PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30649}

Grek Zorba

Alexis Zorbas
1964
7,8 14 tys. ocen
7,8 10 1 14055
7,5 17 krytyków
Grek Zorba
powrót do forum filmu Grek Zorba

Na wstępie zaznaczam, że nie czytałem powieści Kazantsakisa, w związku z czym całą swoją interpretację opieram o to, co widziałem w filmie (a przecież o to tu chodzi), bez porównań do książki.
Film Cacoyannisa wywołał u mnie mieszane uczucia. "Grek Zorba" opowiada o Krecie i jej mieszkańcach. Cała opowiadana tu historia jest dość mocno osadzona w dość specyficznej greckiej kulturze i obyczajowości. Momentami historia ta może się wydawać nieco egzotyczną. Film w specyficzny sposób opowiada o życiu i śmierci, wolności i ograniczeniach, o tym, że trzeba cieszyć się każdą chwilą naszego ziemskiego istnienia, niezależnie od tego, co nam wredny los zsyła. Mamy tu konfrontację dwóch postaw życiowych, reprezentowanych z jednej strony przez Basila, z drugiej zaś - przez Zorbę. Angielski pisarz Basil, skromny, powściągliwy i zdystansowany, kierujący się rozumem i wiedzą, zawartą w książkach, ulega fascynującej osobowości Alexisa Zorby, którego żywiołowość, fantazja, graniczące z szaleństwem, są w stanie zagoić każdą ranę.
Grecy ukazani są tu w sposób dwojaki: z jednej strony to żywiołowość, spontaniczność, entuzjazm i radość życia. Ale właściwie to te przymioty odnieść można tylko do Zorby. Mieszkańcy miasteczka bowiem to w zdecydowanej większości ludzie małostkowi, zawistni i zacofani, żerujący na cudzej śmierci i automatycznie nienawidzący Turków.
"Grek Zorba" to dzieło kontrowersyjne. Dla jednych to wielka pochwała życia i wolności. Ja jednak nie do końca przystałbym na taką lekcję życia, jakiej udzielił Zorba Basilowi. Oczywiście Zorba to postać niezwykle barwna, która nie czuje żadnych ograniczeń, nie myśli stereotypowo, nie nienawidzi Turków tylko dlatego, że są Turkami, ale wyrażana przez niego idea wolności graniczy, według mnie, z anarchią. Trudno jest mi sobie wyobrazić, żeby wszyscy postępowali tak, jak on. Powstałby wówczas jeden wielki chaos. Jednak zawsze muszą być jakieś ograniczenia, nie zawsze można robić to, na co ma się ochotę, bo wtedy krzywdzi się innych. To właśnie Zorba pośrednio przyczynił się do nieszczęścia Wdowy. Jako Grek był świadom tego, co może spotkać Wdowę, a mimo to usilnie namawiał Basila do romansu z nią. Nie spodobało mi się również to, że po tym, co spotkało Wdowę, bohaterowie nie za bardzo się tym przejęli. Owszem, mógłbym się zgodzić z pochwałą takiej wolności, gdyby były tu jakieś wyraziste na jej korzyść argumenty. A te obecne w filmie jakoś mnie nie przekonały.
Choć pod względem treści (a raczej mojej jej interpretacji) "Grek Zorba" nie za bardzo przypadł mi do gustu, to muszę przyznać, że od strony warsztatowej film został zrealizowany bardzo dobrze. Przede wszystkim doskonale sfotografowany: udało się oddać całe, niekiedy zdradliwe, piękno Krety. No i aktorstwo, zwłaszcza Quinna, który stworzył chyba najlepszą kreację w swojej karierze. Myślę, że film ów byłby nieoglądaty bez żywiołowości i zaraźliwej energii Quinna. Było w filmie wiele pięknych scen. Szczególnie zapamiętałem trzy, moim zdaniem najpiękniejsze: 1) kiedy Wdowa szuka swojej kozy (piękne ujęcia twarzy Wdowy i zgromadzonych wokół niej mężczyzn - pożądanej i pożądających), 2) kiedy Basil i Wdowa mijają się na drodze w milczeniu i 3) taniec Zorby i Basila nad morzem. Zapamiętam również przenikliwy śmiech tytułowego bohatera.
Wielu widzów film zaraził optymizmem, entuzjazmem, wolą życia. Mnie zaraził w sposób, taki, powiedziałbym, umiarkowany. Ten optymizm, jak dla mnie, ma trochę gorzkawy smak. Film nie porwał mnie do tańca, śpiewu, zabaw, biegania, skakania, nie wprawił mnie w euforię, jak choćby filmy Franka Capry czy Georgija Danielii.

adam05

Z tymi Turkami i Zorbą to chodzi raczej o to iż Zorba nie kierował się stereotypami i nie był uprzedzony do nich.

Co do kwestii Wdowy to trzeba zaznaczyć że Zorba wysyłał Basila do niej aby uniknąć jej śmierci. Przecież gdyby Basil wyznał wobec wszystkich miłość do Wdowy to skończyły by się szykany wobec niej.

ocenił(a) film na 9
adam05

bez przesady z tym optymizmem, przecież to jest wbrew pozorom bardzo smutny film!

ocenił(a) film na 10
sten44

Film, chociaż chwilami lekkostrawny (początek, zakończenie, jak i wiele scen) i faktycznie pozytywny, zawiera w sobie ogromną kroplę goryczy.
Bardzo smutna jest postać Boubouliny, kobiety niegdys 'rozrywkowej', obecnie nie mogącej pogodzić się ze swoją staroscią.
Bardzo przykra jest scena usmiercenia niewinnej przecież kobiety, a zwłaszcza mentalnosć mieszkańców tej (nazwę celowo) wiochy. Z jednej strony religijni (obrzędy koscielne, pogrzeb), którzy okazują się zacofanymi troglodytami o barbarzyńskich zwyczajach (mord przed wejsciem do tegoż koscioła).
Sceny po smierci Boubouliny też nie są przyjemne - trędowate wiedźmy, cała wies szabrująca dworek zmarłej damy, niewzruszeni samym faktem smierci, jak okazją do załapania się na cos dla siebie.
Zakończenie - chociaż ukazujące katastrofę - pokazuje też ambicję i zdolnosć widzenia pozytywnych stron we wszystkim. Basil chce zatańczyć, ponieważ chce zaznać sposobu na rozładowanie emocji, który preferuje Zorba - czyli taniec.
Chociaż nie zgadzam się do końca z pozytywnym działaniem filmu na widza, muszę jednak stwierdzić, że film na mnie wywołał pozytywne wrażenie, w sensie że jest bardzo dobry. Zwłaszcza cenię sobie zakończenie, które widziałem lata temu i weszło mi w pamięć.

ocenił(a) film na 9
Bruce_Lee

zakończenie jak zakończenie, oczywiście dobre, ale na mnie zdecydowanie największe wrażenie robią dwie wspomniane już przez Ciebie sceny, po których jedna i druga pani już nie występuje...

ocenił(a) film na 7
Bruce_Lee

"Z jednej strony religijni (obrzędy koscielne, pogrzeb), którzy okazują się zacofanymi troglodytami o barbarzyńskich zwyczajach (mord przed wejsciem do tegoż koscioła)."
To przypomina tę tragiczną scenę z Rwandy, gdzie Mordercy z maczetami w rękach gonią swe ofiary wokół kościoła, księża patrzą, wcześniej ratują Najświętszy Sakrament... vide: http://tygodnik.onet.pl/1,63437,druk.html
W filmie motywem była ZEMSTA w Rwandzie NIENAWIŚĆ plemienna.

adam05

Uważam że "Zorba" powinien być obowiązkową pozycją dla wszystkich europarlamentarzystów. Na samym początku słyszymy od greka, że gdzie się nie pojawi, tam nastąpi kataklizm. Gdyby rządzący UE wzięli sobie tą maksymę bardziej do serca, to Grecja nigdy nie znalazła by się w Unii, a sytuacja sprzed roku nie miała by miejsca :D
Przyznam że po "Zorbie" spodziewałem się pochwały dla życia i pozytywnych emocji, tymczasem otrzymałem przyzwolenie na szaleństwo i anarchię. Dodatkowo mamy tu skrajny szowinizm wobec kobiet, oraz totalnie negatywny obraz całej zaściankowej społeczności. Na tym tle widzimy dwóch bohaterów jawiących się niczym dwójka dzieciaków. Jeden zakompleksiony i chłonący wszystko jak gąbka i drugi, nieodpowiedzialny, egoistyczny i co tu dużo mówić - głupi. Pasja życia? Sorry - ja wysiadam.

ocenił(a) film na 7
adam05

Ciekawa refleksja po seansie. Szczególnie wymienienie tych trzech scen - rzeczywiście mają swój SMACZEK :)
Ja dorzucę jeszcze:
4) scenę zrzucane trzech bali z góry i popłoch mnichów ze święconą wodą :)
5) scena z cudzoziemką i obrączkami, które kazała wytopić z dwóch monet złotych... [korzystała z życia jak Zorba, on odmienił jej życie]
6) honorowe uniesienie Zorby, po tym jak go paniusia nazwała "staruszkiem" :)