Akurat prawa fizyki były bardzo dobrze pokazane i duży plus dla reżysera za realistyczne ich przedstawienie. Strona techniczna to olbrzymi atut filmu.
Ale co z tego, jeśli scenariusz jest słaby, a gra aktorska przeciętna. Fajnie wiedzieć, że nie tylko mnie irytowało sapanie, jęczenie itp., no w każdym razie dźwięki wydawane przez główną bohaterkę.
Przy Interstellarze to może się schować.

Szanowny kolego.
Samo podstawowe założenie tego filmu jest kompletną bzdurą, której obrona skończyłaby się w podstawówce brakiem prymicji do następnej klasy.
Jeżeli obiekt porusza się dwa razy szybciej jest na zupełnie innej orbicie i nie ma prawa się spotkać po okrążeniu ziemi.
Jest tak samo wiarygodny jak "powrót do przyszłości" i podróże w czasie z wykorzystaniem energii pioruna.

To chyba tyle jeżeli chodzi o Twoje sześć gwiazdek za realizm.
PZDR

Przerażające, że dopiero po przeczytaniu 200 komentarzy znalazłem osobę która ogarnęła fizykę min na poziomie 6 klasy podstawówki. To nie najlepiej świadczy o ogólnym poziomie szkolnictwa :(
U każdego odbiorcy który ogarnia podstawy fizyki, orbity itd ten film leży po 10 minucie. Przez takie idiotyzmy jakie tam się odprawiają, już strona wizualna zeszła na daleki plan!

Obsada rzeczywiście mało udana, zupełnie plastikowa twarz niemłodej już Bullock i jej wyskakiwanie co chwilę z kombinezonu w samej bieliźnie było żenujące. Beztroska Clooneya i jego każdorazowa nieomylność, też mnie delikatnie irytowały. Ten film należy oglądać wyobrażając sobie, że grają w nim zupełnie inni aktorzy, wówczas jest bardziej do zniesienia. Według mnie na pochwałę zasługuje ukazanie bezkresu samego kosmosu, a także zagrożeń dla astronautów. Jest również dobrze dobrana muzyka.

To że kosmos jest bezkresny raczej chyba większość ludzi wie więc co tu chwalić ? Film ciągnie się jak flaki z olejem a Sandra , której chronicznie nie cierpię jest wprost koszmarna w tej produkcji. Nie ma się zresztą czemu dziwić bo zazwyczaj grywa w przygłupich łzawych romansidłach lub innych idiotyzmach. Muzyka rewelacyjna to fakt ale jak na film to trochę za mało.

Koń jaki jest, każdy widzi. Więc po co chwalić obrazy czy filmy, na których został pokazany. Brawo.

Poważnie film ciągnął Ci się jak flaki z olejem? Właśnie sobie odświeżyłem ten film i muszę powiedzieć, że mi te 90 minut zleciało bardzo szybko i wydaje mi się, że właśnie dlatego, że nie było tam zbędnego smęcenia i niepotrzebnego patosu. Fabuła praktycznie od razu przechodzi do sedna i tak już zostaje do końca filmu. Nie będę sie wypowiadał o stronie wizualnej filmu bo i tak już wszystkie ochy i achy zostały napisane wcześniej przez innych ale naprawdę nie poczuliście się lepiej jako przedstawiciele "homo sapiens" po seansie? Bo ja tak! Przyjemnie było popatrzeć jak przedstawiciel miałkiego gatunku ssaków wywodzącego się od małpy, powstałego na bazie węgla uparcie dąży do przetrwania w ekstremalnie wrogich życiu warunkach, z którymi samo pojęcie "życia" całkowicie się wyklucza! Ku pokrzepieniu serc...A Sandra...? A jaka miała być skoro "chronicznie" jej niecierpisz? Bo widzicie...Koń koniowi nie równy;)

tak! dopiero zaczęłam oglądać, ale musiałam wejść na forum, żeby sprawdzić, czy tylko mnie odrzuca to dyszenie i stękanie Sandry. no i ten wirujący obraz mnie doprowadza do rozpaczy...