Dawno nie widziałam tak dobrego filmu. Oczywiście to wrażenie jest subiektywne, ale co mogę powiedzieć po seansie, po którym siedziałam wbita w fotel,w niemym zachwycie z szerokim uśmiechem na twarzy i lekko wilgotnymi oczami. Mortensen położył mnie na łopatki. On nie grał Tony'ego, on był Tonym. Ali zagrał z taką manierą i delikatnością, o którą bym go nie posądzała. Temat już ograny ale tu wybrzmiał bez niepotrzebnej martyrologii za to z humorem i mądrością życiową. Scena kontrastu - robotnicy na polu i dr w limuzynie - bezcenna. Niby oczywista oczywistość, może i kicz, ale jednak każdemu przydałoby się takie zderzenie z rzeczywistością i uwiadomienie sobie jakie ma korzenie, a w jakim punkcie znalazł się obecnie.