wyrazu momentom spokoju lub tym podczas których obserwujemy działanie wielkich sił niszczących tuż za plecami astronautów - w całkowitej ciszy.