Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakiś film dał mi takiego pozytywnego kopa. Zabawny i wzruszający. Viggo Mortensen i Mahershala Ali dają prawdziwy aktorski popis. Viggo stuprocentowo zasłużył na Oscara, jego kreacja cwaniaczkowatego "chłopca z ferajny" to metamorfoza na miarę ról De Niro z najlepszych lat. "Green Book" porusza ważne tematy, ale robi to z lekkością i ogromnym ładunkiem humoru, dialogi między "doktorem" i Tonym skrzą się błyskotliwym dowcipem. Przy okazji film jest bardzo na czasie, również u nas, bo pokazuje, że - tak jak w przypadku Tony'ego - rasizm i uprzedzenia wynikają z faktu, że zupełnie nie znamy drugiego człowieka i budujemy sobie jego wizerunek na uogólniających stereotypach. Naprawdę warto zobaczyć! Mój kandydat do Oscarów za najlepszy film, scenariusz i rolę pierwszoplanową.